REKLAMA
»

Kryzys sprawi, że spadną ceny wynajmu?

2008-10-17 06:00
publikacja
2008-10-17 06:00
Kryzys finansowy z impetem uderzył w rynek nieruchomości. W tym momencie zasadne wydaje się pytanie nie o to, „czy” - ale „jak bardzo” spadną ceny mieszkań. Paradoksalnie – problemy z uzyskaniem kredytu mogą być dobrą informacją dla wynajmujących mieszkania. Może się bowiem okazać, że teraz ceny lokali pod wynajem spadną, co jeszcze bardziej pogłębi i wydłuży okres spadku cen nieruchomości.

W powszechnej opinii brak popytu na mieszkania wynikający z wymogu posiadania wkładu własnego i usztywnienia procedur kredytowych powinien doprowadzić do wzrostu cen za wynajem. Osoby, których nie stać na kredyt, muszą gdzieś mieszkać, więc wynajem jest w ich przypadku jedyną alternatywą. Większy popyt przy niskiej podaży - zgodnie z regułami ekonomii - powinien zatem prowadzić do wzrostu cen. Zasada ta jest oczywiście poprawna, co widać zresztą po bardzo wysokich obecnie cenach najmu. Pamiętajmy jednak, że spadek cen nieruchomości doprowadzi do dużego wzrostu podaży wolnych mieszkań, a co za tym idzie, do spadku cen za wynajem. Zadziała prawo popytu i podaży.

Wzrost cen wynajmu występuje zawsze równolegle do wzrostu cen nieruchomości. Choć nie ma on aż tak gwałtownego charakteru, to jednak w okresie boomu gospodarczego jest czymś normalnym, czego dowodzą doświadczenia wielu innych krajów. Jest to naturalna konsekwencja – z rynku znika część mieszkań pod wynajem, swoje robi optymizm wynikający z wzrostu gospodarczego, wyższych zarobków, etc. Na samodzielne mieszkanie decydują się osoby, które w niekorzystnej sytuacji rynkowej zmuszone są mieszkać z rodziną, czy w gorszych, odleglejszych lokalizacjach. Kryzys na rynku kredytowym, połączony z gorszą koniunkturą sprawia, że poza cenami nieruchomości, spadają też ceny za wynajem. To efekt powrotu na rynek znacznej części mieszkań, na które nie znajdzie się kupiec.

Stabilność cen wywoławczych za mieszkania jest dla wielu osób argumentem przemawiającym za opinią, że na polskim rynku nieruchomości mamy stabilność i rynek kupującego. Jest to jednak tylko wrażenie. To efekt niedostosowania oczekiwań sprzedających do możliwości finansowych kupujących. Do niedawna mogli oni sprostać wygórowanym cenom, bo banki lekką ręką przyznawały kredyty na 100 i więcej procent nieruchomości. Obecnie faktyczny popyt został drastycznie ograniczony, co zresztą widać po bardzo małej liczbie przyznawanych w ostatnich tygodniach kredytów. W takiej sytuacji, jeśli komuś zależy na szybkiej sprzedaży lokalu, musi obniżyć cenę o 20-30 procent. W innym przypadku będzie musiał czekać ze sprzedażą kolejne tygodnie i miesiące, do tego bez gwarancji, że sytuacja się poprawi. Rozsądnie myślący inwestor, który ma mieszkanie na sprzedaż i nie musi się spieszyć ze finalizacją transakcji, może łatwo obliczyć, że jeśli warunkiem doprowadzenia do transakcji jest duża obniżka ceny, to znacznie lepszym rozwiązaniem może być dla niego wstrzymanie się na jakiś czas ze sprzedażą.

