Wypłata rekompensat dla kredytobiorców spowoduje, że ich obciążenia spadną średnio o jedną trzecią. Taką informacją podzielił się ze słuchaczami węgierski premier, Viktor Orbán, w piątkowym wywiadzie dla radia MR1, dodając, że w sektorze bankowym „zapanuje spokój i porządek”.


W lecie węgierski parlament uchwalił ustawę, która zobowiązuje banki do zwrócenia kredytobiorcom niesłusznie pobranych kwot wynikających ze stosowania spreadu walutowego. Jednocześnie uznano, zgodnie z wcześniejszym rozstrzygnięciem sądu najwyższego, że każdy zapis w umowie, który umożliwia jednostronne podniesienie oprocentowania lub opłat jest niesprawiedliwy.
Przyjęto, że to banki będą musiały udowodnić, iż wprowadzenie takiego zapisu było uzasadnione. Będą mogły to zrobić tylko w ciągu 30 dni od wejścia w życie nowego prawa lub pozostanie im zwrócić kredytobiorcom nienależnie pobrane pieniądze wraz z odsetkami.

„Będzie spokój i porządek”
W piątkowym wywiadzie radiowym Viktor Orbán stwierdził, że przewiduje, iż proces wypłaty rekompensat zakończy się w pierwszej połowie przyszłego roku. Potwierdził także, że zwrot otrzymają również osoby, które już spłaciły kredyty walutowe. W cytowanym przez portal „Portfolio.hu” fragmencie premier Węgier zapewnił, że „po rozliczeniu rekompensat raty od kredytów na pewno spadną średnio o jedną trzecią”.
„Banki zapłacą, a jeśli zabraknie im pieniędzy, ich właściciele zapewnią zastrzyk kapitału wystarczający, by normalnie działać i spełnić wymagania ustawy” zapewnił Orbán, dodając, że spodziewa się „spokoju, porządku i stabilności” w systemie bankowym.
Węgierski premier podkreślił, że banki nie są wrogami obywateli i pełnią kluczową rolę we współczesnym systemie finansowym. „Jeśli nadejdzie era banków działających fair, to będą one olbrzymim wsparciem dla gospodarki, i co za tym idzie, dla ludzi” dodał Orbán.
Komentarz eksperta
Sytuacja polskich kredytobiorców jest inna
W Polsce blisko połowa kredytów mieszkaniowych to kredyty walutowe, głównie we frankach szwajcarskich. Sytuacja polskich kredytobiorców nie jest jednak porównywalna z węgierskimi i to pomimo dużo większej zmienności kursu złotego wobec franka, niż forinta w okresie kryzysu finansowego 2008-2009 roku. Kurs złotego wahał się nawet o 50 proc., forinta o 33 proc. w szczytowym okresie kryzysu, a i tak lepiej radzimy sobie ze spłatą.
Wynika to z dużo bardziej rygorystycznego podejścia polskiego nadzoru finansowego do kwestii zdolności kredytowej i wprowadzenia Rekomendacji S w 2006 roku. Rekomendacja ta wprowadziła w pierwszym rzędzie wymóg posiadania wyższej o 20 proc. zdolności kredytowej w kredytach denominowanych w porównaniu ze złotowymi. Rekomendacja S w momencie wprowadzenia była mocno krytykowana przez banki i ich klientów, ale po czasie jej ograniczenia okazały się zbawienne dla polskich kredytobiorców. Udział kredytów nieregularnych w portfelu kredytów mieszkaniowych w Polsce jest jednym z najniższych w Europie. Ciekawostką jest to, że już w 2006 roku pojawiła się w Polsce ze strony nadzoru finansowego propozycja całkowitego zakazu udzielania kredytów w walucie innej niż w tej, w której klient osiąga zarobki. Z uwagi na opór banków, mediów i protesty klientów, ta zasada została wprowadzona dopiero w 2014 roku.
Czytaj dalej: Czy kredytobiorcy mogą liczyć na węgierski scenariusz?/mk