
Źródło: Thinkstock
Do tej pory można było myśleć, że mimo całej swej ślamazarności wymiar sprawiedliwości w III Rzeczypospolitej jest niezawisły i niezależny. Teraz tę wiarę podzielają tylko nieuleczalni marzyciele i obłudnicy. Wystarczył jeden telefon dziennikarza „Gazety Polskiej Codziennie”, by zdemaskować fikcję niezależności. Prezes gdańskiego sądu okręgowego stanął na baczność i strzelił obcasami, rozmawiając z osobą podającą się za asystenta szefa Kancelarii Premiera. Czyli za urzędnika państwowego niskiej rangi.
»Tusk: wypowiedzi sędziego - nie do zaakceptowania |
Jeden telefon z Kancelarii wystarczył, aby sędzia był gotowy ustalić termin rozprawy i „zaufany” skład sędziowski wyrokujący w aferze, w którą pośrednio zamieszany jest syn premiera. Fikcja konstytucyjnej niezawisłości polskiego sądownictwa została zdemaskowana. Można tylko domniemywać, że podobne telefony nie są dla polskich sędziów zaskakujące i że gdyby zażądał tego sam Pan Premier, to sędzia urządziłby rozprawę nawet w siedzibie partii rządzącej.
Nie wińcie sędziego
Może się wydawać, że sędzia Milewski miał chwilę słabości lub padł ofiarą wrodzonego braku asertywności. Zamiast zakończyć rozmowę mocno niecenzuralnym czasownikiem, postanowił złamać podstawowe pryncypia swojej profesji. Nie mam jednak do niego pretensji. To tylko trybik w maszynie, która podporządkowana jest interesom państwa, a nie dobru jego obywateli.
»Sędzia się tłumaczy: "zmanipulowano zbitki dwóch rozmów" |
Od małego wmawiają nam, że w Polsce obowiązuje klasyczny monteskjuszowski trójpodział władzy. Że sądy są niezależne od rządu i że są w stanie się mu sprzeciwić, aby chronić obywateli przed tyranią władzy wykonawczej. Ale to nieprawda. Chcecie przykładów? W czyim interesie działają sędziowie automatycznie akceptujący wnioski podsłuchowe, masowo składane przez policję i służby specjalne? Dlaczego sądy bez zastanowienia kwitują praktycznie każdy wniosek prokuratora o aresztowanie na 3 miesiące? I to nawet w najbardziej niewinnych przypadkach? Dlaczego w polskim „niezawisłym” sądzie praktycznie niemożliwe jest uzyskanie godziwego odszkodowania od Skarbu Państwa? Dlaczego sędziowie - w tym także ci z Trybunału Konstytucyjnego - boją się orzekać przeciwko państwu i jego urzędnikom, kiedy ci krzywdzą obywateli?
Sądy na pasku ministra finansów
Tam, gdzie nie wiadomo, o co chodzi, niemal zawsze chodzi o pieniądze. Sędziowie zawdzięczają swoje pensje rządowi. A nikt rozsądny nie będzie kąsał ręki, która go karmi. Wysokie i w całości sponsorowane przez podatników emerytury sędziowskie nie są zaś niczym innym, jak łapówką za korzystne wyroki. Nie dziwię się, że polskie sądy nie chcą orzekać przeciwko państwu, które ich utrzymuje. I to nie jest tylko polska specyfika. To konstrukcja całego systemu władzy we współczesnej Europie prowadzi do takich patologii.
»Gowin ostro zareagował na prowokację wobec sędziego z Gdańska |
Dlatego zachowanie gdańskiego sędziego nikogo nie powinno dziwić. Lamentowanie nad „skandalem” w wykonaniu polityków i dziennikarzy to dowód najwyższej hipokryzji bądź utraty kontaktu z rzeczywistością. Gdy następnym razem jakiś sąd lub trybunał wyda wyrok niekorzystny dla obywateli i podatników, przypomnijmy sobie słowa sędziego Milewskiego: „Proszę się nie martwić”.
Krzysztof Kolany
Główny Analityk Bankier.pl