REKLAMA

OPINIAPowódź nie zatopi budżetu państwa. Ten już jest pod wodą

Krzysztof Kolany2024-10-04 06:00główny analityk Bankier.pl
publikacja
2024-10-04 06:00

Wydatki na odbudowę po tegorocznej powodzi dodatkowo pogorszą i tak już fatalną kondycję finansów publicznych. Ale ten sudecki kataklizm spadł rządzącym z nieba i dostarczy pretekstu do rezygnacji z kluczowych obietnic przedwyborczych.

Powódź nie zatopi budżetu państwa. Ten już jest pod wodą
Powódź nie zatopi budżetu państwa. Ten już jest pod wodą
fot. Mariusz Przygoda / / FORUM

Wstępny program odbudowy po tegorocznej powodzi ma pochłonąć 23 miliardy złotych w ciągu 6 lat – poinformował premier Donald Tusk. To ponad dziesięciokrotnie więcej od „zabezpieczonych” w tegorocznym budżecie państwa dodatkowych środków w kwocie 2 mld zł. W tym roku w ramach specustawy powodziowej rząd planuje dodatkowe wydatki w kwocie 2,6 mld zł. Kolejne 1,7 mld zł w 2025 oraz dodatkowe 9,6 mld zł w perspektywie kilku kolejnych lat.  Sam koszt wojskowej operacji „Feniks” już sięgnął 175 mln zł i pewnie jeszcze wzrośnie.

Sporo pieniędzy trafi na wały – rząd zakłada emisję obligacji skargowych w wysokości 4 mld zł z przeznaczeniem na przeciwdziałanie powodzi - podano w ocenie skutków regulacji specustawy powodziowej. I trudno się temu dziwić, skoro niedawna kontrola NIK ujawniła, że prawie 7% skontrolowanych wałów przeciwpowodziowych zagrażało bezpieczeństwu, a co piąty obiekt hydrotechniczny stanowił zagrożenie. To klasyczny przypadek, gdy decydenci przypominają sobie o infrastrukturze wodnej dopiero (i zwykle tylko wtedy) po przejściu dużej powodzi. Dokładnie tak samo było w roku 1997. Koszty naprawy tegorocznych powodziowych zniszczeń  infrastruktury hydrotechnicznej ministerstwo oszacowało na 3,2 mld zł.

Odbudowa zniszczeń na kolei ma pochłonąć miliard złotych (na Fundusz Kolejowy), a na drogi pójdą dodatkowe trzy miliardy złotych. To są rzeczy oczywiste i chyba nie ma dyskusji, że zniszczoną infrastrukturę trzeba odbudować. Skandalem jest za to spłata 12-miesięcznych rat od kredytów mieszkaniowych zaciągniętych na zakup zalanych nieruchomości. Wszakże te zwyczajowo objęte są obowiązkowym ubezpieczeniem wymaganym przez banki.

Woda spływa, a budżet pęcznieje

Wszystkie te wydatki nie były i nie mogły być przewidziane zarówno w budżecie na rok 2024 jak i w projekcie ustawy budżetowej na rok 2025. Oznacza to, że rząd będzie musiał znaleźć źródła pokrycia tych wydatków w naszych kieszeniach (tj. w podatkach lub emisji dodatkowego długu). Jednym ze źródeł „powodziowych pieniędzy” będą unijne Fundusze Spójności. Premier Donald Tusk uzyskał zgodę szefowej KE na przesunięcie ok. 5 mld euro na zwalczanie skutków powodzi.

Powiedzmy to raz jeszcze: nie są to nowe pieniądze dla Polski, lecz tylko zgoda na przesunięcie w ramach już przyznanych (acz jeszcze nie wydanych) funduszy.  Oznacza to, że część przyszłych inwestycji finansowanych z Funduszy Spójności po prostu nie powstanie, a pieniądze te pójdą na odbudowę Kotliny Kłodzkiej, Nysy czy Głuchołazów. Nie twierdzę, że to zła decyzja (a może nawet i dobra, bo będziemy mieli nowe drogi i mosty). Ale jej istota nie została poprawnie zakomunikowana opinii publicznej.

Problem w tym, że finanse publiczne Polski trzeszczą w szwach i każdy miliard złotych dodatkowych wydatków bądź niezrealizowanych wpływów może być kroplą przepełniającą wiadro. - Z całą pewnością powódź zwiększa prawdopodobieństwo nowelizacji budżetu w tym roku. Trzeba powiedzieć jasno, że konieczne będzie zwiększenie rezerw specjalnych w budżecie na rok 2025 - powiedział minister finansów Andrzej Domański w Radiu Zet. - Koszty powodzi to dziesiątki miliardów złotych, szacowanie strat jeszcze trwa - dodał minister Domański.

