[Aktualizacja 12:30] W środku nocy kurs najstarszej pary walutowej świata – GBP/USD – uległ nagłemu i bliżej niewyjaśnionemu załamaniu. Skutek jest taki, że w piątek rano notowania brytyjskiego funta znalazły się na najniższym poziomie od roku 1985.


Wczesnym popołudniem kurs funta kontynuował spadki. O 12:30 za brytyjską walutę płacono 1,2348 dolara wobec ok. 1,2460 na początku notowań w Londynie. Na polskim rynku taka sytuacja przekładała się na spadek notowań funta do 4,75 zł, a więc najniższego poziomu od marca 2013 roku.
O godzinie 1:07 czasu polskiego notowania pary funt-dolar nagle runęły w dół, w ciągu sekund zniżkując o ponad 6%: z 1,2600 do ok. 1,18 dolara za funt (różne źródła podają inne kwotowania). Był to najniższy poziom od 31 lat.
„Kabel” szybko się jednak podniósł: w ciągu kolejnych kilkudziesięciu minut kurs funta wzrósł w okolice 1,2450. O 8:11 para GBP/USD była notowana po kursie 1,2460. Brytyjska waluta znalazła się pod presją na początku tygodnia po tym, jak premier Theresa May zapowiedziała przyspieszenie procedury opuszczenia struktur UE (tzw. hard Brexit).
Jednakże na innych rynkach nie działo się nic takiego, co tłumaczyłoby tak silną i nagłą zapaść notowań szterlinga. „Nie wierzyłem w to, co widzę na ekranie” – przyznał jeden z dilerów.
„Spadek kursu GBP/USD mógł wynikać z błędnego zlecenia lub z realizacji zleceń typu stop-loss lub z opcji, ponieważ notowania par USD/JPY i EUR/USD nie podlegały aż takim zmianom” – twierdzi Toshihiko Sakai z Mitsubishi UFJ Trust & Banking.
„Wygląda na to, że pojawiło się ogromne zlecenie sprzedaży funta przy niskiej płynności” – uważa Kyosuke Suzuki z Societe Generale. Inni traderzy wskazują na rolę niepoprawnej reakcji komputerowych algorytmów. Jeszcze inni mówią o możliwości celowego aktywowania bądź dezaktywowania opcji barierowych. Ponadto w pobliżu poziomu 1,26 z pewnością znajdowało się sporo obronnych zleceń typu stop-loss.
Przeczytaj także
Niezależnie od faktycznych przyczyn piątkowego krachu na funcie znów mamy do czynienia z sytuacją, gdy na rynku dzieją się dziwne rzeczy i nikt nie wie dlaczego. Piątkowe wydarzenia na „kablu” mocno przypominają nagły krach” (ang. flash crash) na Wall Street z maja 2010.
Oficjalne dochodzenie amerykańskiego nadzoru za to wydarzenie obwiniało kombinację nerwowości rynku, działania automatycznych systemów handlujących na zasadzie obrotu wysokich częstotliwości (HFT) i dużej transakcji jednego z funduszy inwestycyjnych. Co ciekawe, 5 lat później amerykański Departament Sprawiedliwości za winnego uznał jednego indywidualnego tradera z Wielkiej Brytanii.
Krzysztof Kolany