Deutsche Bank wycofuje się z uczestnictwa w codziennym ustalaniu cen srebra w Londynie. Z powodu braku chętnych na zastępstwo ten liczący sobie 117 lat wyznacznik rynku przestanie istnieć do połowy sierpnia.
Od roku 1897 ceny, po jakich kopalnie i instytucje finansowe kupowały i sprzedawały srebro, ustalano w Londynie podczas codziennego spotkania grupki bankierów reprezentujących najważniejsze banki bulionowe. Jednakże w XXI wieku ta stara metoda przestała się sprawdzać. Rozwój technologii telekomunikacyjnych oraz rosnące znaczenie elektronicznego obrotu giełdowego sprawiły, że londyński fixing stał się źródłem potencjalnych patologii, stwarzając okazje do zarobku na asymetrycznym dostępie do informacji.
W zeszłym roku na najważniejsze globalne banki posypały się kary za manipulowaniem stawkami LIBOR wyznaczającymi oprocentowanie kredytów. Niedawno pojawiły się też oskarżenia wobec pięciu banków o manipulowanie fixingiem ustalającym londyńskie ceny złota. Sprawa jest już badana m.in. przez niemiecki nadzór finansowy. Ponadto pozew w manhattańskim sądzie przeciwko bankom biorącym udział w fixingu złożył jeden inwestor indywidualny.
Tajemnicą poliszynela jest też domniemana manipulacja na rynku srebra, jakiej od lat mają się dopuszczać niektóre banki. Choć w tym przypadku chodzi o kontrakty na giełdzie nowojorskiej, to cień podejrzenia pada na całą organizację rynku srebra. Po trwającym pięć lat dochodzeniu amerykańska Komisja Handlu Kontraktami Surowcowymi (CTFC) umorzyła sprawę mimo mocnych dowodów przedstawianych przez uczestników rynku.
Teraz Londyńskie Stowarzyszenie Rynku Metali Szlachetnych (LBMA) zastanawia się, w jaki sposób zreformować benchmark dla cen srebra po 14 sierpnia, gdy rezygnacja Deutsche Banku zabije 117-letni fixing. Panuje zgoda, że XIX-wieczne narady bankierów nie mają przyszłości w świecie handlu wysokich częstotliwości (HFT). Ten sam problem dotyczy ustalania cen pozostałych metali szlachetnych: platyny, palladu i przede wszystkim: złota.
K.K.