Póki co na horyzoncie nie widać oznak, które wskazywałyby, że sytuacja w InPoście poprawia się. Rafał Brzoska, założyciel oraz główny udziałowiec spółki, najwyraźniej stracił cierpliwość i postanowił wziąć stery InPostu we własne ręce.


Notowania InPostu szorują po dnie, akcje warte na debiucie 25 zł w niecały rok osunęły się do poziomu około 7 zł. Podobny trend występuje na Integerze, a więc spółce-matce InPostu. Papiery Integera są obecnie wyceniane na 24,5 zł, choć jeszcze w 2014 roku płacono za nie ponad 300 zł.
Giełdowa katastrofa to naturalna konsekwencja problemów InPostu. Spółka przegrała z Pocztą Polską przetargi na operatora wyznaczonego i obsługę sądów. W tym ostatnim InPost zarzucał wprawdzie konkurentowi dumping, nie zmieniło to jednak faktu, że spółka Rafała Brzoski straciła kroplówkę, która podtrzymywała jej listową nogę biznesu.
Wydarzenie to sprawiło, że nad spółką zebrały się ciemne chmury. Zaraz po wygaśnięciu kontraktu sądowego zdecydowano o redukcji placówek (o 45%) i redukcji etatów (40%), w maju wdrożono plan ratunkowy, a w lipcu poinformowano, że InPost kończy działalność w zakresie obsługi tradycyjnych przesyłek listowych.
Spółce pozostały wprawdzie m.in. paczkomaty, jednak nieudana ekspansja stanowiła i nadal stanowi poważny ciężar dla jej finansów. W kolumnie zyski pojawiły się ujemne wartości, a we wtorek Integer poinformował o dokonaniu odpisów związanych m.in. z działalnością listową. Łącznie obciążyły one wyniki grupy kwotą 90 mln zł.


Wydaje się, że sytuacją w InPoście jest coraz bardziej zniecierpliwiony Rafał Brzoska, który postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Uchwałą z dnia 27 września 2016 roku rada nadzorcza InPostu oddelegowała Brzoskę do pełnienia funkcji prezesa zarządu spółki. Z jednej strony decyzja ta może nieść inwestorom nadzieję, że ojciec sukcesu InPostu posprząta bałagan, który powstał po przegraniu państwowych przetargów, z drugiej jednak bezpośrednie zaangażowanie Brzoski można uznać za najlepsze potwierdzenie złej kondycji spółki. Póki co rynkowe zachowanie InPostu pokazuje, że decyzję milionera przyjęto pozytywnie. W ciągu dwóch dni akcje spółki podrożały o blisko 5%.