W środę do Almy wpłynęły rezygnacje czterech członków rady nadzorczej. Wśród nich znalazł się wieloletni prezes i główny akcjonariusz spółki - Jerzy Mazgaj.


Oprócz Jerzego rezygnację złożyło jeszcze dwóch innych członków rodziny Mazgajów - Barbara, jego żona oraz Wojciech, brat. Autorem czwartej rezygnacji jest Andrzej Kardasiński, również spowinowacony z twórcą Almy. Jedynym członkiem rady nadzorczej, który nie złożył rezygnacji, jest Piotr Bryła.
To kolejny etap wielkiego eksodusu Jerzego Mazgaja z Almy. Jeszcze do niedawna główny akcjonariusz i prezes, teraz próbuje ewakuować ze spółki. W połowie listopada zrezygnował on z prezesury, zajął jednak miejsce w radzie nadzorczej. Na nowym stanowisku działał więc ledwie 2,5 miesiąca. W styczniu Mazgaj zaczął też sukcesywnie wyprzedawać swoje udziały. Tą samą drogą poszła Ipopema, która jeszcze na początku roku była drugim głównym akcjonariuszem Almy.
W konsekwencji Jerzy Mazgaj w ciągu miesiąca zmniejszył swoje zaangażowane w spółkę z 28,7% do 11,8%. Ipopema zaś wyprzedała całość swojego 19-procentowego pakietu. Największym akcjonariuszem spółki jest więc obecnie PZU Złota Jesień, który posiada w niej 14,4% udziałów. W przeciwieństwie do Mazgaja i Ipopemy, fundusz ubezpieczyciela nie informował ostatnio o żadnych transakcjach sprzedaży akcji Almy.
Sytuacja podbramkowa
Exodus Mazgaja to konsekwencja problemów finansowych spółki, która w IV kwartale cięła liczbę sklepów i pracowników. Standardowe sposoby jednak nie wystarczyły i Alma musiała szukać ochrony przed wierzycielami w sądzie. W połowie grudnia sąd przychylił się do wniosku spółki i otworzył postępowanie restrukturyzacyjne. Na początku stycznia WZA spółki przegłosowało ratunkową emisję, która miała trafić do Tomasza Zarneckiego. Sam Żarnecki zgłosił się także z propozycją dzierżawy wydzielonej części Almy.
Na początku tygodnia w sądzie pojawił się jednak wniosek zarządcy Almy o umorzenie postępowania sanacyjnego. Jeżeli zostanie on zaakceptowany, to może to oznaczać albo koniec nadziei i upadłość likwidacyjną, albo tzw. "przygotowaną likwidację", która mogłaby umożliwić Almie przetrwanie. "Zdrowa" część przedsiębiorstwa trafiłaby po prostu do nowej spółki, natomiast "stara" zadłużona Alma upadłaby. W obu scenariuszach położenie akcjonariuszy Almy jest jednak bardzo ciężkie.
Adam Torchała