REKLAMA

Czy Polska powinna wstąpić do strefy euro?

2012-12-06 15:00
publikacja
2012-12-06 15:00
Gdyby premier Donald Tusk dotrzymał obietnicy złożonej w Krynicy jesienią 2008 roku, to mielibyśmy euro na Euro 2012. Podziękujmy premierowi, że słowa nie dotrzymał, bo dzięki temu w 2009 roku mogliśmy zostać "zieloną wyspą".

Dzisiaj zdecydowana większość Polaków jest przeciwna przyjęciu euro. Według badania CBOS-u aż 56 proc. sceptycznie ocenia propozycję zastąpieniu złotego przez wspólny pieniądz. Tylko 31 proc. badanych chciałaby widzieć euro jako walutę obowiązującą na terenie Polski.

Zastąpienie złotego przez euro jest wciąż odległą perspektywą. Jednak warto ponownie rozważyć zalety oraz wady przyjęcia wspólnego pieniądza ze względu na wiele niejasności, narosłych wokół integracji monetarnej w ostatnich kryzysowych latach. Swoje opinie na temat wspólnej waluty prezentują członkowie Działu Analiz Bankier.pl.

141

dr Bogusław Półtorak, główny ekonomista: nieprzyjęcie euro było błędem

Bogusław Półtorak Bankier.pl Kryzys fiskalny w krajach południa Europy może mieć niespodziewane konsekwencje w postaci jeszcze większej konsolidacji strefy euro. Dodatkowo wizje rozpadu strefy euro paradoksalnie zwiększyły jej atrakcyjność. Współczesna gospodarka globalna charakteryzuje się bowiem stanem permanentnej wojny walutowej. Upraszczając, jeśli Europa chce konkurować ze Stanami Zjednoczonymi czy krajami BRIC, to nie może sobie pozwolić na zbyt mocną walutę. Szczególnie dotyczy to Niemiec, których gospodarka jest napędzana eksportem. Czym grozi nadmiernie silna waluta, której kurs podsyca rynek spekulujący na zwyżkę, pokazała kondycja gospodarki szwajcarskiej w 2011 roku. Silne euro nie jest w interesie Niemiec i Europy, ale stabilne euro już tak.

»Będzie można wyjść ze strefy euro?


Pozostawanie poza strefą euro może natomiast oznaczać trwałe wykluczenie Polski jako gospodarki drugiego obiegu. Sufit efektywnościowy, jaki polska gospodarka osiągnęła, wymaga kolejnego kroku w zakresie integracji. Otwarcie się na strefę euro to przede wszystkim zniesienie olbrzymiego narzutu na polskie firmy i gospodarstwa domowe, związanego z różnicami kursowymi. Koszty zmienności walutowej w polskiej gospodarce w ostatnich 10 latach można zgrubnie szacować na równowartość rocznego budżetu państwa. Zyskują na tym jedynie instytucje finansowe handlujące za granicą polską walutą. Złoty jest młodą walutą ciągle młodej gospodarki, dlatego jest podatny na zawirowania.

Dziś Polacy potrzebują waluty pozwalającej zaistnieć w wymiarze globalnym zarówno pod względem bezpieczeństwa, jak i możliwości dalszego rozwoju. W takim ujęciu nieprzyjęcie euro wtedy, gdy było to możliwe, należałoby uznać za największy polski błąd ostatniego dziesięciolecia. Gospodarka nie będzie trwale konkurencyjna dzięki jednemu okienku lub ułatwieniom podatkowym, gdy w ciągu roku kurs waluty zmienia się o 50 proc. Ustalenie już dziś szybkiej ścieżki euro w Polsce, aby być gotowym na nową sytuację w skonsolidowanej strefie euro, staje się sprawą strategiczną, ale jednocześnie bardzo trudną. Nie zmienią tego żadne tematy zastępcze, bo pozostając poza strefą euro, trwale ograniczamy sobie szansę na dołączenie do pierwszej ligi europejskiej i – co ważniejsze – światowej.