Przykładowo, jeśli mieszkanie kosztowało niedawno 500 tysięcy złotych, a obniżka, która pozwoli je sprzedać ma wynieść 10%, to nasz właściciel musi się pogodzić z „utratą“ 50 tysięcy złotych. To dużo – bo jest to kwota pozwalająca chociażby na kupno nowego auta lub opłacenie czynszu w sprzedawanym mieszkaniu przez ponad 8 lat! Jasne jest zatem, że sprzedający tak niechętnie godzą się na jakąkolwiek obniżkę i wolą poczekać, by sprzedać po „swojej” cenie, niż ponosić tak dużą, chociaż wirtualną „stratę”. Dotyczy to zarówno właścicieli nowych, dopiero co wybudowanych nieruchomości, jak również starych klitek w 30 letnich mrówkowcach. Każdy woli przeczekać. To odpowiedź, dlaczego oficjalnie podawane ceny nieruchomości tak wolną spadają, a ceny transakcyjne są często niższe o 10 czy 20 procent.

Problem w tym, że nie wszyscy mogą czekać. Niektórzy muszą z różnych powodów szybko doprowadzić do transakcji. Są to na przykład deweloperzy, którzy pozostali z niesprzedanymi mieszkaniami, za które muszą płacić odsetki od kredytów, a także chociażby osoby, które dostały mieszkanie w spadku lub kupiły je kilka lat temu. Po obecnych wzrostach, opuszczenie ceny nawet o kilkanaście-kilkadziesiąt procent sprawia, że tacy właściciele i tak zarobią ogromne kwoty, nie do uzyskania na giełdzie czy bankowej lokacie. To z kolei działa na cały rynek nieruchomości, gdzie ceny kształtowane są przez ostatnie transakcje, a nie przez wyobrażenia sprzedających o cenach. Ci ostatni potrzebują nawet kilku lat okresu dostosowawczego, żeby zrezygnować ze swoich cenowych aspiracji. Po tym czasie, ze względu na inflację, te same 8 tysięcy za metr będzie warte już znacznie mniej. A jak można poradzić sobie z utratą wartości nieruchomości, a do tego uniknąć sytuacji ponoszenia kosztów utrzymywania mieszkania, na które nie można znaleźć kupca? To proste – wynajmując je.

Zła sytuacja na rynku kredytów hipotecznych w dość szybkim czasie sprawi, że na rynku wynajmu pojawi się duża liczba mieszkań przeznaczonych tej pory na sprzedaż. Właścicielom nie opłacało się wynajmować ich wcześniej z kilku przyczyn: przede wszystkim dlatego, że wynajem wbrew pozorom jest na co dzień dość kłopotliwy. Wymaga płacenia podatków, przeprowadzania remontów, etc. W ostatnich kilkudziesięciu miesiącach, zamiast oddawać mieszkanie w wynajem, łatwiej było je po prostu trzymać puste i patrzeć, jak z dnia na dzień rośnie jego wartość. W odpowiednim momencie taka nieruchomość mogła być szybko sprzedana, co nie byłoby możliwe w przypadku mieszkania z najemcami. Nie oszukujmy się – do tej pory większość kupujących to inwestorzy krótkoterminowi. Widać to zresztą po masie ogłoszeń mieszkań na sprzedaż w standardzie deweloperskim. W momencie, kiedy ceny pójdą w dół, jedynym sposobem na przeczekanie tego okresu będzie wynajem. Tak postąpią również ci, którzy kupili mieszkania drożej, niż wynosi obecnie ich realna cena. W tym przypadku zmniejszy się po prostu miesięczna strata notowana na takiej „inwestycji”.

Pojawienie się większej liczby mieszkań pod wynajem doprowadzi do spadku jego kosztów. Co więcej, wpłynie nie tylko na dalszą obniżkę cen nieruchomości, ale także na wydłużenie okresu, w którym mieszkania będą taniały. Dlaczego? Wynajem stanie się po prostu znacznie tańszy niż kredyt na mieszkanie. W kolejnym okresie, nawet jeśli cena wynajmu wyrówna się pod względem wysokości rat, to na przeszkodzie wobec zakupu własnego mieszkania na kredyt będzie stawał chociażby wymagany wkład własny i zdolność kredytowa. W średnim okresie może to doprowadzić do pojawienia się na naszym rynku zupełnie nowej kategorii mieszkań – budowanych od razu z zamiarem długoterminowego wynajmu.

