Niedawno miałem przyjemność z "panem doradcą" z OVB. Cóż mogę powiedzieć? Tani marketing dla otępiałych, ciemnych mas. Rozmowa zaczyna się od ilości banków, TFI, TU w Polsce - w ten sposób chce pokazać swoją znajomość rynku. A jaka to znajomość? Skąd wie co, kto i komu outsourcuje, które z podmiotów należą do jednej grupy kapitałowej?
Potem jest tylko gorzej, ładna książeczka z uśmiechniętymi ludźmi, których miny sugerują "zainwestuj z nami". A doradca cały czas sadzi prymitywne teksty, zapamiętane z poprzedniego spotkania.
No i efekt końcowy - jeden produkt dla każdego, bez względu na to, co zaznaczyłeś w ankiecie. Bo przecież target doradcy nie jest na tyle rozsądny, by zapytać innego klienta, jednostki udziału w którym TFI posiada.