Krzysztof Kolany, główny analityk: aby plusy nie przysłoniły nam minusów

Krzysztof Kolany Bankier.pl Przystąpienie Polski do strefy euro niosłoby ze sobą jedną bezdyskusyjną korzyść w postaci eliminacji ryzyka kursowego, na czym skorzystaliby zarówno eksporterzy i importerzy, jak i ich klienci. Euro to także wygoda i oszczędności poruszania się po Europie bez konieczności wymiany waluty.

Ale to jedyna pewna korzyść. Za to koszty i ryzyka są trudne do oszacowania i potencjalnie mogą się okazać wielokrotnie wyższe i dotkliwsze. Utrata własnej waluty i polityki monetarnej przy sztywnym rynku pracy kosztowałaby Polskę w najlepszym razie podwyższoną inflację, a w najgorszym głęboką recesję. W 2009 roku to właśnie rynkowy kurs walutowy zapewnił Polsce elastyczność i pozwolił uniknąć załamania gospodarczego, tym samym ratując setki tysięcy miejsc pracy.

»Polska potrzebuje planu wejścia do strefy euro


Ogromnym zagrożeniem byłyby też stopy procentowe – ustalane we Frankfurcie i zapewne nieprzystające do realiów polskiej gospodarki. Najprawdopodobniej byłyby to stopy zbyt niskie i kreujące bańki spekulacyjne, jak w Hiszpanii czy Irlandii.

Po trzecie wreszcie, przynależność do strefy euro to także koszty ratowania eurobankrutów. Gdyby premier Donald Tusk dotrzymał obietnic, to teraz finansowalibyśmy Grecję, Irlandię, Portugalię oraz hiszpańskie banki. Pozostając przy złotym, jesteśmy wolni od centralizującego się aparatu władzy eurolandu, który chce nadzorować banki, budżety państwa i odgórnie sterować całą gospodarkę.



Akcesja do strefy euro zapewniłaby nam wzrost gospodarczy równie powolny, jak na zachodzie Europy. A przecież chodzi o to, aby osiągnąć zachodni dobrobyt, a nie europejską stagnację. Dlatego uważam, że lepiej pozostać w „drugim obiegu”, niż dołączyć do pierwszej ligi bankrutów.

Łukasz Piechowiak, analityk: euro oczami Kowalskiego

Łukasz Piechowiak Bankier.pl Wspólna waluta to rozwiązanie, do którego powinniśmy dążyć. Na różnicach kursowych zarabia się, ale także traci. Duże wahania potrafią doprowadzić nawet rentowne biznesy do bankructwa w bardzo krótkim czasie. System tak działa od dwudziestu lat, a mimo tego przedsiębiorcy wciąż nie nauczyli się z tym radzić. Koszty dla gospodarki są ogromne – kilkanaście miliardów złotych rocznie. Z drugiej strony mamy interesy przeciętnego konsumenta, dla którego pensja w euro byłaby śmiesznie niska. Pozostaje pytanie, jaka jest różnica, czy dostaje się niskie zarobki w złotówkach, czy wypłacane w euro po kursie 4,13?

»Grecja uratowana. To już koniec kryzysu?


Dla biznesu lepiej byłoby zlikwidować ryzyko kursowe. Jednak zapłaciłby za to przeciętny Kowalski, który straciłby psychologicznie tysiące złotych. Narażony byłby na spekulacje, oszustwa i innego typu negatywne konsekwencje wprowadzenia nowej waluty. Od lat w mediach kreuje się dwa obozy – przeciwników euro, czyli przyjaciół mniej zamożnych obywateli, i wielkich propagatorów wspólnej waluty, którzy wspierają bogatych eksporterów. Karykaturalne przedstawienie tych obozów pokazuje, na jakim poziomie znajduje się dyskusja w tak ważnej sprawie. Czy Kowalskiemu by się to opłaciło? W dłuższym okresie na pewno byśmy zyskali, chociażby na tańszych kredytach hipotecznych z powodu dużo niższej stopy procentowej. A kiedy będziemy mieć europejskie zarobki? Łatwiej będzie nam je osiągnąć z euro niż bez.

