Alibaba – właściciel największej platformy handlowej w chińskim Internecie – zawiadomiła amerykański nadzór o zamiarze przeprowadzenia publicznej oferty akcji w Stanach Zjednoczonych. Sęk w tym, że nabywcy tych akcji nie staną się właścicielami chińskich aktywów spółki.
To może być największe IPO w historii Ameryki. Nieoficjalnie mówi się, że Alibaba będzie chciała sprzedać pakiet 12% swoich akcji za ok. 20 miliardów dolarów. To więcej niż dotychczasowy rekordzista – czyli Visa Inc., która w 2008 roku pozyskała z giełdy 19,65 mld USD. Przy takiej wycenie (ok. 168 mld USD) chińska spółka stałaby się drugą największą (po Google Inc.) spółką internetową pod względem wartości rynkowej.
Założona w roku 1999 Alibaba ma dominującą pozycję na chińskim rynku e-commerce. Według „The Wall Street Journal” na portalach należących do Alibaba odbywa się ponad 80% internetowego handlu w Państwie Środka, którego wartość w ubiegłym roku oszacowano na 300 mld USD. Według deklaracji samej spółki w 2013 roku jej portale odwiedziło 231 mln kupujących (+14% rdr), którzy wygenerowali transakcje na łączną kwotę 248 mld dolarów.
Posiadająca dominującą pozycję w odgrodzonym od świata chińskim Internecie Alibaba jest łakomym kąskiem dla amerykańskich inwestorów. Tyle że nabywcy jej akcji IPO nie staną się właścicielami chińskich serwisów spółki, ponieważ zabrania tego prawo ChRL. Dlatego oferta publiczna akcji Alibaba oparta jest o dość skomplikowaną strukturę organizacyjno-prawną: formalnie inwestorzy staną się właścicielami akcji zarejestrowanej na Kajmanach spółki Alibaba Group Holding Limited, która czerpie zyski z działalności w Chinach.
Mimo tego „haczyka” chętnych na akcje Alibaba z pewnością nie zabraknie. Na Wall Street od początku roku zadebiutowało osiem chińskich spółek internetowych, które pozyskały łącznie 2,3 mld dolarów. Na nowojorskich giełdach notowane jest już 26 takich spółek, których akcje w dobie bańki internetowej 2.0 rozchodzą się niczym świeże bułeczki. Wystarczy wspomnieć ubiegłoroczne IPO Twittera – przynoszący permanentne straty serwis dał zarobić na debiucie ponad 70%.
K.K.


























































