Należałoby zatem wypracować sposób przeciwstawiania się tym perfidnym metodom. Coraz więcej przypadków jest na etapie wydanych orzeczeń apelacyjnych. Z tego co pamiętam, co do zasady, wyroki sądów II instancji są natychmiast wykonalne.
Jeśli ta perfidia będzie trwać nadal, kolejni przedsiębiorcy mogą być poszkodowani przez ZUS, już nie tylko na papierze (decyzją) ale także w rzeczywistości. Skoro nie można liczyć na prawo krajowe, można poszukać szansy w prawie unijnym. Jeśli i to się nie powiedzie, pozostaje chyba zająć się opracowaniem strategii postępowania przedsiębiorców uniemozliwiającej ZUS-owi skuteczną egzekucję wyimaginowanych zaległości, bo niektóre działania warto tu podjąć odpowiednio wcześniej.
Tym bardziej, że można się spodziewać kolejnych podstępów tej szacownej instytucji, zapewne w rodzaju namawiania do układów ratalnych czy też innych działań prowokujących przedsiębiorców do uznania tych wirtualnych "zobowiązan".
Być może jedynem słusznym podejściem przedsiębiorców powinno być: skoro ktoś usiłuje ich zmusić do udowadniania, iż nie są nogą od fortepianu (jeszcze jak pisałeś najlepiej przy użyciu świadków tego faktu, tak jakby ZWUA/ZWPA plus ewentualne deklaracje podatkowe nie wystarczały), a jednocześnie druga strona w procesie jest silnie preferowana, łamana jest zasada kontradyktaryjności procesu i nie jest zwracana uwaga na jej uchybienia proceduralne; powinni to po prostu olać (i nie ponosić dodatkowych kosztów, a także nie tracić czasu na kompletowanie jakichś dziwnych dokumentacji oraz zdobywanie świadków wydarzeń często z przed lat sześciu), a zamiast tego emigrować w szarą strefę do czasu przedawnienia się tych wyimaginowanych zobowiązań, lub też przerejestrowywać firmy na inne osoby, które przy okazji skorzystają z 2-letniej ulgi w zusowym haraczu (co pozwoli zamortyzować koszty ewentualnego przepisywania nieruchomości i co droższych ruchomości na inne osoby, względnie zainteresowanie się leasingiem) ? :-)
marek428