PKO

Zresztą już dane z wykonania budżetu za sierpień nie były najlepsze. Przez osiem miesięcy 2024 roku deficyt budżetowy wyniósł 88,6 mld złotych (co stanowiło 48,2% całorocznego limitu) i był wyższy niż w całym roku ubiegłym (85,6 mld zł). Narastająco od początku roku dochody były o 9,5% wyższe niż przed rokiem (przy podwyższonym vacie na żywność i przeszło 4-procentowej inflacji), ale wydatki poszybowały w górę aż o 27,6%.

- Zaawansowanie dochodów jest zbliżone do poziomu z ubiegłego roku i wyraźnie słabsze niż w latach 2016-2022, dużo mniejsza różnica występuje po stronie wydatkowej. To pokazuje, że budżet pozostaje pod presją, jednak postępująca poprawa wpływów z VAT daje nadzieję, że nie będzie wymagana nowelizacja budżetu. Obecnie źródłem ryzyka pozostają jednak koszty związane z usuwaniem skutków powodzi – ocenili ekonomiści PKO BP.

Budżet już jest pod wodą

To wszystko dzieje się w kontekście finalizacji prac nad przyszłorocznym budżetem państwa. Budżetem, który w mojej ocenie balansuje na krawędzi fiskalnego szaleństwa i w którym jeszcze przed wrześniową powodzią zawarto potężny wzrost wydatków (jak również podatków) i monstrualny deficyt.

Wydatki budżetu państwa zbliżą się do biliona złotych, a deficyt będzie podchodził pod 290 mld zł. Dług publiczny liczony uczciwie (tj. wg. metodyki unijnej, a nie mocno wybiórczej ustawy krajowej) na koniec 2025 roku ma sięgnąć 59,8% PKB i otrzeć się o konstytucyjny limit 60% (który oczywiście nie zadziała, bo krajowe reguły bazują na nieprawdziwej wielkości zadłużenia państwa uwzględniającej jedynie tzw. państwowy dług publiczny). Limit 60% długu sektora finansów publicznych ma zostać trwale przekroczony w roku 2026 (oraz w latach 2027-28) – wynika z oficjalnej strategii zarządzania długiem publicznym przejętej przez rząd.

Ten trzeszczący w szwach dokument opiera się o optymistyczne założenia makroekonomiczne oraz zawiera w sobie aż 4,7 mld zł wydatków na „mieszkalnictwo”. Czyli różnego rodzaju mniej lub bardziej pośrednie subwencje  dla branży bankowej i deweloperskiej. W takiej sytuacji jest w zasadzie przesądzone, że w 2025 roku nie zostaną zrealizowane główne przedwyborcze obietnice Koalicji Obywatelskiej: przywrócenie starych zasad składki zdrowotnej dla przedsiębiorców, podwojenie kwoty wolnej od PIT czy wprowadzenie kwoty wolnej od podatku Belki. Wytłumaczenie będzie jedno i oficjalne: bo powódź.

Reasumując, finansowe skutki powodzi i odbudowy infrastruktury publicznej mają zostać sfinansowane przede wszystkim z funduszy unijnych, a nie z pieniędzy budżetowych. Powódź zostanie też wykorzystana jako dogodny pretekst dla rezygnacji z najważniejszych przedwyborczych obietnic. Warto też pamiętać, że na następną taką katastrofę w finansach publicznych miejsca już nie ma.

Źródło:
Krzysztof Kolany
Krzysztof Kolany
główny analityk Bankier.pl

Absolwent Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. Analityk rynków finansowych i gospodarki. Analizuje trendy makroekonomiczne i bada ich przełożenie na rynki finansowe. Specjalizuje się w rynkach metali szlachetnych oraz monitoruje politykę najważniejszych banków centralnych. Inwestor giełdowy z 20-letnim stażem. Jest trzykrotnym laureatem prestiżowego konkursu Narodowego Banku Polskiego dla dziennikarzy ekonomicznych. W 2016 roku otrzymał także tytuł Herosa Rynku Kapitałowego przyznawany przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych. Telefon: 697 660 684

