
Źródło:iStockphoto/Thinkstock
„Spółki produkcyjne z Grupy Azoty Tarnów mogą stać się bazą dla naszej działalności na terenie Unii Europejskiej. (...) Jesteśmy przekonani, że potencjał Azotów Tarnów w połączeniu z naszym globalnym doświadczaniem, znaczącą bazą surowców i rozbudowaną siecią logistyczną, stworzą wyraźną przewagę konkurencyjną obu spółek” – argumentowała grupa Acron.
Tylko Rosjanie chcieli polską chemię
Rosjanie chcieli kupić tanio. Po przejęciu zakładów w Policach i Kędzierzynie-Koźlu tarnowska spółka w 2011 roku wygenerowała niemal pół miliarda złotych zysku netto i 581,3 mln zł zysku operacyjnego. Udany był także pierwszy kwartał, w którym ZA Tarnów wypracowały 161,7 mln zł czystego zysku. O 140% więcej niż rok wcześniej. Przy cenie 36 złotych za akcję Acron kupiłby Azoty za nieco ponad 4-krotność zysku za ostatnie cztery kwartały i niespełna 70% jej wartości księgowej.
| Zobacz też: | |
| Rosjanie przejmą Azoty Tarnów? | |
Ale już 2. czerwca przeciwko transakcji opowiedział się zarząd Azotów i rzecz jasna także związki zawodowe. „Zarząd jest zdecydowanie przeciwny wezwaniu, ponieważ nie odzwierciedla ono wartości godziwej spółki i nie uwzględnia jej strategii długoterminowej” – argumentował zarząd Tarnowa, rekomendując akcjonariuszom odrzucenie oferty Acronu.
Już dwa dni później na rynek nadeszło oświadczenie Acronu, który wyraził gotowość do podjęcia negocjacji (czytaj: podniesienia ceny wezwania) i zadeklarował utrzymanie obecnego poziomu zatrudnienia w spółce. Obudziło się także MSP dostrzegając szanse uzyskania lepszej ceny za Azoty, a wiceminister Rafał Baniak spekulował o pojawieniu się kontroferty.
| Zobacz też: | |
| Skarb Państwa weźmie udział w wezwaniu | |

Źródło: Comstock/Thinkstock
Minister Budzanowski buduje czebola
Tyle że obok Acronu po nisko wyceniane Azoty Tarnów nie zgłosił się żaden inny inwestor. Za to należący do Michała Sołowowa giełdowy Synthos zgłosił ofertę na 100% Zakładów Azotowych Puławy, co ucieszyło wicepremiera Waldemara Pawlaka (też PSL). „Jeżeli Skarb Państwa chce się wycofywać z własności przemysłowej, to niech ją pozostawia przynajmniej w krajowym, właścicielskim władaniu” – nie ukrywał motywów rządu Pawlak.
Rząd jasno określił swoje preferencje: bardziej od ceny uzyskanej przy prywatyzacji chemii liczy się osoba nowego właściciela. Nie jest ważny interes podatnika, tylko utrzymanie politycznej kontroli nad producentami nawozów sztucznych, co dla związanych z sektorem rolnym polityków PSL ma spore znaczenie.
Za deklaracjami poszły w ruch działania. Zarząd Azotów zwołał nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy, na którym miała zapaść decyzja o emisji 48 mln nowych akcji. Oznaczało to zwiększenie liczby akcji aż o 75%, czyli drastyczne rozwodnienie udziałów dotychczasowych akcjonariuszy.
NWZ Azotów odbyło się 14. lipca i podjęło decyzję o emisję akcji o łącznej wartości do 240,4 mln zł, które obejmą akcjonariusze Puław w zamian za akcje Tarnowa przy parytecie 2,5 akcji Tarnowa za 1 Puław. Było to posunięcie obronne, mające na celu utrudnienie Acronowi przejęcia Azotów Tarnów. Liczba akcji ZA Tarnów wzrośnie z 64,1 mln do 112,2 mln, a nowe walory otrzymają akcjonariusze Zakładów Azotowych Puławy... w którym ponad połowę udziałów ma Skarb Państwa. W ten sposób MSP zwiększy liczbę akcji w Azotach i znacząco utrudni jakiekolwiek wrogie przejęcie.
Na dzień przed tą decyzją Acron próbował przekonać pozostałych akcjonariuszy Azotów do sprzedaży akcji, podnosząc ofertę z 36 zł do 45 zł za akcję. Rosjanie chcieli w ten sposób skusić OFE, które łącznie posiadają więcej udziałów w Tarnowie niż Skarb Państwa. Ale ostatecznie po stronie rządu stanęło państwowe PZU i fundusze zostały przegłosowane. Nawet jeśli odważą się odpowiedzieć na wezwanie Acronu, to Azotami wciąż będzie rządzić minister z PSL.
| Zobacz też: | |
| Budzanowski: "to próba wrogiego przejęcia" | |
Drugie dno walki o Tarnów
Slogan o budowaniu „narodowych czempionów” to stara śpiewka polityków, którzy rozdzielają stanowiska w państwowych spółkach. To przedkładanie racjonalnej i weryfikowanej przez inwestorów strategii na rzecz widzimisię ministrów, posłów i premierów. To także działanie na szkodę klientów spółki, czego najlepszym przykładem są największe „polskie czempiony”, czyli PKP i Poczta Polska.
W mojej ocenie Acron chciał kupić Azoty zbyt tanio i nawet cena 45 złotych za akcję – choć wyższa od historycznego maksimum - wydaje się nie oddawać wartości spółki. Tylko dlaczego w takim razie nie pojawiło się żadne kontrwezwanie? Dlaczego żaden duży inwestor nie zainteresował się Tarnowem, gdy w styczniu jego akcje można było kupić za 25 zł., czyli za niespełna 3-krotność zeszłorocznych zysków?
Cała sprawa wydaje się mieć drugiego dno. Nie od dziś politycy Polskiego Stronnictwa Ludowego zainteresowani są branżą chemiczną. Polska chemia koncentruje się na dość prostym produkcie, jakim są nawozy sztuczne. To rzecz niezbędna dla rolników: bez odpowiedniego nawożenia upraw nie ma mowy o dobrych plonach. I dlatego politycy PSL mają interes, aby utrzymywać kontrolę nad produkcją i cenami surowca strategicznego dla sporej grupy wyborców.
Tymczasem „zupełnie przypadkowo” w poniedziałkowym „Pulsie Biznesu” pojawiły się materiały dyskredytujące czołowych polityków PSL. Choć działaczy tego ugrupowania trudno podejrzewać o kryształową uczciwość, to czas publikacji zarzutów chyba nieprzypadkowo zbiegł się w czasie z decydującym starciem o Azoty Tarnów. Wątpliwości budzi też kraj pochodzenia inwestora, który smali cholewki do lidera polskich chemii. Rosyjskie firmy nierzadko działają za przyzwoleniem i wsparciem Kremla, co budzi uzasadnione obawy nad Wisłą.
Zwłaszcza, że na tym powiązania z Rosją się nie kończą. Branża chemiczna jest głównym odbiorcą gazu importowanego od Gazpromu. Niezbyt korzystny dla Polski długoterminowy kontrakt na dostawy rosyjskiego gazu „negocjował” wicepremier Pawlak, a polską rację stanu dość zaskakująco uratowała dopiero Komisja Europejska. A teraz rosyjska firma jest zainteresowana kupnem jednego z większych odbiorców rosyjskiego gazu...
Podejrzewam, że na tym rozdaniu gra o polską chemię się nie skończy. Przy rosnącej populacji globu, drożejącej żywności i deficytu ziemi uprawnej rynek nawozów staje się łakomym kąskiem dla inwestorów. Dlatego akcje notowanych na GPW firm chemicznych mogą jeszcze nie raz zaskoczyć.
Krzysztof Kolany
Główny analityk Bankier.pl



























































