Mnie najbardziej zdenerwowały 2 sprawy:
1. Podłączenie prądu.
Załatwianie formalności z rozpoczęciem budowy zajęło mi rok. W tym czasie złożyłem wnioski o przyłącze budowlane i stałe. Na budowlane pozwolenie dostałem dość szybko.
Ale na stałe czekałem przez cały czas budowy która przebiegała dość sprawnie bo w ciągu 9 mcy dom był gotowy a ja wciąż czekałem na przyłącze stałe. Moje interwencje były zbywane i ciągle mi tłumaczono uzgodnieniami projektu, pozwoleń itp. Dodam że przyłącze to 4m kabla ze słupa po przeciwnej stronie drogi przepuszczonego kretem pod jezdnią. Zbliżała się zima a ja nie mogłem uruchomić ogrzewania bez prądu. Dopiero jak minął termin z umowy i zrobiłem im porządną awanturę to się spięli i dokończyli temat.
Działo się w stolicy.
2. Ogrodzenie.
Pozwolenie na ogrodzenie wydaje Starostwo powiatowe i tylko zgodnie z planem zagospodarowania. Wg tegoż planu przewidziano część mojej działki pod drogę. Ale gmina uprościła sobie sprawę i zamiast drogi dwukierunkowej z chodnikami wykonała ciąg pieszo jezdny o jednym kierunku ruchu aby uniknąć kłopotów z wywłaszczeniami.
Takiego rozwiązania nie uwzględnia Starostwo i nie chce dać pozwolenia na ogrodzenie po zarysie działki. Gmina zaś nie chce słyszeć o odszkodowaniu za teren którego nie mogę używać. Urzędy mogą nie przestrzegać planu a obywatel odbija się od jednego do drugiego i zostaje bezradny i pozbawiony własności bez odszkodowania.