Jarosław Ryba, analityk: Polska nie potrzebuje euro

Jarosław Ryba Bankier.pl Polska nie powinna na razie wstępować do strefy euro, ponieważ potrzebujemy elastycznego kursu walutowego. Struktura naszej gospodarki znacząco różni się od zachodnioeuropejskich sąsiadów, którzy bogactwo czerpią z przemysłu, wysokich technologii i rozwiniętego sektora usług. W czasach koniunktury różnice się zacierają, ale gdy przychodzi do spowolnienia gospodarczego, wspólny obszar walutowy może być ciężarem dla słabszych gospodarek.

Gdyby nie udział w strefie euro, Grecja już dawno stanęłaby na nogi. Zadłużenie zmniejszyłoby się przez dewaluację drachmy, a każda produkcja na eksport znów stałaby się opłacalna. Pozbywanie się waluty skorelowanej z gospodarką może być więc poważnym zagrożeniem. Inaczej byłoby, gdyby różnice pomiędzy Polską a zachodnioeuropejskimi potęgami gospodarczymi były mniejsze. Przybliży to dalsza integracja, lecz jest to proces obliczony na kilkanaście lat. Wtedy decyzja o akcesji powinna być jak najbardziej ekonomiczna, a jak najmniej polityczna.

Grzegorz Marynowicz, analityk: strefa euro to projekt polityczny

Grzegorz Marynowicz Bankier.pl W debacie publicznej nad przyszłością strefy euro argumenty emocjonalne dominują nad ekonomicznymi. Każdy krytyczny głos traktowany jest jako wyraz eurosceptycyzmu. Albo większa integracja, albo peryferyzacja Polski – tak brzmi ogólny przekaz mainstreamu. Mało kto dodaje, że kraje takie jak Szwecja czy Turcja doskonale rozwijają się poza eurolandem.

Słaniająca się na nogach strefa euro od początku była skazana na niepowodzenie. Tworzenie wspólnej waluty dla tak różnych gospodarek już u zarania miało w sobie więcej polityki niż ekonomii. Niedawno przyznał to na łamach „The Daily Telegraph” jeden z ojców wspólnej waluty, Jacques Delors. Były przewodniczący Komisji Europejskiej stwierdził, że projekt euro był od początku wadliwy. Zdaniem Francuza liderzy państw unijnych zrobili zbyt mało i działali zbyt późno, by ratować euroland. Delors zarzucił także unijnym decydentom przymykanie oka na najbardziej oczywiste przykłady słabości krajów strefy euro. Projekt wspólnej waluty przyniósł największe korzyści gospodarce niemieckiej, eksportującej swoje produkty na całą Europę. To dlatego nasi sąsiedzi tak walczą o jej przetrwanie. Dla Polski przystąpienie do strefy euro przyniesie więcej kłopotów niż korzyści. Biznes z krajami eurolandu można spokojnie prowadzić, zachowując narodową walutę.

Piotr Lonczak, analityk: euro nie jest źródłem kryzysu

Piotr Lonczak Bankier.pl Dzisiejszy kryzys nie jest kryzysem euro. Takie postawienie sprawy jest błędne. Za obecne trudności odpowiada niewłaściwy nadzór nad bankami oraz błędy popełnione przez Europejski Bank Centralny. Zrzucenie odpowiedzialności na wspólny pieniądz odsuwa uwagę od rzeczywistych problemów, wśród których należy wyróżnić przerośnięte państwo opiekuńcze, nadmierne deficyty oraz przeregulowanie gospodarek. Wspólna waluta jedynie obnażyła nabrzmiałe trudności krajów unii monetarnej, których nie dało się już dłużej tuszować.

»Rostowski: Polska nie spieszy się do strefy euro


Przyjęcie euro leży w jak najlepiej pojętym interesie polskiej gospodarki. Wspólna waluta poprawi naszą wiarygodność, dzięki czemu koszt obsługi długu publicznego będzie znacznie niższy, co dodatnio wpłynie na wyniki gospodarki. Ponadto europejski pieniądz otwiera dostęp do międzynarodowych rynków finansowych w większej skali niż obecnie. Umożliwia to dostęp do międzynarodowych zasobów oszczędności, których w Polsce mamy wciąż zbyt mało, a gromadzenie ich na własną rękę jest przedsięwzięciem długotrwałym.

Ponadto euro likwiduje problem zmiennego kursu walutowego. Polskie przedsiębiorstwa ściśle współpracują z europejskimi gospodarkami, a wahania złotego w dużym stopniu determinują wynik finansowy w oderwaniu od zmian kosztów czy popytu na towary. Jest to zjawisko znacząco wypaczające mechanizm rynkowy, co zmniejsza wydajność gospodarki. W dodatku płynny kurs walutowy zniekształca realne przepływy kapitału, zniechęcając do inwestowania w naszym kraju.

Zapraszamy do dyskusji na forum!
Źródło:
Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (54)

dodaj komentarz
~GOSC
kraj ktory nie posiada wlasnej waluty jest tylko pacholkiem bogatych panstw , np; cypr ,grecja niedlugo hiszpania ,portugalia ,slowenia itd i niedlugo bedzie Polska jak przyjmie nic nie znaczaca walute
~sceptyk
Norwegia, Dania , Turcja, Szwajcaria, Co łączy te kraje?. Brak kryzysu bo nie należą do strefy EURO.
~Obywatel Polski
Strefa Euro jest w stanie rozkładu i nie wiadomo, com politycy dalej wymyslą.
Jedno jest pewne. Politycy i bankierzy doprowadzili obywateli swoich krajów a tym samym swoje kraje do kryzysu. Teraz chcą wciągnąć w ten bałagan także i Polskę, aby i Polacy dołączyli w jeszcze większym zakresie do tej całej grupy nieszczęśników, którzy
Strefa Euro jest w stanie rozkładu i nie wiadomo, com politycy dalej wymyslą.
Jedno jest pewne. Politycy i bankierzy doprowadzili obywateli swoich krajów a tym samym swoje kraje do kryzysu. Teraz chcą wciągnąć w ten bałagan także i Polskę, aby i Polacy dołączyli w jeszcze większym zakresie do tej całej grupy nieszczęśników, którzy spłacają długi np.Greków i innych narodóe żyjących ponad stan.
Rząd Polski powinien ogłosić referendum i zadać Polakom pytanie czy chcą wstąpić do tzw poczekalni przed przyjęciem Euro, a każdy rozumny Polak powinien powiedzieć NIE!
Jest to legalny sposób uniknięcia przyjęcia Euro i z tego sposobu skorzystała np Szwecja.
~lp
Polska to bogaty kraj, zielona wyspa. bierzmy euro i na dzień dobry wyłóżmy kilka mld euro na pomoc dla Grecji, Hiszpanii i Włoch.
~Konig40
Panowie ekonomiści Bankier.pl, jeśli ktoś pisze że wprowadzenie euro i pozbywanie się krajowej waluty jest dobre dla kraju to chyba nie rozumie co to jest pieniądz, a jest to po prostu towar o określonym koszcie, na który popyt jest kreowany przez bieżącą sytuacje makro i mikroekonomiczną. Jeśli kraj się pozbywa tego instrumentu,Panowie ekonomiści Bankier.pl, jeśli ktoś pisze że wprowadzenie euro i pozbywanie się krajowej waluty jest dobre dla kraju to chyba nie rozumie co to jest pieniądz, a jest to po prostu towar o określonym koszcie, na który popyt jest kreowany przez bieżącą sytuacje makro i mikroekonomiczną. Jeśli kraj się pozbywa tego instrumentu, to oddaje władzę nad tym towarem do tego kto emituje nowy pieniądz i kto kontroluje jego podaż.
Pytam się więc, kto będzie lepiej wiedział co jest nam bardziej potrzebne, panowie we Frankfurcie czy NBP? Oddanie wlasnego pieniądza oddaje politycznie władzę nad rynkiem i jego konkurencyjności, a na pewno panowie we Franfkurcie nie będą łaskawi dla stwarzania nam dogodnych warunków.
Jeśli Pan Antczak mówi o jakiś kosztach przewalutowania to są to bzdury, bo zarówno koszty zakupu waluty jak i ewentualnego zabezpieczenia są wyłącznie kosztem wytworzenia danych usług lub towarów. Ale on chyba ma takie zadanie aby ludziom mącić w głowach.
Tak więc brońmy złotego jak NIEPODLEGŁOŚCI!!!!
~Floryda
Dnia 2013-01-05 o godz. 01:07 ~Konig40 napisał(a):
> Panowie ekonomiści Bankier.pl, jeśli ktoś pisze że
> wprowadzenie euro i pozbywanie się krajowej waluty jest
> dobre dla kraju to chyba nie rozumie co to jest pieniądz, a
> jest to po prostu towar o określonym koszcie, na który
> popyt jest kreowany
Dnia 2013-01-05 o godz. 01:07 ~Konig40 napisał(a):
> Panowie ekonomiści Bankier.pl, jeśli ktoś pisze że
> wprowadzenie euro i pozbywanie się krajowej waluty jest
> dobre dla kraju to chyba nie rozumie co to jest pieniądz, a
> jest to po prostu towar o określonym koszcie, na który
> popyt jest kreowany przez bieżącą sytuacje makro i
> mikroekonomiczną. Jeśli kraj się pozbywa tego instrumentu,
> to oddaje władzę nad tym towarem do tego kto emituje nowy
> pieniądz i kto kontroluje jego podaż.
Pytam się więc, kto
> będzie lepiej wiedział co jest nam bardziej potrzebne,
> panowie we Frankfurcie czy NBP? Oddanie wlasnego pieniądza
> oddaje politycznie władzę nad rynkiem i jego
> konkurencyjności, a na pewno panowie we Franfkurcie nie
> będą łaskawi dla stwarzania nam dogodnych warunków.
Jeśli
> Pan Antczak mówi o jakiś kosztach przewalutowania to są to
> bzdury, bo zarówno koszty zakupu waluty jak i ewentualnego
> zabezpieczenia są wyłącznie kosztem wytworzenia danych
> usług lub towarów. Ale on chyba ma takie zadanie aby
> ludziom mącić w głowach.
Tak więc brońmy złotego jak
> NIEPODLEGŁOŚCI!!!!


