Najpierw powiem wam miszcze nieakademickiej kontestacji dlaczego u bukmachera nie da się wygrać grając więcej niż sporadycznie. A to dlatego, że stawki u bukmachera są ustalane przez znawców, fachowców i programy komputerowe/statystyki. Na koniec bukmacher pomniejsza oszacowane stawki o co najmniej 10% swojej prowizji, a niezwykle rzadko myli się więcej niż o 10% na jakimkolwiek zakładzie. I tu rzucanie monetą nie ma żadnego zastosowania. Bukmacher musi ustalić stawki na każdą grę niemal idealnie (+ - kilka %), bo inaczej różne cwaniaczki go zwyczajnie wydymają w przypadku za dużego -, albo klienci pójdą do konkurencji w przypadku za dużego +.
A teraz wam powiem dlaczego na giełdzie, w przeciwieństwie do bukmachera, można wygrać. Ale najpierw zacytuję z pamięci słowa pewnego francuskiego polityka:
"W każdym społeczeństwie jest jakieś 5-6% ludzi inteligentnych, a reszta to idioci. Dlatego ja robię kampanię wyborczą dla idiotów."
I na giełdzie jest tak, że jak coś ma urosnąć, bo zasługuje, to urośnie, a jak ma spaść, bo zasługuje, to spadnie. Ale zanim urośnie albo spadnie, to po drodze wykonuje nieustający taniec debila z dzidą. Wystarczy poczekać aż podrygujące i śliniące się w transie debile będą potrząsać dzidami skierowanymi w dół - i wtedy kupić od debili, a sprzedać tym samym debilom wtedy gdy będą potrząsać dzidami skierowanymi do góry.
Więc nie ważne jest to w co grasz, ważne jest żebyś zawsze grał z głupszymi od siebie. A na giełdzie pokłady głupoty są nieprzebrane. Dlatego ja tak lubię giełdę.