Niezależnie od tego, czy myślisz o kredycie hipotecznym, gotówkowym czy na samochód – jedno pytanie pojawia się zawsze: ile trzeba zarabiać, żeby dostać kredyt? To wcale nie jest takie oczywiste, bo banki nie patrzą tylko na kwotę na Twoim pasku z wypłatą. Liczy się cały obraz Twoich finansów: dochody, wydatki, zobowiązania i nawet to, jak wygląda Twoja historia kredytowa. Dobra wiadomość jest taka, że naprawdę możesz wpłynąć na to, jak zwiększyć zdolność kredytową – i właśnie o tym jest ten tekst. Krok po kroku pokażę Ci, co bierze pod uwagę bank i co możesz zrobić, żeby zwiększyć swoje szanse na pozytywną decyzję kredytową – bez stresu i bez zbędnego bankowego żargonu.
Komentarz AutorkiZanim zaczniemy, chcę Ci powiedzieć jedno: jeśli myślisz o kredycie i masz więcej pytań niż odpowiedzi – to całkowicie normalne. Temat jest złożony, pełen pojęć, które brzmią trochę jak z innego świata. A do tego dochodzi presja – bo przecież chodzi o ważną decyzję, często na wiele lat. Ten tekst napisałam właśnie po to, żeby pomóc Ci spokojnie to wszystko poukładać. Bez zbędnego żargonu, bez straszenia, bez ocen. Chcę Ci w prosty sposób wytłumaczyć, od czego zależy zdolność kredytowa, co możesz zrobić, żeby ją poprawić i jak realnie wygląda proces oceny przez bank. Nie znajdziesz tu gotowej recepty, bo każda sytuacja jest inna – i właśnie dlatego warto spojrzeć na swoje finanse indywidualnie. Ale mam nadzieję, że po przeczytaniu tego tekstu poczujesz, że temat kredytu da się ogarnąć. Krok po kroku, z głową i bez pośpiechu.
|
Ile trzeba zarabiać, żeby dostać kredyt?
To pytanie wraca jak bumerang. Często ktoś do mnie dzwoni albo pisze wiadomość: „Słuchaj, myślimy z partnerem o mieszkaniu. Ile musimy zarabiać, żeby bank w ogóle chciał z nami rozmawiać?”. I ja to w pełni rozumiem – bo przecież nikt nie chce budować sobie nadziei na marzenia, które mogą się szybko rozpaść na pierwszym spotkaniu z doradcą.
Ale prawda jest taka, że nie ma jednej, uniwersalnej kwoty. Wszystko zależy. Tak, wiem, to najczęściej znienawidzona odpowiedź, ale w tym przypadku naprawdę trafna. Banki nie działają według jednego sztywnego cennika. Dla jednego klienta dochód 5 000 zł netto miesięcznie będzie wystarczający, dla innego – nawet 10 000 zł może nie pomóc. Dlaczego? Bo zdolność kredytowa to nie tylko liczby na pasku z wypłatą.
Bank bierze pod lupę całą Twoją sytuację finansową: czy masz stałe dochody (i czy są dobrze udokumentowane), na jakiej umowie pracujesz, ile osób masz na utrzymaniu, czy spłacasz już jakieś inne kredyty, masz kartę kredytową, limit w koncie albo leasing. Liczy się też, ile z tej wypłaty zostaje Ci „na życie” po opłaceniu wszystkich zobowiązań. To właśnie z tego nadwyżka bank ocenia, ile możesz realnie przeznaczyć na ratę.
Na przykład: jeśli zarabiasz 6 000 zł miesięcznie i nie masz żadnych kredytów, a mieszkasz z partnerem i dzielicie się kosztami – Twoja sytuacja może wyglądać naprawdę dobrze. Ale jeśli masz 7 000 zł pensji, samodzielnie utrzymujesz rodzinę, spłacasz raty za samochód i jeszcze kartę kredytową – bank może uznać, że nie starczy Ci na kolejną ratę.
Oczywiście są pewne widełki. Dla kredytu hipotecznego w 2025 roku banki zazwyczaj przyjmują, że rata kredytu nie powinna przekraczać 40–50% Twoich dochodów netto (po odliczeniu kosztów stałych i innych zobowiązań). To tzw. wskaźnik DTI (z ang. debt to income). Im więcej zarabiasz, tym większą ratę możesz „udźwignąć” – ale to wcale nie znaczy, że warto brać kredyt na maksa.
Dlatego – zanim zaczniesz przeliczać, ile „trzeba zarabiać”, polecam zrobić krok wcześniej i sprawdzić, jak wygląda Twoja sytuacja całościowo. Czy masz „czyste konto”? Czy stać Cię na wkład własny? Czy Twoje wydatki są pod kontrolą? W kredycie chodzi nie tylko o to, żeby go dostać – ale też, żeby go potem spokojnie spłacać, bez finansowego duszenia się przy każdej racie.
Pamiętaj, że każdy jest wyjątkowy i wymaga indywidualnego podejścia!
To nie jest frazes – serio! W świecie finansów, a zwłaszcza kredytów, nie ma dwóch identycznych przypadków. To, że Twój znajomy dostał 400 tysięcy kredytu przy pensji 6 tysięcy, wcale nie znaczy, że u Ciebie będzie tak samo. Może mieć inną historię kredytową, inne zobowiązania, inny wiek, inne miasto, a nawet... inną ocenę w BIK-u. I to wszystko robi ogromną różnicę.
Dlatego warto odpuścić porównywanie się z innymi i zamiast tego skupić się na swojej sytuacji. Twój kredyt to nie jest szablon, który można dopasować „na oko”. To coś, co trzeba spokojnie przeanalizować – najlepiej z kimś, kto się na tym zna i kto spojrzy na Twoje finanse z boku, bez emocji, ale z empatią.
Czasem ktoś mówi: „Ale przecież ja nie mam długów, więc chyba nie powinno być problemu?”. To super punkt wyjścia, ale nie jedyny, który się liczy. Liczy się też stabilność dochodów, wiek (im młodszy kredytobiorca, tym dłuższy okres spłaty), struktura wydatków, a nawet to, czy masz dzieci. Serio – wszystko to bank analizuje, zanim powie: „Tak, przyznamy Ci kredyt”.
Dlatego, jeśli myślisz o kredycie – nie bój się podejść do tematu indywidualnie. Nie ma głupich pytań. Czasem jedno dobrze zadane pytanie może zaoszczędzić Ci lat stresu. I pamiętaj: masz prawo nie wiedzieć. Od tego jesteśmy – żeby Ci to spokojnie wyjaśnić, krok po kroku.
Kalkulatory dostępne w internecie to tylko wskazówka, nie bierz ich za pewnik!
Wpisujesz w Google „kalkulator zdolności kredytowej”, wrzucasz swoje dochody, wydatki, liczbę osób w rodzinie i... cyk, po kilku sekundach masz wynik: „Możesz dostać 380 000 zł”. Brzmi konkretnie, prawda? Tylko że niestety – to bardzo, bardzo uproszczony obraz rzeczywistości.
Tego typu kalkulatory nie uwzględniają wielu czynników, które bank analizuje naprawdę dokładnie. Nie sprawdzają Twojej historii kredytowej, nie wiedzą, czy masz umowę o pracę, działalność czy zlecenie, ani czy przez ostatnie miesiące wpływały na konto regularne przelewy. Nie widzą też, czy masz dzieci, ile płacisz za wynajem, ani jak wygląda Twoje saldo na koncie.
To trochę jakbyś próbował ocenić, czy zmieścisz się w buty, tylko patrząc na rozmiar – bez przymierzenia. Dlatego zawsze podkreślam: kalkulator to dobry start, ale nie traktuj go jak wyroczni. On daje ogólne pojęcie, ile mniej więcej możesz pożyczyć – ale prawdziwą analizę robi dopiero bank (albo dobry doradca finansowy).
Jeśli chcesz sprawdzić swoją zdolność przy kredycie hipotecznym, to na naszej stronie znajdziesz kalkulator, który pozwala oszacować to na podstawie Twoich dochodów i podstawowych informacji o wydatkach. Jest bardziej dopracowany niż większość dostępnych w sieci, ale i tak – potraktuj wynik jako punkt wyjścia. A jeśli masz wątpliwości albo chcesz, żeby ktoś spojrzał na Twoją sytuację bardziej indywidualnie – odezwij się. Serio, od tego jesteśmy 🙂
Czym jest zdolność kredytowa i co na nią wpływa?
Zdolność kredytowa to takie magiczne słowo, które przewija się wszędzie, gdy tylko zaczynasz myśleć o kredycie. Ale co to właściwie znaczy? Najprościej mówiąc: to ocena, czy jesteś w stanie spłacić kredyt, o który się ubiegasz – i to nie tylko dziś, ale przez cały okres spłaty, czyli często przez kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat.
Bank analizuje Twoje finanse, żeby odpowiedzieć sobie (i Tobie) na pytanie: „Czy ta osoba będzie regularnie spłacać raty?”. I tu zaczyna się cała układanka. Bo pod uwagę brane są różne elementy – nie tylko Twoje zarobki.
Na zdolność kredytową wpływają m.in.:
-
Dochody – ile zarabiasz i jak regularne są Twoje wpływy. Bank lepiej oceni kogoś, kto ma umowę o pracę na czas nieokreślony niż kogoś, kto co miesiąc pracuje na innej umowie cywilnoprawnej.
-
Wydatki stałe – rachunki, koszty utrzymania, czynsz, alimenty itp.
-
Zobowiązania – czyli inne kredyty, karty kredytowe, limity w koncie czy leasingi. Nawet jeśli z nich nie korzystasz, ale masz aktywny limit – bank to zauważy.
-
Liczba osób w gospodarstwie domowym – im więcej osób na Twoim utrzymaniu, tym mniejsza nadwyżka finansowa, z której można spłacać kredyt.
-
Wiek i okres spłaty – im jesteś młodszy, tym dłuższy okres kredytowania bank może zaproponować, co z kolei obniża miesięczną ratę i zwiększa zdolność.
-
Historia kredytowa – czyli to, jak spłacałeś wcześniejsze zobowiązania. Tutaj w grę wchodzi Twoja ocena w BIK – jeśli masz opóźnienia w spłatach, bank może patrzeć na Ciebie mniej przychylnie.
-
Rodzaj i cel kredytu – np. kredyt hipoteczny zwykle ma niższe oprocentowanie i dłuższy okres spłaty niż gotówkowy, co wpływa na zdolność.
Zdolność kredytowa to nie tylko matematyka – to całościowy obraz Twojej sytuacji. Dlatego czasem wystarczy jedna drobna zmiana (np. spłata karty kredytowej albo przedłużenie umowy o pracę), żeby Twoje szanse na kredyt znacznie wzrosły.
Co zrobić, żeby zwiększyć zdolność kredytową?
Dobra wiadomość jest taka: na zdolność kredytową masz wpływ. I to całkiem spory. To nie jest tak, że bank raz coś ocenił i już nic się nie da zrobić. W wielu przypadkach wystarczy kilka mądrych ruchów, żeby wynik poszedł w górę. Co możesz zrobić? Już tłumaczę – krok po kroku:
-
Spłać drobne zobowiązania – masz aktywną kartę kredytową, której w ogóle nie używasz? Limit odnawialny w koncie „na czarną godzinę”? Bank i tak to widzi jako potencjalne ryzyko. Jeśli możesz, zamknij to, z czego nie korzystasz.
-
Zredukuj miesięczne raty – jeśli masz kilka drobnych kredytów lub pożyczek, rozważ ich wcześniejszą spłatę albo konsolidację. Jedna rata, często niższa, działa na korzyść Twojej zdolności.
-
Zwiększ dochody (jeśli możesz) – łatwo powiedzieć, wiem. Ale czasem dodatkowa umowa zlecenie, premia, premia roczna, albo dochody z wynajmu mieszkania mogą zrobić różnicę. Banki biorą je pod uwagę, jeśli są udokumentowane.
-
Zoptymalizuj wydatki – przyjrzyj się swoim miesięcznym kosztom. Czy coś da się ograniczyć? Mniejsze koszty życia = większy margines na ratę.
-
Zadbaj o historię w BIK – jeśli nigdy nie korzystałeś z kredytu, bank nie ma pojęcia, czy jesteś wiarygodny. Czasem lepiej mieć jedną małą pozytywnie spłaconą pożyczkę niż czyste konto bez historii.
-
Popracuj nad stabilnością – stała umowa, regularne wpływy i minimum 3–6 miesięcy zatrudnienia u obecnego pracodawcy to coś, co bank bardzo ceni. Jeśli jesteś samozatrudniony, postaraj się o porządną dokumentację i regularne przelewy na konto.
-
Rozważ wzięcie kredytu z kimś – wspólny kredyt z partnerem, partnerką czy członkiem rodziny może znacząco poprawić zdolność, bo bank uwzględnia wtedy wspólne dochody. Ważne, żeby ta druga osoba też miała dobrą historię i dochody.
-
Zmniejsz kwotę kredytu lub wydłuż okres spłaty – to może być dobry kompromis. Mniejsza rata oznacza mniejsze obciążenie dla domowego budżetu, więc bank może spojrzeć na Ciebie przychylniej.
-
Zwiększ wkład własny – jeśli masz taką możliwość, dorzuć więcej niż wymagane 20%. To zmniejsza ryzyko po stronie banku i może pozytywnie wpłynąć na Twoją ocenę.
-
Unikaj ryzykownych ruchów tuż przed złożeniem wniosku – np. nie zmieniaj pracy na ostatnią chwilę, nie kupuj auta na raty, nie bierz kolejnych kredytów. Dla banku liczy się spokój i przewidywalność.
Każdy z tych kroków to cegiełka, która buduje Twoją wiarygodność w oczach banku. I pamiętaj – nie musisz robić wszystkiego naraz. Czasem wystarczy zacząć od jednej rzeczy i powoli pracować nad resztą. Masz więcej kontroli, niż myślisz.
Publikacja zawiera linki afiliacyjne.
Komentarze