Tak, brońmy złotego, jak wizji przyszłości Polski Jarosława Kaczyńskiego.

Większych bzdur chyba nie czytałem na tym forum. Facet, albo żyjesz z transakcji walutowych i wprowadzenie euro bije w twoje interesy, albo robisz happening polityczny na zlecenie pis. Europa to nasza mega ojczyzna, czy to ci się podoba czy nie i w naszym interesie jest ścisła integracja i adaptacja standardów zachodnich. Włochy, Hiszpania, Grecja nie miały żadnych wątpliwości przyjmując euro. Teraz widzimy, jak na tym skorzystały. Z twoich wypowiedzi wynika, że jacyś tam Niemcy będą ustalać kilka kursów euro, te lepsze dla siebie i te gorsze dla innych krajów. Instrumenty ekonomiczne będą jednakowe dla wszystkich. Puknij się w łeb i zastanów się zanim coś napiszesz.
~show
gdybym miał wyrazić swoja opinie nt euro to stały by się 2 rzeczy: albo zacytowałbym Berlusconiego albo wyraziłbym swoja opinie ale wtedy moderator usunął by komentarz:)
~asssss
Tak jak najszybciej.
Bo teraz można wynegocjować dobre warunki
Jak strefa euro się umocni to będzie dużo gorzej wejść.

~kartoflana polska
ale leszcze z PiSu wolą kupować akcje na górce w szczycie hossy, kartoflana ekonomia.....
~uboga
nie ,bo polska byla zawsze samo wystarczalnym panstwem ,jak nie byla sprzedawana ,polacy sa bardzo pracowitym narodem i buduja cala europe za grosze ,ktore dostaja ,a mimo wszystko im wystarcza zeby jakos tam przezyczyc ,ale jak wszyscy wyemigruja ,a zostana sami darmozjadzi to naprawde bedzie zle, bo kto bedzie pracowal na nich nie ,bo polska byla zawsze samo wystarczalnym panstwem ,jak nie byla sprzedawana ,polacy sa bardzo pracowitym narodem i buduja cala europe za grosze ,ktore dostaja ,a mimo wszystko im wystarcza zeby jakos tam przezyczyc ,ale jak wszyscy wyemigruja ,a zostana sami darmozjadzi to naprawde bedzie zle, bo kto bedzie pracowal na nich ,to niech sie nad tym zastanowia ,a nie nad zmjana konstytucje ,ale im zawsze starczy

Powiązane: Strefa euro

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki