REKLAMA

Frankowe uspołecznienie strat i prywatyzacja zysków

Krzysztof Kolany2016-06-01 06:00główny analityk Bankier.pl
publikacja
2016-06-01 06:00

Propozycja użycia rezerw walutowych Narodowego Banku Polskiego do rozwiązania „kwestii frankowej” skutkowałaby ogromnymi korzyściami dla nielicznych oraz potencjalnymi stratami i ryzykiem dla całego kraju i jego mieszkańców.

Ponad pół miliona kredytów mieszkaniowych denominowanych w CHF stanowi ryzyko dla sektora bankowego. Choć za ok. 3/4 ze 134 miliardów złotych „frankowego” zaangażowania odpowiada zaledwie pięć banków, to ewentualny znaczny wzrost kursu franka zachwiałby stabilnością całego systemu. Z troski o własny interes owe banki powinny wspólnie z klientami i KNF rozbroić frankową bombę.

fot. ajn / / YAY Foto

Finansowy saper

Inaczej niż na polu minowym, błąd w świecie finansów skutkuje stratą pieniędzy, a nie śmiercią. Zatem rozbrojenie frankowej bomby polega na podziale niezrealizowanej straty na ryzyku kursowym pomiędzy banki a frankowych dłużników.

Uważam, że jakiekolwiek rozwiązanie sprowadzające się do użycia pieniędzy podatników jest absolutnie niedopuszczalne. Byłoby to nie tylko niesprawiedliwe i niemoralne, ale też prowadziłoby do negatywnych konsekwencji gospodarczych.

Odpowiedzialne za frankowe długi są wyłącznie banki i ich klienci. Banki mają swoje na sumieniu: ich sprzedawcy (nazywani błędnie „doradcami”) nierzadko naciągali klientów na kredyty walutowe, nawet gdy ci ostatni nie mieli zdolności kredytowej na dług w PLN. Umowy kredytowe były (i nadal są) niekorzystne dla dłużników i zabezpieczają tylko interesy banków. Do tego dochodziła skandaliczna (choć zgodna z umową) praktyka zawyżania spreadów walutowych przez niektóre banki.

Ale i frankowcy nie są bez winy. Mniej lub bardziej świadomie podjęli ryzyko walutowe i gdy kurs franka mocno wzrósł, zaczęli podważać prawomocność dobrowolnie zawartych umów. Pamiętam rok 2008, gdy do wielu przyszłych „niewolników franka” nie trafiały żadne ostrzeżenia przed zaciąganiem tak ryzykownych długów. Nawet po upadku Lehman Brothers ludzie na wyścigi składali wnioski o kredyt w CHF, obawiając się (i słusznie!), że „franków zaraz zabraknie”.

Uczciwy podział strat

Co do potrzeby „ostatecznego rozwiązania kwestii frankowej” raczej nie ma wątpliwości. Zasadnicze pytanie dotyczy podziału strat. Frankowcy chcieliby zostać zwolnieni z odpowiedzialności za błędne decyzje i przerzucić cały ciężar strat na banki. Bankowcy mają rację, gdy mówią, że takie postawienie sprawy oznaczałoby natychmiastową plajtę przynajmniej 2-3 banków i w konsekwencji kryzys bankowy zagrażający oszczędnościom milionów Polaków. A także recesję oznaczającą drastyczny wzrost bezrobocia.

Dlatego rozwiązanie zakładające automatyczne przewalutowanie frankowych hipotek po kursie z dnia ich zaciągnięcia należy z miejsca wykluczyć. Nie sposób także zaakceptować propozycji wysuwanych przez Związek Banków Polskich, który wciąż zdaje się udawać, że problem nie istnieje. Uważam, że banki powinny wspólnie z kredytobiorcami wypracować kompromisowy podział frankowych strat przy współudziale KNF i bez udziału polityków. Oferta powinna być dobrowolna i ostateczna.

Rozwiązaniem najgorszym z możliwych jest rozstrzygnięcie sprawy ustawą i podział strat narzucony przez władzę. Wymuszona przez państwo zmiana dobrowolnie zawartych umów tworzyłaby bardzo niebezpieczny precedens. Każdy, kto dokonałby nietrafionej inwestycji, mógłby domagać się od władzy unieważnienia umowy. Byleby tylko takich jak on było dostatecznie wielu.

A po co nam te rezerwy?

Jednym z najnowszych pomysłów rozwiązania kwestii frankowej jest propozycja zaangażowania rezerw walutowych Narodowego Banku Polskiego. Teoretycznie jest to oferta doskonała: wszyscy zyskują, a nikt nie traci. Nie istnieją jednak takie rozwiązania, za które nikt nie płaci, a wszyscy zarabiają.  Wie to każdy, kto choć raz miał do czynienia z rynkiem walutowym. Forex jest grą o sumie zerowej: czyjaś korzyść zawsze będzie czyjąś stratą.

Propozycja użycia rezerw walutowych NBP w celu „odwalutowania” kredytów niesie ze sobą ogromne ryzyko dla nas wszystkich. Po pierwsze, trudno mi się zgodzić z opinią, jakoby polskie rezerwy walutowe były szczególnie wysokie. Na koniec 2015 roku rezerwy walutowe NBP wyniosły prawie 95 mld dolarów. To kwota stanowiąca ok. 18% polskiego PKB.

Owszem, są kraje (zwłaszcza w Europie Zachodniej), gdzie rezerwy walutowe w relacji do PKB są znacznie niższe lub wręcz marginalne. Dotyczy to przede wszystkim państw ze strefy euro oraz krajów emitujących waluty rezerwowe (USA, Wielka Brytania), w przypadku których stan rezerw nie odgrywa większej roli. Ale w porównaniu do innych krajów z grona „rynków wschodzących”, nasza relacja rezerw do PKB prezentuje się dość przeciętnie.

Po drugie, rezerwy walutowe są Polsce potrzebne, aby budować zaufanie do złotego. Zaufanie to obok siły gospodarki kluczowy czynnik budujący wartość waluty w reżymie płynnego kursu walutowego. Czasy są trudne, kryzys finansowy wciąż trwa i w mojej opinii w takich warunkach lepiej jest mieć więcej rezerw niż mniej. Ich uszczuplenie byłoby krokiem co najmniej nierozsądnym.

Po trzecie, propozycja przekazywania księgowych zysków z rezerw walutowych prosto do budżetu państwa to ekonomiczne szaleństwo przypominające politykę QE. Byłoby to faktycznie drukowanie złotego na finansowanie wydatków rządu, czego zabrania Konstytucja RP. Była już taka ekipa u władzy, która rozważała tego typu warianty.

Po czwarte, cała operacja z zaangażowaniem NBP wymagałaby bilateralnego porozumienia ze Szwajcarskim Bankiem Narodowym w celu otwarcia swapów euro-frankowych. Partycypacja SNB nie byłaby ani zagwarantowana, ani zapewne bezinteresowna. Krótka mówiąc: za tę usługę pewnie musielibyśmy zapłacić.

Abolicja dla nielicznych. Koszty dla wszystkich

Generalnie cały plan sprowadza się to do wielkiej abolicji długów nielicznym (540 tys. kredytów) kosztem ryzyka utraty znacznej części rezerw walutowych (czyli kosztem nas wszystkich). To nic innego, jak słusznie potępiana (lecz wciąż stosowana) praktyka uspołecznianie strat i prywatyzacji zysków. Z tą tylko różnicą, że tym razem uspołeczniane byłyby straty nie samych banków, lecz ich dłużników.

Źródło:
Krzysztof Kolany
Krzysztof Kolany
główny analityk Bankier.pl

Absolwent Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. Analityk rynków finansowych i gospodarki. Analizuje trendy makroekonomiczne i bada ich przełożenie na rynki finansowe. Specjalizuje się w rynkach metali szlachetnych oraz monitoruje politykę najważniejszych banków centralnych. Inwestor giełdowy z 20-letnim stażem. Jest trzykrotnym laureatem prestiżowego konkursu Narodowego Banku Polskiego dla dziennikarzy ekonomicznych. W 2016 roku otrzymał także tytuł Herosa Rynku Kapitałowego przyznawany przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych. Telefon: 697 660 684

Tematy
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zgarnij do 600 zł w promocjach od ING
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zgarnij do 600 zł w promocjach od ING

Komentarze (396)

