Przygotowana niedawno przez rząd ustawa, której celem była „arbitralna” redukcja etatów w administracji o ok. 10%, właśnie trafiła do Trybunału Konstytucyjnego i najprawdopodobniej ten uzna ją za niezgodną z ustawą zasadniczą. Pracodawcy Rzeczpospolitej Polskiej twierdzą, że rząd ostatnio tylko pogarsza sytuację – administracja ciągle się rozrasta, a zapowiadanych cięć etatów nie ma. Jednak pojawił się nowy pomysł na ograniczenie zatrudnienia poprzez zmniejszenie limitu urzędników mianowanych do 500, czyli o połowę mniej niż w 2010 roku. Niestety, zdaniem ekspertów Pracodawców RP, to tak jakby rząd rezygnował z najlepiej wykształconych urzędników.
Zmienią się tylko pensje
Urzędnik mianowany różni się od zwykłego urzędnika. Przede wszystkim, żeby otrzymać status „mianowanego” trzeba zdać specjalny test wiedzy oraz egzamin ze znajomości języka obcego. W teorii urzędnik mianowany to taki pracownik administracji, który posiada wiedzę i umiejętności eksperckie. Z tego powodu Pracodawcy RP są przeciwni ograniczaniu limitu „mianowań” do 500 przez najbliższe trzy lata. Pytanie tylko, jakie to ma znaczenie?
Zdaniem organizacji zrzeszającej pracodawców w interesie zarówno przedsiębiorców, jaki i całego kraju, jest stworzenie profesjonalnej kadry urzędniczej, która przy tym poziomie biurokracji jest po prostu na wagę złota. O ile można się zgodzić ze stwierdzeniem, że rząd winien robić wszystko, by urzędnicy posiadali odpowiednie kompetencje i kwalifikacje, o tyle nie ma żadnego powodu, by twierdzić, że ograniczenie liczby mianowanych urzędników w tym przeszkodzi.
Przede wszystkim urzędnik mianowany zarabia więcej niż ten bez takiego statusu, a jego stanowisko pracy i zakres obowiązków nie ulega wielkiej zmianie. Zatem działanie rządu można uznać raczej za próbę ograniczenia wydatków niż za sposób na obniżenie jakości świadczonych przez urzędy usług. Naturalnie niektórym może spaść motywacja do pracy, ale nie zmienia to faktu, że winni oni zawsze wykonywać swoją pracę we właściwy sposób.
500 to nie tak mało
Z tego powodu można zaryzykować stwierdzenie, że to wyjątkowo Pracodawcy RP są w błędzie. Rząd wcale nie planuje zwolnić najlepszych, a pozostawić najgłupszych – jedynie ograniczyć przyrost osób, które otrzymają wyższą pensję. A to akurat można uznać za krok w dobrym kierunku. Dodatkowo należy zaznaczyć, że ograniczenie limitu jakkolwiek źle się kojarzy, w pewnym sensie wpłynie na zwiększenie elitarności statusu urzędnika mianowanego. Przy czym 500 mianowań rocznie to wcale nie tak mało, jak sugerują Pracodawcy RP. To w konfrontacji z ogólną liczbą „zwykłych” urzędników dysproporcja ta się uwypukla.
W 2010 roku zatrudnienie w administracji wzrosło do 440 tys. osób. Najwięcej nowych etatów przybyło w województwach i gminach. Premier w jednym z programów telewizyjnych powiedział, że nie miał wpływu na to, jak kształtuje się polityka kadrowa w samorządach, za co przeprasza i może posypać głowę popiołem. I tutaj faktycznie trzeba przyznać rację władzy centralnej, że brakuje narzędzia, które w jakimś stopniu ograniczałoby samowolę samorządów. Jest to tym bardziej ważne, że często na poszczególne stanowiska organizowane są fikcyjne konkursy, a wyżsi rangą urzędnicy nadawani są z klucza politycznego.
Cicha redukcja
Niestety na razie nie ma żadnego skutecznego sposobu na zmniejszenie liczby etatów. Dodatkowo w lipcu Polska przejmuje przewodnictwo w UE, co prawdopodobnie wymusi na pewnych instytucjach dodatkowe zatrudnienie osób, które nie tyle co posiadają odpowiednie kwalifikacje, ale znają język obcy używany w UE. Jednak nie oznacza to, że posady urzędników są niezagrożone.
Obecnie redukcja etatów ma „cichy charakter” i polega na nieprzedłużaniu umów terminowych z osobami zatrudnionymi na czas określony. Przy czym jednocześnie nie jest prowadzona rekrutacja na ich ewentualne zastępstwo. Jest to stosunkowo tani i skuteczny mechanizm, jednak niepozbawiony wad. Pozostaje mieć nadzieję, że w taki sposób pracy nie tracą urzędnicy dla, których zdanie egzaminu „mianowanego” byłby tylko formalnością, a nie zachowują posad ludzie, którzy już dawno winni spróbować sił w biznesie, któremu tak skutecznie utrudniają życie.
Łukasz Piechowiak
Bankier.pl
l.piechowiak@bankier.pl
Zobacz też:
» Bariery prawne w finansowaniu nieruchomości
» Aby przedsiębiorcom żyło się lepiej - jakie zmiany wprowadza rząd?
» Sejm za ograniczeniem barier administracyjnych
» Bariery prawne w finansowaniu nieruchomości
» Aby przedsiębiorcom żyło się lepiej - jakie zmiany wprowadza rząd?
» Sejm za ograniczeniem barier administracyjnych