"BBC jest niezwykle zaniepokojona traktowaniem naszego dziennikarza Eda Lawrence'a, który został aresztowany i zakuty w kajdanki podczas relacjonowania protestów w Szanghaju. Był przetrzymywany przez kilka godzin, zanim został zwolniony. Podczas aresztowania był bity i kopany przez policję. Stało się to w czasie, gdy pracował jako akredytowany dziennikarz" - napisano w wydanym przez BBC oświadczeniu.
Stacja dodała, że nie otrzymała wiarygodnego oficjalnego wyjaśnienia powodu zatrzymania swojego dziennikarza.
Protesty przeciw polityce "zero covid", które w piątek zaczęły się w mieście Urumczi, stolicy regionu Sinciang, w ciągu weekendu rozszerzyły się na kolejne chińskie miasta. Setki osób protestowały w Pekinie i Szanghaju, a także w Wuhanie, gdzie prawie trzy lata temu wykryto pierwsze przypadki Covid-19. W Szanghaju według agencji Reutera doszło do starć pomiędzy setkami demonstrantów a policją, która próbowała uniemożliwić zgromadzenie i zatrzymała wielu uczestników.
Klub korespondentów zaniepokojony zatrzymaniem i pobiciem dziennikarza BBC
Klub Korespondentów Zagranicznych (FCC) w Szanghaju wyraził zaniepokojenie z powodu pobicia i zatrzymania przez policję reportera BBC relacjonującego protesty przeciwko polityce "zero Covid" w tym mieście - wynika z komunikatu udostępnianego przez dziennikarzy.
BBC potwierdziła w niedzielę wieczorem, że tego dnia jej korespondent Edward Lawrence został zatrzymany w czasie relacjonowania demonstracji przy ulicy Wulumuqi Lu w Szanghaju, gdzie setki osób protestowały przeciwko surowym restrykcjom i lockdownom. Wypuszczono go po kilku godzinach.
"Był bity, kopany i został skuty kajdankami przy Wulumuqi Lu, a następnie policja przetrzymywała go przez kilka godzin. Został wypuszczony w niedzielę wieczorem
- napisano w komunikacie FCC w Szanghaju.
"Jesteśmy bardzo zaniepokojeni tym incydentem i mamy nadzieję, że policja i władze zapewnią prawowitym dziennikarzom możliwość wykonywania swojej pracy bez mierzenia się z ingerencjami lub przesadnym użyciem siły" - dodano.
BBC wyraziła "skrajne zaniepokojenie" z powodu zatrzymania Lawrence’a i podkreśliła, że nastąpiło w czasie, gdy wykonywał on swoją pracę jako akredytowany dziennikarz. Według stacji władze nie udzieliły oficjalnego wyjaśnienia, a urzędnicy twierdzili, że zatrzymano go "dla jego własnego dobra", aby uchronić go przed koronawirusem.
Wcześniej w internecie pojawiły się nagrania przedstawiające kilku policjantów obezwładniających Brytyjczyka.
Protesty w Szanghaju rozpoczęły się w sobotę wieczorem w reakcji na pożar budynku mieszkalnego w zmagającym się z lockdownami mieście Urumczi, stolicy regionu Sinciang. Władze cenzurowały w sieci pytania, czy restrykcje utrudniły ewakuację z budynku i gaszenie pożaru, w którym zginęło co najmniej 10 osób.
Z relacji w mediach społecznościowych wynika, że demonstracje odbywały się w weekend również w Pekinie, Wuhanie, Chengdu, Nankinie, Xianie, Lanzhou i Dali. Wielu uczestników unosiło nad głowami puste białe kartki papieru, by wyrazić sprzeciw wobec ograniczania wolności słowa. Domagali się też złagodzenia restrykcji covidowych.
Komunistyczne władze Chin obstają przy polityce "zero Covid" i dążą do całkowitej eliminacji koronawirusa z kraju. Lockdowny, masowe testy i wszechobecne kontrole uderzają w chińską gospodarkę i wywołują niezadowolenie społeczne, ale według władz zapobiegają milionom potencjalnych zakażeń i zgonów.(PAP)
anb/ akl/ bjn/ sp/
arch.