Tematy
Miejski model Ford Puma. Trwa wyjątkowa wyprzedaż

Komentarze (60)

dodaj komentarz
polak2
Oj ekonomiści...sprzedaż,usługi budowlane,odzież ,wyposażenie domów, mieszkań .To napędzie gospodarkę i wpływy do budżetu o 30% .
caesar_m
Dokładnie tak - wzrośnie PKB, a kraj zubożeje i wejdzie w większe długi ale tłuste koty przytyją...
piotr2019
Najwyższy czas odsunąć wszystkich populistów z PO, PIS, PSL, Lewicy itd od władzy. Jedyne co potrafią to zadłużać kolejne pokolenia na wypłacany dziś bzdurny socjal i okradać ludzi wykreowanym celowo podatkiem inflacyjnym (przez ostatnie 4 lata skumulowana inflacja przekroczyła 40%). To się zawali prędzej lub później. Tylko wówczas Najwyższy czas odsunąć wszystkich populistów z PO, PIS, PSL, Lewicy itd od władzy. Jedyne co potrafią to zadłużać kolejne pokolenia na wypłacany dziś bzdurny socjal i okradać ludzi wykreowanym celowo podatkiem inflacyjnym (przez ostatnie 4 lata skumulowana inflacja przekroczyła 40%). To się zawali prędzej lub później. Tylko wówczas będzie wszystkich bardzo bolało.
maxykaz
Jakby przez ostatnie 10-20 lat nie żarli ponad stan to by dziś mieli socjal za darmo a tak to miliardy idą na spłatę zadłuzenia i drugie tyle znowu idzie na socjal. Kreatywna księgowosc kiedys sie skonczy i obudzą sie z ręką w nocniku.
marok
Warto spojrzeć na wykres deficytu budżetowego.
W ubiegłym roku po sierpniu było niecałe 20 miliardów deficytu, w tym roku o tej samej porze blisko 90 miliardów.
marok
Przed wyborami obiecywali wszystko ,np. rządy prawa, dobre zarządzanie krajem, a po wyborach robią dokładnie na odwrót, bo nie potrafią nic innego , poza tym, jak po raz kolejny oszukać wyborcę. To specjaliści od teatru politycznego , a nie od rzetelnej pracy dla kraju.
Zawsze znajdzie się grupa naiwnych osób, która nie potrafi
Przed wyborami obiecywali wszystko ,np. rządy prawa, dobre zarządzanie krajem, a po wyborach robią dokładnie na odwrót, bo nie potrafią nic innego , poza tym, jak po raz kolejny oszukać wyborcę. To specjaliści od teatru politycznego , a nie od rzetelnej pracy dla kraju.
Zawsze znajdzie się grupa naiwnych osób, która nie potrafi wyciągać wniosków z przeszłości, bo do władzy przecież nie przyszła jakaś nowa, mało znana ekipa, tylko taka , która dobrze dała się poznać w przeszłosci. W 2015 roku kończyli rządy w fatalnym stylu i w takim też stylu rozpoczęli następne.
sterl
Najpierw trzeba usunąć wszystkie te nieusuwalne krowy po PICie które broni ich Prezydent , zatem bez wyborów na Prezydenta niczego dobrego w Polsce nie można zrobić.
marok odpowiada sterl
A kto z PIS-u im przeszkadza w podniesieniu kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł, w obniżeniu cen paliwa do 5 złotych, obniżeniu innych podatków, uchwaleniu budżetu jakiego chcą, itd....
Opowieści ,że PIS im w tym przeszkadza sa tylko wymówką. Budżet uchwalili jaki chcieli, stanowiska obsadzają jak chcą, nawet łamiąc prawo
A kto z PIS-u im przeszkadza w podniesieniu kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł, w obniżeniu cen paliwa do 5 złotych, obniżeniu innych podatków, uchwaleniu budżetu jakiego chcą, itd....
Opowieści ,że PIS im w tym przeszkadza sa tylko wymówką. Budżet uchwalili jaki chcieli, stanowiska obsadzają jak chcą, nawet łamiąc prawo i wprowadzając zmiany siłowo.
Samo usuwanie pisowców nie poprawia sprawy tylko na odwrót pogarsza sprawę, bo pisowcy mają lepsze kadry niż nowi zmiennicy, co widać na podstawie wyników finansowych . Liczby mówią same za siebie.
goscgumka odpowiada sterl
Ty jesteś właśnie tym kretynem, który od trzydziestu lat wybiera tych samych złodziei i cieszy się jak głupi do sera bredząc wciąż „najważniejsze, że PiS nie rządzi!”. Takim kretynom można powtarzać wciąż i w koło (tak jak odpowiedział tobie marok), a do was nic nie dociera.
katzpodola
"..sudecki kataklizm spadł rządzącym z nieba i dostarczy pretekstu do rezygnacji z kluczowych obietnic przedwyborczych..."
I tu jest ukryte setno całego rządu. Reszty można nie czytać, ale 34 % dalej popiera Tuska

Powiązane: Budżet 2025

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki