

Swój najnowszy raport specjalny „The Economist” poświęcił Polsce. Zdaniem opiniotwórczego tygodnika, nad Wisłą jest obecnie najlepiej od czasów Jagiellonów.
Raport The Economist pt.; „Złota szansa” nie szczędzi pochwał Polsce i Polakom. „Druga epoka Jagiellonów” – oznajmia tytuł artykułu wprowadzającego.
- Po raz ostatni Polska była tak prosperująca, zjednoczona i wpływowa za czasów królów z dynastii Jagiellonów, w XVI w., kiedy kraj rozciągał się od Bałtyku niemal do Morza Czarnego – czytamy.
W dalszej części opracowania, „The Economist” opisuje drogę naszego kraju od fatalnej sytuacji na początku transformacji – kiedy polska gospodarka bardziej przypominała ukraińską, a liderów regionu upatrywano raczej w Czechach i Węgrach – do czasów obecnych i odparcia kryzysu, który pogrążył resztę kontynentu.
- Od początku lat 90. Wzrost gospodarczy wynosi średnio 4% rocznie. PKB per capita wynosi obecnie 67% średniej UE wobec 33% w 1989 r., a gospodarka jest trzykrotnie większa od ukraińskiej – podkreśla tygodnik, który nie pomija także znaczenia dla polskiej gospodarki środków z UE.
Personalnie pochwaleni zostali także Donald Tusk i Radosław Sikorski. Zdaniem „The Economist”, relacje polsko-niemieckie są drugimi najważniejszymi dla UE po trwającej od dziesiątek lat współpracy na osi Berlin-Paryż. Polscy politycy pozytywnie oceniani są też za reakcję na kryzys na Ukrainie.
W tej beczce miodu nie zabrakło łyżki, a nawet kilku łyżek dziegciu. Zdaniem „The Economist”, „polska transformacja wciąż jest niedokończona”. Potrzebna jest reforma rolnictwa, zajęcie się demografią i emigracją, wyrównanie różnic między zachodem i wschodem kraju czy podjęcie decyzji o wejściu do strefy euro. Trudno nie przyznać też racji autorom piszącym o tym, że od początku przemian liczba urzędników potroiła się.
Kuleje także innowacyjność przedsiębiorstw, które póki co raczej są wykonawcami zachodnich partnerów aniżeli globalnymi potentatami. Jak podkreśla tygodnik, jedynym pochodzącym z Polski graczem formatu światowego jest KGHM.
Raport specjalny „The Economist” szeroko rozpisuje się także na temat polskiej historii i wynikających z niej konsekwencji: trudne relacje z Rosją, Polska A i Polska B, stopniowy zanik przemysłu ciężkiego, różnice w wielkości gospodarstw w poszczególnych byłych zaborach itp. Osobny artykuł poświęcono Kościołowi.
Nie tylko „The Economist”
Tezę o tym, że w Polsce jest obecnie najlepiej od 500 lat już w ubiegłym roku ukuł Marcin Piątkowski, ekonomista Banku światowego.
W raporcie „Zapomnij o państwach BRIC, powitaj Nową Europę”, Piątkowski stwierdził, że m.in. że Polska będzie nadal rozwijać się szybciej niż państwa Europy Zachodniej i stan ten będzie się utrzymywał przynajmniej do 2030 - pisze Piątkowski. Dzięki temu PKB per capita w Polsce ma sięgnąć 80% średniej "państw starej Unii" – więcej niż w 1500 r., kiedy średni PKB per capita w naszym rejonie stanowił średnio 62% tego wskaźnika w każdej z dwunastu największych gospodarek Europy Zachodniej.
Komentarz eksperta
Dobrze, że mówią o nas dobrze, ale …
Z punktu widzenia polskiego czytelnika, raport „The Economist” nie jest zbyt odkrywczy. Pewnie wielu Polaków skrzywi się na brak poruszenia wszystkich nadwiślańskich bolączek, niedostateczne uwypuklenie meandrów trudnej polskiej historii czy przewagę ogólników nad konkretami.
Trzeba jednak pamiętać, że raport skierowany jest do szerszego grona odbiorców, a na raptem 12 stronach nie wszystko da się ująć. Inwestorzy, ekonomiści i komentatorzy z całego świata, dla których Polska i jej problemy są nierzadko równie egzotyczne jak dla nas np. Botswana czy Paragwaj, mogą w przystępny sposób poznać ogólny obraz naszego kraju i gospodarki.
Publikacja tygodnika to również miły prezent dla znajdującego się pod presją rządu Donalda Tuska. Nieco niepokoi mnie jednak, że wśród ostatnich raportów specjalnych „The Economist”, tylko jeden ma ministerialnego sponsora – właśnie ten dotyczący Polski. Do pochwał tych podchodzę z rezerwą również dlatego, że nadmierny zachwyt nad komplementami płynącymi z „cywilizowanego świata” mógłby być przykładem cechującej Polaków postawy, o której przy drogim winie dyskutowali ministrowie Sikorski i Rostowski. Bardziej niż w opiniotwórczym magazynie, „złoty wiek” wolałbym zobaczyć w portfelach Polaków.
Komentarz eksperta
Łamiąca wiadomość/Breaking news
Raport "The Economist" ciekawy, ale nie ma w nim nic nadzwyczajnego. W PRL-u pisano (na zlecenie, bez zlecenia zresztą też), że jesteśmy 10. potęgą gospodarczą świata. W II Rzeczypospolitej hołdowano niebywałym sukcesom polskiego przemysłu, a także sile polskiej armii. Jak to czcze gadanie się skończyło, każdy wie. Za czasów Jagiellonów Polska nie istniała jako państwo narodowe. To jeszcze za wcześnie. Przeciętnego chłopa, a nawet pospolitego prostego szlachcica średnio interesowało pod czyim panowaniem żyje. Kwestia niepodległości była rozumiana całkowicie inaczej, niż obecnie.
Pierwsze oficjalne statystyki zaczęto zbierać dopiero w drugiej połowie XIX wieku i to też nie wszędzie. Wcześniejsze opracowania tworzone są na podstawie nieregularnych spisów powszechnych oraz raportów urzędniczych (o ile istniały) dotyczących np. ściągalności podatków, które nierzadko były fałszowane. Ich opracowaniem i rzetelną analizą zajmują się historycy, którzy zawsze zastrzegają, że z uwagi na metodę nie można dokładnie przyrównywać obecnych wyników z szacunkami dotyczącymi zamierzchłej przeszłości.
Przeczytaj więcej...























































