Paliwo na stacjach paliw jest coraz tańsze – w tym tygodniu średnia cena PB95 powinna wynieść ok. 4,85 zł za litra. Jeszcze we wrześniu średnia cena wynosiła 5,35 zł za litr. Przez ostatnie 3 miesiące paliwo na stacjach potaniało o ok. 10% w okresie, gdy cena ropy Crude spadła o blisko 28%, do poziomu 65 dolarów za baryłkę.



Ropa na światowych rynkach jest najtańsza od połowy 2010 roku. Baryłka ropy Brent kosztuje – 69 dolarów, a Crude – 65 dolarów.
To o ponad 40% mniej niż w czerwcu bieżącego roku. Ceny ropy spadają ze względu na decyzje państw OPEC o nie ograniczaniu wydobycia w celu zmniejszenia podaży ropy, a w konsekwencji wywołania podwyżek cen tego surowca. Produkcja zostanie utrzymana na poziomie 30 mln baryłek dziennie.
Zdaniem analityków jest to działanie wymierzone przeciw Rosji, której budżet równoważy się tylko w sytuacji, gdy cena za baryłkę wynosi co najmniej 100 dolarów. Rosjanie to nie jedyne ofiary OPEC – akcje firm wydobywczych i petrochemicznych leci w dół. Wydobycie ropy jest wciąż opłacalne nawet przy cenie 30 dolarów za baryłkę, ale duże inwestycje tych firm wydają się poważnie zagrożone. Postawa Arabii Saudyjskiej poważnie zaszkodzi też producentom gazu łupkowego z USA.
Benzyna w Polsce tanieje zbyt wolno
Cena paliwa na polskich stacjach uzależniona jest nie tylko od notowania cen ropy na giełdach światowych, ale także kursu dolara. Od września amerykańska waluta umocniła się w stosunku do złotego o 15 groszy. Obecnie za jednego dolara trzeba zapłacić 3,3 zł. Jest to wzrost na poziomie 5%. Podsumowując, w tym okresie ropa potaniała o 30%, dolar podrożał o 5%, a ceny na polskich stacjach zmalały raptem o 10%.
Oznacza to, że polscy dystrybutorzy jeszcze wstrzymują się ze znacznymi obniżkami. Za przyczynę podają fakt, że jeszcze nie sprzedali paliwa ze zgromadzonych wcześniej zapasów. Paradoksalnie, gdy cena ropy pójdzie w górę to wielkie zapasy nie będą przeszkodą do wprowadzenia natychmiastowych podwyżek.
Z prognoz wynika, że cena ropy na światowych rynkach jeszcze będzie spadać do poziomu ok. 60 dolarów. W końcu musi się to przełożyć na znaczne obniżki cen paliwa, które w okolicach stycznia nie powinno być droższe niż 4,6 zł za PB95.
To dobra wiadomość nie tylko dla kierowców, ale także dla całej gospodarki – niższe koszty transportu sugerują powstrzymanie podwyżek cen w sklepach (być może nawet dalsze utrzymanie deflacji). Z drugiej strony to gorsze wieści dla budżetu państwa – wpływy z akcyzy nie spadną, ale dochody z tytułu VAT-u mogą nie pokrywać się z prognozą zawartą w ustawie budżetowej.
Łukasz Piechowiak





















































