Kredytobiorcy pozywający banki w sprawach dotyczących ubezpieczenia niskiego wkładu własnego coraz częściej wygrywają w sądach. Z ostatnich orzeczeń wyłania się lista powtarzających się argumentów, które trafiają do przekonania sędziów. Winna jest z reguły nie tylko sama konstrukcja produktu, ale także sposób, w jaki o „dodatku” do kredytu informowano klientów.
Klienci zaciągający kredyty hipoteczne, ale nie posiadający odpowiednich oszczędności, mogli w ostatnich latach skorzystać z dodatkowego zabezpieczenia podsuwanego im przez banki. Z perspektywy czasu widać wyraźnie, że ubezpieczenie niskiego wkładu własnego w wielu przypadkach było konstrukcją ułomną. Kredytobiorcy godzili się na dodatkowe obciążenie, często wiedząc, że bez niego nie mają szansy na finansowanie, ale nie otrzymywali nic w zamian.
Przypomnijmy, że w UNWW bank zwykle pełnił funkcję ubezpieczającego i ubezpieczonego. Kredytobiorca nie był stroną umowy, a co za tym idzie, nie znał zakresu ochrony, wyłączeń i innych ważnych elementów kontraktu. W razie konieczności uruchomienia zabezpieczenia, towarzystwo po wypłacie środków bankowi zwracało się z roszczeniami regresowymi do kredytobiorcy. Klient nie miał żadnych korzyści z ochrony, chociaż w całości ją finansował.
ReklamaBanki bronią się w sądach
Na łamach Bankier.pl wielokrotnie informowaliśmy o wygrywanych przez kredytobiorców sprawach. Zazwyczaj punktem wyjścia pozwów jest fakt, że zapis widniejący w umowie znalazł się w rejestrze klauzul abuzywnych. Sąd ocenia, czy w konkretnym przypadku rzeczywiście wyczerpane zostały przesłanki wymienione w art. 385 kodeksu cywilnego (postanowienie umowy nie zostało ustalone indywidualnie, nie dotyczy świadczenia głównego i rażąco narusza interesy konsumenta). W wielu przypadkach zapada rozstrzygnięcie korzystne dla klienta.
Zwykle sprawy dotyczące UNWW mają swój dalszy ciąg, a banki wnoszą apelacje. W ostatnich dniach serwis „pozwałemBank" opublikował odnośniki do dwóch wyroków, które zapadły w drugiej instancji. Oba są korzystne dla kredytobiorców. W pierwszym z nich Sąd Okręgowy w Łodzi uznał apelację za niezasadną.
Szczególnie interesującym przypadkiem jest druga sprawa, która toczyła się przed Sądem Okręgowym w Warszawie. 3 czerwca wydał on wyrok, w którym oddalił apelację pozwanego banku i jednocześnie zmienił rozstrzygnięcie poprzedniej instancji na korzyść kredytobiorców. Wyrok, od którego odwoływał się bank, wydany został w marcu 2015 r. przez Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia.
Sędziowie biorą pod lupę liczby
Sprawa dotyczyła łącznie dwóch kredytów hipotecznych, którym towarzyszyły zabezpieczenia w postaci UNWW. Podobnie jak w innych sprawach tego typu kredytobiorcy powołali się na fakt, że zapis w umowie został uznany za klauzulę niedozwoloną. Sąd zbadał treść zapisów i w przypadku jednej z umów uznał, że część kontraktu w całości może być uznana za niedozwoloną klauzulę umowną. Sędzia zwrócił uwagę, że zapis w umowie był niejednoznaczny – nie podano kwoty, od której naliczono 3,5 proc. „składki”. Brak definicji „brakującego wkładu własnego” i ujęcia tego elementu w umowie zdecydował o przegranej banku. Sąd uznał, że „kwota kosztów ubezpieczenia oraz sposób jej wyliczenia nie zostały w żaden sposób wskazane powodowi wprost w umowie”, co jest sprzeczne z dobrymi obyczajami i rażąco narusza interesy kredytobiorcy, pomimo że zapoznał się on z umową i ją podpisał.
W przypadku drugiej umowy rozstrzygnięcie było nieco inne. Klauzulę dotyczącą UNWW uznano ze niedozwoloną, lecz tylko w części dotyczącej przedłużenia ochrony ubezpieczeniowej bez odrębnej dyspozycji kredytobiorców. Tym razem bowiem bank, zdaniem sądu, w sposób jednoznaczny i zrozumiały określił sposób obliczania należności. „Wskazany zapis zawierał nie tylko procentowe określenie kwoty (…), jak również łączna kwota składek na ubezpieczenie niskiego wkładu własnego została w nim wprost, tj, kwotowo, wskazana” – czytamy w orzeczeniu. W efekcie kredytobiorcom zasądzono zwrot zapłaconych składek, z wyjątkiem pierwszej płatności w wysokości ok. 15 tys. zł.
Ponieważ obie strony, bank i kredytobiorcy, złożyły apelację, sprawa trafiła do Wydziału Cywilno-Odwoławczego Sądu Okręgowego w Warszawie. Ten natomiast okazał się znacznie mniej drobiazgowy niż Sąd Rejonowy i zasądził na rzecz klientów zwrot również pierwszej składki wraz z odsetkami oraz oddalił apelację pozwanego.


























































