REKLAMA
BANKIER.PL

Kto wybiera prezydenta USA?

Mateusz Szymański2012-11-05 12:00
publikacja
2012-11-05 12:00

Walka o fotel prezydenta Stanów Zjednoczonych zbliża się ku końcowi. 6 listopada wyborcy, którzy nie zdecydowali się na przedterminowe głosowanie, zdecydują o tym, którego kandydata poprą. A właściwie, których elektorów, bo ojcowie założyciele USA uznali, że lud nie nadaje się do bezpośredniego głosowania na prezydenta i powinien wybierać jedynie elektorów, którzy podejmą decyzję za niego.

Współcześnie obywatele Stanów Zjednoczonych formalnie oddają głosy na pewnego rodzaju wyborcze listy elektorskie przedstawiane przez partie. Faktycznie na kartach do głosowania nieraz nie ma nawet nazwisk elektorów, pojawia się wyłącznie nazwisko kandydata na prezydenta z danej partii. W 48 stanach zwycięska lista bierze wszystko to jej elektorzy oddadzą głos w formalnych wyborach prezydenckich. Wyjątek stanowią stany Maine i Nebraska na każde miejsce elektorskie głosuje się w osobnym dystrykcie, co sprawia, że reprezentanci stanu mogą nie być jednomyślni.

Jak zarobić na szaleństwie Rezerwy Federalnej?» Jak zarobić na szaleństwie Rezerwy Federalnej?

Liczba elektorów przypadających na każdy stan jest zależna od jego ludności. Odpowiada ona sumie liczby senatorów (zawsze dwóch) z danego stanu oraz Kongresmanów. Łącznie jest ich 538, by zostać prezydentem, należy zdobyć co najmniej 270 elektorskich głosów.

W niektórych stanach sytuacja jest jasna. Trudno wyobrazić sobie, by wyborcy z Texasu (55 głosów) poparli kandydata Demokratów lub Kalifornia (38 głosów) zagłosowała za Republikaninem. Jednak nie wszędzie sprawa jest klarowna. Istnieją tzw. swing states (niekiedy określane jako battlefield states lub purple states (ostatnia nazwa pochodzi od zmieszania republikańskiej czerwieni z demokratycznym błękitem), które zazwyczaj są niezdecydowane. To właśnie na ich terytorium skupia się kampania wyborcza.

»Obama przynosi bessę

A jest o co walczyć. Cztery kluczowe swing states, czyli Ohio, Floryda, Kolorado i Wirginia, dysponują łącznie 69 głosami elektorskimi. Ostatni sondaż przeprowadzany w skali kraju daje Obamie 47-procentowe poparcie, ale na Romneya chce głosować niewiele mniej, bo 46 procent Amerykanów. Walka w niepewnych stanach będzie trwała do samego końca, bo sondaże wskazują, że różnice między kandydatami są w nich bardzo niewielkie. Walka rozegra się głównie o Florydę, w której ostatni sondaż wskazuje na remis. W Ohio przewagę ma Obama, ale bardzo nieznaczną (46%-45%). W Wirginii również wygrywa Obama (48%-45%), natomiast w Kolorado liderem jest Romney (47%-45%).

Stan Liczba elektorów Poparcie (sondaże)
Obama Romney
Floryda 29 47.7% 49.1%
Ohio 18 49.4% 46.5%
Virginia 13 48.0% 47.8%
Wisconsin 10 50.4% 46.2%
Kolorado 9 48.2% 47.6%
Iowa 6 48.8% 45.8%
New Hampshire 4 49.2% 47.7%
Źródło danych: Politico.com. Dane w tabeli prezentują średnie wyniki sondaży.


Niektóre źródła uznają za swing states również Nevadę i Północną Karolinę. Wszystko za sprawą zmienności preferencji wyborców. W Nevadzie średnia z sondaży daje Obamie zwycięstwo (50%-47% - średnia z sondaży na podstawie Politico.com), ale w wyborach z 2000 i 2004 roku wygrywał tam kandydat Republikanów. Z kolei Północna Karolina opowiada się za Mittem Romneyem (50%-46%), ale w poprzednich wyborach zwyciężył tam Barrack Obama.


»Wybory w USA – wielkie kolejki przed lokalami wyborczymi

Tak niewielkie różnice stwarzają jednak ryzyko powtórki sytuacji, która zdarzyła się w całej historii czterokrotnie, a ostatnio w 2000 roku, kiedy Al Gore uzyskał większą liczbę głosów Amerykanów, ale 271 elektorów opowiedziało się za George Bushem, który ostatecznie wygrał wybory. Zwłaszcza od tego czasu wzmogła się krytyka systemu wyborów pośrednich. W tym roku sytuacja może się powtórzyć, bo o ile procentowa przewaga Obamy jest nieznaczna, to jej utrzymanie dałoby mu przewagę ponad 60 głosów elektorskich.

W związku z licznymi kontrowersjami niektóre stany na własną rękę postanowiły nieco ulepszyć mechanizm. Do końca października 9 z nich przyjęło prawo, które upoważnia elektorów do oddania głosu na kandydata, który zwyciężył w wyborach powszechnych w skali całego kraju. To o tyle istotna zmiana, że w 24 stanach za głosowanie niezgodnie z wolą ludu przewidziane są kary. W historii Stanów Zjednoczonych dotychczas 158 razy zdarzyło się, by elektor zagłosował inaczej, niż wynikałoby to z rezultatu wyborów powszechnych. Należy dodatkowo odnotować, że większość tych stanów, w których elektorom udzielono upoważnienia do oddania głosu na zwycięzcę wyborów powszechnych, w tej chwili opowiada się za Obamą. Czy okażą się bardziej lojalni wobec swojego stanu czy narodu? Prawdopodobnie woleliby nie stawać przed takim dylematem.

Mateusz Szymański

Bankier.pl

Źródło:

Tematy
Najlepsze konta dla spółek - ranking
Najlepsze konta dla spółek - ranking

Komentarze (1)

dodaj komentarz
~f-s
Szanowni Państwo. Proszę sprawdzić, gdzie jest bessa, a gdzie jest hossa na polskim rynku akcji za pomocą narzędzia: GPW Analizator dostępnym na platformę Android:

https://play.google.com/store/apps/details?id=pl.franticsoft.wse.lite

Powiązane:

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki