Ceny mieszkań wciąż stoją w miejscu, a deweloperzy inwestują w nowe lokale coraz więcej. Koniec programu "Mieszkanie dla młodych", ewentualne podwyżki stóp procentowych i wyższy wkład własny może z kolei ograniczyć możliwości finansowe Polaków na zakup własnego M. Kto wtedy kupi nowe mieszkania?


Patrząc na rynek nieruchomości w największych miastach w Polsce, stawki, jakie trzeba zapłacić za mieszkanie, stoją w miejscu - potwierdzają to zarówno raporty oparte na cenach ofertowych jak i transakcyjnych.
Niezmiennie najdrożej jest w Warszawie. Cena lokalu mieszkalnego w stolicy od kilkunastu miesięcy wynosi od 8000 do 9000 zł/mkw. w zależności od tego, czy jest to nowie mieszkanie prosto od dewelopera, czy z rynku wtórnego - w drugim przypadku trzeba się liczyć z wyższymi cenami. Wyjątkiem na tle Polski jest Gdańsk, w którym nieruchomości podrożały przez ostatnie kilkanaście miesięcy o ok. 10 proc.
Na rynku wciąż widać duży ruch. W większych miastach buduje się coraz więcej – deweloperzy kolejny rok z rzędu dostali więcej pozwoleń na budowę, rozpoczęli więcej inwestycji i więcej mieszkań również oddano do użytku. Spodziewany jest jednak zastój, bo już widać, że wzrost akcji kredytowej na finansowanie mieszkania stopniał do kilku procent w relacji rok do roku. Kilka czynników zwiastuje, że ten spadek się jeszcze powiększy - do końca roku mogą wzrosnąć stopy procentowe na rynku, co utrudni kredytobiorcom zaciągnięcie kredytu.
Od początku 2017 roku obowiązuje jeszcze 20-proc. wkład własny w kredytowaniu nieruchomości, co jest kolejnym ograniczeniem dla klientów banków i deweloperów. Należy także pamiętać, że w przyszłym roku zostanie wypłacona ostatnia transza dopłat do zakupu mieszkania z programu "Mieszkanie dla młodych".
AD/MG

























































