2 i pół roku załatwiałem warunki zabudowy , przeciągneli mnie jak małego chłopca, wójt mnie spławił , chyba mnie miał za debila, sam takie rzeczy umiem robić dużo lepiej, generalnie nie chciało mu się sprawą zająć. A urzędnicy szaleli , w końcu gremium odwoławcze napisało do tych ignorantów z gminy odsyłając im ponownie dokumentację , że zostały w moim przypadku naruszone podstawowe zasady własności i kilka innych ciekawych punktów.
Sama budowa: właściwie przed budową trzeba już mieć projekty kuchni , łazienki, co gdzie w pokojach, jaki rodzaj dzrzwi wew. ,pod wszystkimi oknami dachowymi kaloryfery.
Co jest specyficzne : jak nie przypilnujecie to ekipy zostawiają śmieci , a wewnątrz zajmują się niszczeniem jego co zrobili poprzednicy. Ja kończę budowę i mam mieszkanie do malowania, z zewnątrz tynk też w kilku miejscach do mycia. W zimę majster oszczca ł mi tynk i sik zamarzł na białej ścianie, czarna łapa na świeżo pomalowanej kuchni , w butach z błotem wejść na nowy parkiet dębowy. To mnie drażni, robotę robią dobrze , ale niszczą inne rzeczy i nie szanują. We własnym domu nigdy by nie wlazł a u mnie jak nie spojrzę to czemu nie.