dodaj komentarz
~niebrałemkredytu
Jeśli uda mi się kraść jeszcze przez 20 lat to będzie dobrze. Jeśli złapie mnie policja to ponoszę stratę. Około 2-3 mln zł. Dlaczego taka rozbieżność? Bo nie wiem jakiego majątku dorobią się ludzie w ciągu tych lat, więc nie znam swoich strat. Takie podejście do sprawy prezentują banki i niektórzy z "ekonomistów'. Nie wiadomo Jeśli uda mi się kraść jeszcze przez 20 lat to będzie dobrze. Jeśli złapie mnie policja to ponoszę stratę. Około 2-3 mln zł. Dlaczego taka rozbieżność? Bo nie wiem jakiego majątku dorobią się ludzie w ciągu tych lat, więc nie znam swoich strat. Takie podejście do sprawy prezentują banki i niektórzy z "ekonomistów'. Nie wiadomo o ile skoczy frank, więc "straty" banków też mogą być płynne. Mało zarobili bankowcy przez te 8-10 lat? O jakich stratach mowa? A co do pomagania, to tylko przypomnę że jeden ze sprawców upadku Skoków jest milionerem ze statutem senatora i państwo(tak,tak) musiało wydać miliardy ze społecznych pieniędzy by ratować ludzi z dołka wykopanego przez Rząd polski.
~Patriota_____
Problem z kredytami CHF to problem calego panstwa Polskiego. Dopoki nie rozwiaza sie ogromnej tykajacej bomby i nie ukryci sie zachodnim banksterom pola oszustw, Polska bedzie zagrozona na lasce spekulantow na skraju bankructwa.
Szybko naprawic problem z CHF tak jak zrobiły to juz inne panstwa. Niech banki wypija piwo ktore naważyly !
~krk36
PANSTWOWA INSTYTUCJA : KNF--- PRZYGLADALA SIE PROCEDEROWI NACIAGANIA POLAKOW NA KREDYTY CHF I DEZINFORMACJI PRZEZ BANKI I TAKI PRZESTEPCZY PROCEDER TOLEROWAŁA. NIE REAGOWALA TAKZE NA INNE OSZUKANCZE PRAKTYKI BANKOW: POMPOWANIE ZDOLNOSCI KREDYTOWEJ I POMPOWANIE SPREADOW.

ZAWINILO TEZ WIĘC PAŃSTWO POD WODZA TUSKA I KOPACZ.
~Polacy_z_Polski
Co za brednie, "uspolecznienie strat ???", to jest tylko zmniejszenie rekordowych zyskow obcych bankow ktorzy przez dezinformacje oraz naciaganie orzneli setki tysiace polskich rodzin. Dla setek tysiecy polskich rodzin nie ma zadnego zysku, jest tylko ograniczenie skali oszustw i naciagania banksterow. bo przeciez kapital Co za brednie, "uspolecznienie strat ???", to jest tylko zmniejszenie rekordowych zyskow obcych bankow ktorzy przez dezinformacje oraz naciaganie orzneli setki tysiace polskich rodzin. Dla setek tysiecy polskich rodzin nie ma zadnego zysku, jest tylko ograniczenie skali oszustw i naciagania banksterow. bo przeciez kapital dlugu urosl polskim rodzinom czesto o ponad 100%. DLA LUDZI NIE MA ZADNEGO ZYSKU, jest tylko ukrucenie bankom drakonskich oszustw banksterow.
Niech banksterzy za to wszystko zaplaca.
~nowak
A jednak trzeba było głosować na Kukiza.
~wwww
"Każdy, kto dokonałby nietrafionej inwestycji, mógłby domagać się od władzy unieważnienia umowy" - pogubiłeś się w pojęciach.
~FFA
Niestety, ale prócz banków i "frankowców", jako trzeci "winowajca" jest również Państwo, które przy cichym przyzwoleniu pozwalało na ten proceder i nie wprowadzało żadnych regulacji
~LukasKSF
Mam jedno proste pytanie. Jakim cudem przewalutowano te kredyty w innych krajach UE, bez udziału instytucji państwowych i jakim cudem żaden bank tam nie upadł? Ktoś tu nam wciska bajeczki.
~ari
A konkrety? Które kraje, kiedy i na jakich warunkach przewalutowały?
Bo ja znam jedynie przypadek Węgier, gdzie kredyty przewalutowano w 2014 wg ówczesnego kursu rynkowego. Czyli w naszym przypadku oznaczałoby to ok. 3,5PLN za 1 CHF.
Gdzie indziej wprowadzono pewne środki zaradcze (Chorwacja - sztuczne zamrożenie kursu na poziomie
A konkrety? Które kraje, kiedy i na jakich warunkach przewalutowały?
Bo ja znam jedynie przypadek Węgier, gdzie kredyty przewalutowano w 2014 wg ówczesnego kursu rynkowego. Czyli w naszym przypadku oznaczałoby to ok. 3,5PLN za 1 CHF.
Gdzie indziej wprowadzono pewne środki zaradcze (Chorwacja - sztuczne zamrożenie kursu na poziomie sprzed skoku w I 2015), ale nie słyszałem o globalnym, wprowadzonym w życie rozwiązaniu.

Powiązane: Życie z frankiem

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki