Jednak spękałem na koniec dnia i sprzedałem zaprzęg. Wariactwo Janków nie zna końca ale jakoś obawiam się, że przedłużania budżetu mogą nie przegłosować. W grudniu im łatwo poszło przegłosowanie ale kto by chciał psuć święta i łatwiej było problem przesunąć na później. Wolę popatrzeć na to z boku.
Mogę napisać jak Arbez, że jestem wolny człowiek (przynajmniej od kontraktów). Akcje to inna bajka - mniej stresująca.
Chyba muszę odpocząć od kontraktów. Trochę mnie czasu i stresu ostatnio kosztowały ale warto było. Na pewno długo już nie wejdę w nie tak dużą pozycją. Czasy coraz bardziej niepewne i ryzyko rośnie. I to zarówno ryzyko mocnej korekty jak i skoku w górę na kolejną półkę. Uważam, że mamy poziom z którego trudno cokolwiek obstawiać. Kiedyś myślałem, że jak dojdziemy do 2600 to będzie to mur nie do przejścia i będzie można zacząć grać S . Teraz mam wątpliwości na jak długo nas zatrzyma i co zdążymy zrobić nim w Stanach korekta przyjdzie.
Odnośnie wolności hm.. czym ona jest ? Gdy jej nie ma to nas to męczy, stres, dylematy co zrobić, sprawdzanie notowań.
Ktoś kto nie wie jak to jest myśli, że to tak łatwo i prosto przychodzi. Ilu z nas idąc spać sprawdza jak Janki skończyły a wstając sprawdza co w Azji ? Przynajmniej ja tak mam a jadać do pracy myślę na co stawiać. Ale czy nałogowiec może nagle stać się wolny ?
Nasza wolność szybko się skończy. Choć moja może parę dni potrwa ;-)
Arbezowi już widzę, że ciężko wysiedzieć bez pozycji ;-)