Dnia 2020-07-07 o godz. 21:10 ~zjablikorn napisał(a):
> są różne modele u różnych "strumieniowców", netflix co do zasady nie dzieli się sukcesem, ale inni dostawcy dopuszczają udział success fee, np. zastrzegają sobie wyłączność na jakimś obszarze, a w kraju macierzystym np. zostawiają wszystko dla producenta.
> Czyli są różne modele - PLI rozmawia ze wszystkimi.
> Co do serwisu na serialach bez udziału w success fee - największe koszty ponosi się na pierwszym sezonie (ale i tak marża netto jest dwucyfrowa), potem z każdym sezonem marża rośnie (bo koszty spadają - wykorzystuje się już pewne materiały ze starszych sezonów, np, mają już portale przy Wiedźminie) - na takiej produkcji jak Wiedźmin, gdzie mogą pociągnąć 6-8 sezonów można oczekiwać 40 mln zysku (podkreślam zysku nie przychodu), czyli ostatnie sezony to pewnie 50 procent marży.
> I dlatego seriale, które mogą dać kilka sezonów są również żyłą złota.
> Dają cash flow pod robienie własnego IP.
> MENE,TEKEL,FARES - tak można podsumować filozofię Pana Żbikowskiego
Na animacjach tworzonych samodzielnie koszty mogą dramatycznie maleć, to prawda. Kompletnie inaczej jest na filmach fantasy i sci-fi okraszonych w VFX. Koszty tylko i wyłącznie rosną wraz z oczekiwaniami widowni i ambicjami ekipy (kasus Game of Throne, Vikings etc) .
Koszty PLI nie mają za bardzo, z czego spadać w Wiedźminie również z innego powodu. PLI było jedna z 5 firm, które produkowały efekty do Witchera. Jako "montownia" niewiele zrobili (i zarobili) na tle innych podwykonawców filmu. Z raportów między wierszami można wyczytać, że za pierwszy sezon ~7 mln poszło na VFX i ~8 mln na oddanie IP i "produkcję". Po 5 sezonach będzie z 40 mln
Nadzieją jest IP-Box, czyli ulga na "wartość intelektualną" (5%). Choć trochę przybliży rynek polski do zniżek, jakie mają Węgrzy i Kanada, NZ czy UK. A tutaj znowu niewyjaśniona zagadka czy Tomek Bagiński będzie robił filmy jako Platige Films, a nie jako Tomek Bagiński.