"Usiłując rozwiązać kryzys wywołany atakiem (palestyńskiej organizacji terrorystycznej) Hamas na Izrael i późniejszym niszczycielskim odwetem tego państwa, administracja Bidena dopuściła się poważnego zaniedbania - zignorowała Turcję" - podkreśliła agencja.
"Nie ma rozwiązania, które nie wymagałoby znacznej pomocy Turcji, dlatego USA powinny nadrobić stracony czas i podjąć wysiłki na rzecz zaproszenia prezydenta Erdogana do negocjacyjnego stołu" - dodano.
W poniedziałek w Ankarze sekretarz stanu USA Antony Blinken spotkał się z ministrem spraw zagranicznych Turcji Hakanem Fidanem. Szef amerykańskiej dyplomacji zaznaczył, że "bardzo aktywnie pracuje nad tym, żeby dostarczyć więcej pomocy humanitarnej do Strefy Gazy i wyprowadzać z tego obszaru coraz więcej cywilów". Fidan wezwał z kolei do "pilnego zawieszenia broni w Strefie Gazy".
Bloomberg podkreślił wagę bezpośredniego kontaktu Bidena z Erdoganem, który - w ocenie agencji - mógłby uratować dziesiątki tysięcy ludzkich istnień, w tym Amerykanów. "Nietrudno jednak pojąć niechęć administracji Bidena do nawiązania kontaktu z prezydentem Turcji, którego (Biden) nazwał kiedyś autokratą i sugerował wsparcie dla jego wyborczych rywali" - zaznaczono.
"Chociaż Erdogan może być rozmówcą trudnym, nadal pozostaje głównym graczem na Bliskim Wschodzie. Jest jedynym przywódcą w regionie, który utrzymuje formalne stosunki z dwiema stronami wojny w Strefie Gazy" - przypomniał Bloomberg. Dwa inne kraje zaangażowane w negocjacje są zdecydowanie bliższe jednej ze stron: w Katarze znajduje się siedziba najwyższego kierownictwa Hamasu, a państwo to nie utrzymuje formalnych stosunków z Izraelem, natomiast Egipt rozwija relacje z Tel Awiwem, lecz odnosi się nieufnie do islamistycznego Hamasu.
"USA niesłusznie zignorowały Turcję, zwracając się zamiast tego do Egiptu, Kataru i innych państw arabskich" - ocenił Bloomberg. "Chociaż Erdogan zapowiedział już zerwanie kontaktów z Netanjahu (premierem Izraela - PAP), nie jest jeszcze za późno na naprawienie sytuacji przez Waszyngton. Erdogan desperacko chce włączyć się w dyskusję na temat rozwiązania kryzysu, proponując Turcję jako gwaranta porozumienia pokojowego między Izraelem a Palestyńczykami i powołując się przy tym na formułę zastosowaną w celu zakończenia wojny domowej na Cyprze w latach 60. XX wieku" - zauważyła agencja.
"Niezależnie od tego, czy ten konkretny pomysł jest wykonalny, czy nie, Biden powinien uznać i potwierdzić fakt, że Erdogan może odegrać kluczową rolę w negocjacjach mających na celu uwolnienie zakładników i, w dłuższej perspektywie, zakończenie wojny" - podkreśliła agencja, w ocenie której "otwarcie poparcie Hamasu przez tureckiego prezydenta zapewni mu większy wpływ na tę organizację".
Bloomberg zaznaczył, że dobre relacje z Ankarą mogą zapewnić Waszyngtonowi korzyści również w innych częściach świata: w relacjach z Rosją i w sprawie konfliktu Armenii z Azerbejdżanem.
Prezydent Egiptu odrzucił sugestię USA, by to Kair przejął odpowiedzialność za zarządzanie bezpieczeństwem w Strefie Gazy
Abdel Fattah Al-Sisi miał odrzucić amerykański pomysł podczas spotkania z dyrektorem Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA) Williamem Burnsem, do którego doszło w ostatnich dniach w Kairze. W rozmowach miał również uczestniczyć szef egipskiego wywiadu, Abbas Kamel.
Egipt miał argumentować swoje stanowisko potrzebą utrzymania przy władzy Hamasu, który "utrzymuje bezpieczeństwo" granicy pomiędzy Egiptem a Strefą Gazy. Kair od lat zmaga się z islamskim terroryzmem, także na graniczącym z Gazą i Izraelem półwyspie Synaj.
Wcześniej agencja Bloomberga informowała, że wśród dyskutowanych pomysłów na powojenne zarządzanie Gazą pojawiła się również idea wielonarodowej siły, w której mieliby uczestniczyć również żołnierze USA. Inną opcją byłyby siły pokojowe, zorganizowane podobnie, jak w przypadku nadzorowanie wykonania traktatu pokojowego między Egiptem a Izraelem, a jeszcze jedną - przekazanie Gazy pod tymczasowy zarząd ONZ.
os/ mal/ jbw/ szm/