Reperkusje światowej wojny handlowej oraz perspektywa redukcji stóp procentowych w NBP sprawiły, że przez poprzednie cztery sesje złoty roztrwonił zyski całego pierwszego kwartału. Kurs euro błyskawicznie dotarł do rubieży 4,30 zł.


Globalna wojna handlowa w zasadzie stała się już faktem. W czwartek rząd Stanów Zjednoczonych wprowadził zaporowe cła importowe dla wszystkich głównych partnerów handlowych. W piątek analogicznymi cłami odpowiedziały Chiny. W poniedziałek 50-procentowymi cłami na towary ChRL zagroził prezydent Trump. A we wtorek pojawiły się przecieki o celnej ripoście Unii Europejskiej na USA.
W takiej sytuacji waluty małych i stosunkowo otwartych gospodarek narażone są na silne turbulencje wynikające z panicznych reakcji inwestorów. Dodatkowo złotemu zaszkodziła czwartkowa konferencja (a właściwie samo jej zakończenie) prezesa NBP Adama Glapińskiego, który wprost zasugerował 100-punktową redukcję stóp procentowych.
Ta „stupunktowa bomba” jeszcze w czwartek uderzyła w złotego. Ale dopiero globalna wyprzedaż ryzykownych aktywów wywindowała notowania euro do najwyższych poziomów 2025 roku. We wtorek o 9:50 kurs euro kształtował się na poziomie 4,3013 zł i był o 1,5 grosza wyższy od poniedziałkowego kursu odniesienia. Jednakże jeszcze wczoraj euro kosztowało nawet 4,3047 zł i było najdroższe od listopada.
- Zasadniczo zakładamy, że średnioterminowo złoty może wciąż tracić na wartości wobec euro i do dolara, przy względnej stabilizacji EUR/USD. Pasmo oporu dla EUR/PLN to ok. 4,33-4,36. Dziś na otwarciu złoty jest jednak nieco mocniejszy, ok. 4,28 przy zyskującym euro do dolara – napisali analitycy Banku Millennium.
- Wydaje się, że początkową, gwałtowną reakcję rynkową mamy już za sobą, stąd inwestorzy będą poszukiwać w otoczeniu rynkowym sygnałów, które sprzyjałyby do wygenerowania przynajmniej tymczasowego odbicia na mocno już przecenionych aktywach inwestycyjnych – zaznaczyli z kolei ekonomiści PKO BP. -W przypadku zainicjowania takiego ruchu przez globalnych graczy kurs EUR/PLN ma szansę zejść według naszej oceny do przedziału 4,25-4,28 - dodali.
Spora zmienność panuje też na najważniejszej parze walutowej świata. Kurs EUR/USD w ostatnich dniach lata w przedziale 1,0780-1,1150, w ciągu doby wykonując ruchy, na które normalnie potrzebowałby miesiąca albo i dwóch. We wtorek rano euro było wyceniane na 1,0939 USD.
Na krajowym podwórku przekładało się to na dolara po 3,9233 zł, a więc nieznacznie tańszego niż w poniedziałek wieczorem. Paradoksalnie to kurs USD/PLN jest teraz stabilniejszy niż EUR/PLN. A to dlatego, że skoki notowań „eurodolara” wytłumiają zwyżkujące notowania pary euro-złoty.
Mechanizm ten nie działa na parze frank-złoty, gdzie we wtorek o poranku helwecka waluta drożała o ponad grosz, osiągając cenę niemal 4,57 zł. Dzień wcześniej frank szwajcarski kosztował w porywach 4,6150 zł i był najdroższy od listopada.