Na konferencji prasowej Siemoniak został zapytany o odprawę szefa rządu z kierownictwem MSWiA i straży granicznej. Szef MSWiA wyjaśnił, że poniedziałkowe spotkanie z premierem służyło temu, by omówić sytuację na wszystkich granicach Polski.
Siemoniak przypomniał, że przy okazji debaty o wotum zaufania dla rządu premier Donald Tusk zapowiedział, że prawdopodobnie w czasie wakacji na granicy polsko-niemieckiej może zostać wprowadzona kontrola od strony polskiej.
Zapewnił, że liczba osób wpuszczanych do Polski i podlegających readmisji w roku 2025 jest znacząco niższa niż w latach 2023-2024.
"Mamy do czynienia z sytuacją, w której następuje instrumentalizacja polityczna tego, co się dzieje, budowane są ogromne emocje. A gdzie byli ci politycy dwa lata temu, gdy te liczby były znacząco większe, gdy obowiązywała tzw. doktryna Czaputowicza, tzn. możemy przymykać oczy na to, kto do Polski wjeżdża, bo i tak oni jadą do Niemiec (...). Dziś zbieramy owoce tego rodzaju polityki, bo to wytworzyło cały szlak przez Polskę" - ocenił.
Szef MSWiA zaznaczył, że dzięki uszczelnieniu granicy polsko-białoruskiej sytuacja w tym rejonie bardzo się poprawiła. Jednocześnie przyznał, że pojawił się problem na granicy polsko-litewskiej. "Ci wszyscy, którzy nie przejdą granicy polsko-białoruskiej kierują się na północ i próbują tamtą drogą się przedostać" - mówił.
Poinformował, że uczestniczył w spotkaniu ministrów spraw wewnętrznych Finlandii, Estonii, Litwy i Łotwy, które odbyło się w Tallinie. "Rozmawialiśmy o tym, że musimy mieć wspólną politykę jeśli chodzi o granicę i podejście do nielegalnych imigrantów, bo jest to system naczyń połączonych" - stwierdził.
Zapytany o samozwańcze patrole obywatelskie Siemoniak zaapelował do wszystkich, którzy chcą bronić polskich granic, by wstępowali w szeregi Straży Granicznej.
"Straż Graniczna czeka, mamy 1500 nowych etatów. Jeśli ktoś spełnia kryteria absolutnie będzie mile widziany. Natomiast ci, którzy chcą robić awantury, którzy obrażają policjantów, którzy szukają możliwości jakiegoś incydentu (...) - absolutnie to potępiamy. W tych przypadkach, gdzie jest łamane prawo, odpowiednie organy będą reagowały" - zapowiedział.
Dodał, że resort w żaden sposób nie współpracuje z patrolami obywatelskimi. "Te osoby - trudno to nazwać patrolami - raczej próbują prowokować polskich funkcjonariuszy w mundurach bądź przeprowadzać operacje atakujące jedną z funkcjonariuszek Straży Granicznej, więc bynajmniej one nie wspierają. Działają po to, żeby robić na granicy zadymę" - ocenił.
Posłowie opozycji, m.in. Dariusz Matecki (PiS) publikują w internecie informacje o przebywających w Polsce migrantach, według nich, przewożonych z Niemiec niezgodnie z procedurami przez tamtejsze służby graniczne. Mariusz Błaszczak (PiS) napisał w niedzielę na portalu X: „Zachodnia granica Polski przestaje istnieć! Z Niemiec regularnie przerzucani są do nas nielegalni migranci, a rząd Tuska udaje, że nic się nie dzieje”.
W podobnym tonie wypowiadają się liderzy Konfederacji. „Uzyskaliśmy informacje od Straży Granicznej, że polska strona nie weryfikuje w żaden sposób tożsamości i historii imigrantów przekazywanych nam przez Niemcy, a pojęcie tzw. kontroli granicznej przez stronę niemiecką rozszerzane jest do niemającego prawnej definicji pasa granicznego (...)” - powiedział w czwartek wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak (Konfederacja).(PAP)
iżu/ agz/ lm/