Obecnie nie ma żadnych możliwości, żeby wróciły czasy tanich i łatwo dostępnych kredytów. Rynek nieruchomości zmienia się na naszych oczach - obecna zmiana ma zupełnie inny charakter niż dotychczasowe. Pociągnie to za sobą również zmiany na rynku deweloperów, doradców finansowych, pośredników, czy w końcu - wielu firm związanych z rynkiem mieszkaniowym. Część z nich upadnie, inne zaś przystosują się do nowej sytuacji. Jasne jest bowiem, że przy wymaganym do kredytowania wkładzie własnym, klient nierzadko będzie musiał na niego oszczędzać przez kilka lat, a każdy dodatkowy koszt – chociażby związany z opłatami na agencję nieruchomości, będzie próbował w takiej sytuacji zminimalizować. Znacząco niższy dopływ chętnych na nowe mieszkania szybko doprowadzi zaś do obniżki cen nieruchomości, a w późniejszych latach do pojawienia się budownictwa czynszowego i znacząco niższej dynamiki wzrostu cen nieruchomości. Można zatem powiedzieć, że sytuacja wróci do normy obserwowanej kilka-kilkanaście lat temu na Zachodzie. Przeciętny Polak powinien się z tego cieszyć. Tańszy, długoletni wynajem mieszkania nie będzie się specjalnie różnił od „wynajmowania” mieszkania od banku, przez kolejnych 40-50 lat. W ostatecznym rozrachunku dostęp do mieszkań będzie bowiem znacznie większy niż obecnie.

Michał Macierzyński, analityk Bankier.pl
Źródło:
Tematy
Światłowód z usługami bezpiecznego internetu
Światłowód z usługami bezpiecznego internetu
Advertisement

Komentarze (44)

dodaj komentarz
~LastBoyscout
AUTOR ARTYKULY PISZE:

>Pojawienie się większej liczby mieszkań pod wynajem doprowadzi do spadku jego >kosztów

Pan Macierzynski nie rozumie PODSTAW praw podazy i popytu.

Wiekszosc bankrutow NIE wrzuci na rynek wynajmu swoich mieszkan na rynek z czterech podstawowych powodow:
1) bankruci sami musza
AUTOR ARTYKULY PISZE:

>Pojawienie się większej liczby mieszkań pod wynajem doprowadzi do spadku jego >kosztów

Pan Macierzynski nie rozumie PODSTAW praw podazy i popytu.

Wiekszosc bankrutow NIE wrzuci na rynek wynajmu swoich mieszkan na rynek z czterech podstawowych powodow:
1) bankruci sami musza gdzies mieszkac
2) zysk bankruta z wynajmu po odliczeniu kosztow eksploatacji, obslugi zadluzenia (rosnacego w efekcie wzrostu oprocentowania kredytu/slabnacej zlotowki), kosztu wynajmu lokum dla siebie bedzie zdecydowanie UJEMNY.
3) bankruci wykreuja gwaltowny popyt na mniejsze mieszkania/domy
4) bankruci przestana byc wlascicielami swoich mieszkan wiec nie beda mogli ich wynajmowac
Tak wiec bedzie nadpopyt chetnych do wynajmu mniejszych mieszkan (dotychczasowi wynajmujacy+ bankruci) a wieksze nieruchomosci stana sie pustostanami (patrz obecna sytuacja w USA, Hiszpanii, WB itd.).
Dodatkowy wzrost kosztu wynajmu wystapi w miejscach o relatywnie lepszym rynku pracy.
Stanie sie wiec dokladnie odwrotnie niz to pan Macierzynski probuje insynuowac w swoim artykule.
~007kazik
a nie dobrym pomyslem jest kupic teraz mieszkanie na kredyt i wynajmowac do czasu kiedy to wszystko sie uspokoi wynajmujac mieszkanie ma sie pieniadze na czynsz i inne oplaty i splate kredytu a sprzedac mozna jak juz sie uspokoi
~di@bolo
To oblicz stopę zwrotu - uwzględnij odsetki i podatek dochodowy.
Obecnie inwestycja nieopłacalna.
~szukajacy
KTO NAPISAŁ TEN ARTYKUŁ???? BEZ ŁADU I SKŁADU!!!!
~gdziekupowac odpowiada ~szukajacy
Najlepiej zainwestować w jakieś droższe nieruchomości ale znajdujące się w dobrej lokalizacji. Nawet przy spadkach cen i tak sprzeda się je z zyskiem ponieważ takie nieruchomości nigdy nie tanieją. Jeżeli przypuśćmy, kupimy mieszkanie w ostoi Wilianów, to za kilka lat sprzedamy je drożej-dookoła budują, przedszkola, szkoły,Najlepiej zainwestować w jakieś droższe nieruchomości ale znajdujące się w dobrej lokalizacji. Nawet przy spadkach cen i tak sprzeda się je z zyskiem ponieważ takie nieruchomości nigdy nie tanieją. Jeżeli przypuśćmy, kupimy mieszkanie w ostoi Wilianów, to za kilka lat sprzedamy je drożej-dookoła budują, przedszkola, szkoły, parki itp - to przyciąga rodziny z dziećmi-wtedy ceny powinny rosnąć.
~korsarz07 odpowiada ~gdziekupowac
Ja jestem za tym aby nic nie robić. Teraz wszędzie jakieś krachy, upadki i bankruty. Nie wydaje Wam się, że teraz nie warto wykładać gotówki na nic? To przecież mija się z celem.
~baran odpowiada ~korsarz07
mój znajomy planuje kupno kamienicy na Pradze …….blisko Wileńskiej……chce ją kupić pod wynajem…..i za kilka lat ją sprzedać. Teraz się zastanawia czy nie przeczekać………bo takie informacje dostaje z zewsząd…….
~ktos1 odpowiada ~baran
Niech kupuje:):)bo ja szukam mieszkania na wynajem:):)tylko, że nie po tej stronie Wisły:)
~Adam
W zasadzie Autor zaprezentował całkiem logiczny sposób myślenia i można się z tym zgodzić, jednakże opisywany stan nie uwzględnia jednej, specyficznej dla Polski sprawy. Otóż w tym pięknym kraju prawo lokalowe oraz prawo cywilne chroni wszelkiego rodzaju naciągaczy uderzając we właścicieli mieszkań. O co dokładnie chodzi?
Otóż
W zasadzie Autor zaprezentował całkiem logiczny sposób myślenia i można się z tym zgodzić, jednakże opisywany stan nie uwzględnia jednej, specyficznej dla Polski sprawy. Otóż w tym pięknym kraju prawo lokalowe oraz prawo cywilne chroni wszelkiego rodzaju naciągaczy uderzając we właścicieli mieszkań. O co dokładnie chodzi?
Otóż o to, że właściciel wynajmując mieszkanie powinien się liczyć z tym, że jeśli trafi na nieuczciwego a przy tym sprytnego najemcę, zostanie bez mieszkania i bez potencjalnych zysków z jego wynajmu i następne kilka lat spędzi w sądzie dochodząc swoich praw. W Polsce nie ma eksmisji na bruk, a wynikiem tego jest sytuacja, w której nawet jeśli najemca nie płaci za mieszkanie to żeby go z niego wydalić, potrzebny jest proces o eksmisję, pisma wzywające do uregulowania należności w terminie, wyznaczenie dodatkowego terminu itd. Na końcu zaś się okazuje że komornik, nawet mając wyrok sądu nakazujący eksmisję, nie jest w stanie jej przeprowadzić, do póki miasto nie zapewni delikwentowi lokalu zastępczego - co jak wiadomo ciągnie się latami. Prawny właściciel mieszkania zostaje bez mieszkania i bez pieniędzy, dodatkowo ponosi koszty związane z jego utrzymaniem (bo nieuczciwy najemca zwyczajnie nie płaci - bo nie musi). Wystarczy "pogooglać" żeby znaleźć setki tego typu przypadków opisywanych na różnych forach.
W kontekście powyższego śmiem twierdzić, że ludzie nie rzucą się do masowego wynajmowania swoich mieszkań, do póki w tym kraju prawo będzie przeciwko właścicielom.
~di@bolo
Adam, w PAN leży opracowany logiczny dowód matematyczny na to, że ziemia jest w środku, a słońce otacza ją jak obwarzanek. Jest taki dowód i co z tego ?
Tu na potrzeby rynku odpowiedź jest po kilku latach.

Powiązane: Nieruchomości

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki