REKLAMA
TYLKO U NAS

Ukraina - "Dziki Wschód" dla przedsiębiorców

2008-03-03 06:46
publikacja
2008-03-03 06:46
To, że pracownicy rozkradną firmowe komputery, to nic. Na Ukrainie mogą ukraść pół domu towarowego albo i całą firmę. I żaden sąd nie pomoże. No, chyba że się zapłaci.

Grzegorz Kostrzewski, właściciel firmy Hator, zajmującej się reklamą wielkopowierzchniową, często jeździł na wakacje na Ukrainę. Kilka lat temu w Kijowie nie było żadnych reklam, a budynki świeciły pustymi ścianami. Takiej okazji Kostrzewski przepuścić nie mógł. W 2005 roku założył w Kijowie spółkę, a że sam nie mógł siedzieć non stop na miejscu, szukał kogoś do zarządzania. Polecony przez znajomych Serhij, były dyrektor jednego z kanałów telewizyjnych, wydawał się kandydatem idealnym.

– Rozpoczęliśmy działalność, zostawiłem nasz kijowski oddział pod jego opieką. Kiedy po paru miesiącach wróciłem do Kijowa, w biurze zamiast nowych komputerów stały rupiecie z zainstalowanym Windowsem 95 – opowiada „Rynkom Zagranicznym” Grzegorz Kostrzewski. Zaskoczony zapytał prezesa, gdzie są nowe komputery. W odpowiedzi usłyszał: – W domu. – Dlaczego? – Bo w firmie by ukradli – wyjaśnił ukraiński prezes, zupełnie nie rozumiejąc zdziwienia właściciela firmy.

Kostrzewski przyznaje, że aby prowadzić biznes na Ukrainie, trzeba być na miejscu i nieustannie patrzeć zatrudnionym osobom na ręce. – Pracownicy nie wiedzieli, co to znaczy praca, chociaż nie winiłbym tych niższego szczebla, głównie studentów, bo ci mieli jeszcze trochę zapału, ale prezes nie wykazywał się żadną kreatywnością, więc nie mieli co robić – mówi właściciel Hatora. Drugiej lekcji udzielili urzędnicy z kijowskiego magistratu. Żądali opłat za umieszczanie reklam nawet na prywatnych budynkach.

– Korupcja, bałagan prawny, trudno o dobrego pracownika. Ktoś, kto chce uczciwie prowadzić interesy, na pewno będzie miał w Kijowie bardzo ciężko. Mi nie chciało się szarpać – opowiada Kostrzewski.

Ukraść firmę? Nic trudnego!

Lidia Mazur, współwłaścicielka drukarni EBE, energiczna bizneswoman, ma w warszawskim biurze cztery segregatory z kwitami, które dokumentują, jak ukradziono jej wartą 1,5 miliona dolarów firmę poligraficzną. Teraz gdy próbuje dochodzić sprawiedliwości przed sądami, za granicą oszustka, która przejęła jej zakład, prosperuje w najlepsze. – Jak każdy zodiakalny strzelec jestem nieustępliwa. Nie popuszczę. Ona musi trafić do więzienia – mówi stanowczo.

Czy firmę można ukraść? Na Ukrainie jest to nie tylko możliwe, ale nawet często spotykane. Lidia Mazur to jedna z pionierek polskich inwestycji na Wschodzie. Już w 2001 roku założyła na Ukrainie Star-Print, spółkę córkę własnego przedsiębiorstwa. Biznes prosperował dobrze do czasu, gdy w maju 2005 roku dyrektorem w Star-Print została Switłana Mykołaiwna Andrieiewa. – W lutym 2006 roku za moimi plecami Switłana otworzyła własną firmę poligraficzną. O tej samej nazwie i pod tym samym adresem, co o dziwo w tym kraju nie stanowi problemu. Przez szereg podstawionych firm Andrieiewa zaczęła wyprowadzać pieniądze ze spółki – opowiada Lidia Mazur. Bezczelny przekręt polegał na tym, że nikt miał nie zauważyć, jak ludzie, maszyny i kasa „przeprowadziły się” do nowego Star-Printu.

Andrieiewa spreparowała dokumenty świadczące, że maszyny pochodzące z polskiej firmy kupiła od podstawionego przedsiębiorstwa Kwadratechpostacz. Resztę majątku Star-Print sprzedała kilku firmom, a uzyskane w ten sposób pieniądze przelała na własne konto przez firmę Prime-Inform, po czym wykorzystała je do zakupu maszyn drukarskich od dwóch kolejnych firm. Pracowników zwolniła ze Star-Print i zatrudniła u siebie. Podrobiła również dokumenty, upoważnienie do rozwiązania Star-Print i wypowiedzenia najmu lokalu, w którym mieściła się polska spółka córka. Po czym wydzierżawiła to samo miejsce na swoją firmę. Lidia Mazur zupełnie nieświadoma tych machinacji pracowała w Polsce. Niemiła niespodzianka spotkała ją dopiero po przyjeździe na Ukrainę.

– Ochrona nie chciała mnie wpuścić, tłumacząc, że moja firma już nie istnieje. Zadzwoniłam do Switłany, a ona do mnie: „tutaj już nic nie należy do Pani” – relacjonuje dalej „Rynkom Zagranicznym” oszukana Polka. – Firmowy rachunek oczyszczono do ostatniego dolara i to pomimo że osobiście zablokowałam konto w UkrSocBanku. Mazur zgłosiła przestępstwo. Postępowanie było czterokrotnie przenoszone z różnych prokuratur. Raz nawet było blisko zakończenia, ale po interwencji jednego z prokuratorów sprawa została zablokowana. Teraz znajduje się w kijowskiej Prokuraturze Generalnej. Pracownicy operacyjni stale wydzwaniają do Polski i domagają się, żeby pokrzywdzona przywoziła mu pieniądze za prowadzenie sprawy.

Jedyne, co udało się wskórać, to najazd milicji na firmę byłej dyrektorki i zabezpieczenie części maszyn. Lidia Mazur: – Sprawa szybko się nie skończy, prokuratorzy zbyt dobrze na niej zarabiają. Mam ewidentne dowody oszustwa, których prowadzący śledztwo nie chcą wziąć pod uwagę. Mam też żal, że nie mogłam liczyć na pomoc ani ambasady w Kijowie, ani instytucji w Polsce. Prosiłam o interwencję w Ministerstwie Sprawiedliwości, byłam u posła Niesiołowskiego, pisałam do Kwaśniewskiego. I nic. Wicekonsul Konrad Woliński, przyjmując mnie, rzucił tylko: a jak ja mam pani pomóc?

„Raiderzy” grasują

Rolowanie inwestorów przez rejestrowanie firm o podobnych nazwach jest na Ukrainie popularnym przekrętem. Ma nawet swoją nazwę – „raiderstwo”. Dowiedzieliśmy się, że spotkało to kilku polskich inwestorów, a także Włochów i Austriaków. Ofiary „raiderstwa” praktycznie mogą zapomnieć o skradzionym przedsiębiorstwie, bo w proceder jest zamieszany aparat państwowy. O tym, jak trudno walczy się z władzą, przekonał się Jerzy Konik.

Łapówkarski cennik

100 dolarów - uzyskanie „widzenia” u urzędnika niższego szczebla

400 dolarów - uzyskanie wyciągów z kont konkurencji w jednym z największych banków ukraińskich

1000 dolarów - skłonienie urzędnika do zainteresowania się sprawą

3000 dolarów - miesięczny haracz pobierany przez Prokuraturę Generalną w Kijowie wymagany do prowadzenia sprawy

10 - 30 tysięcy dolarów - mniejsze, łatwe sprawy w Sądzie Najwyższym
Razem z kolegą był właścicielem prawie 67% udziałów we lwowskim centrum handlowym Magnus. 24 stycznia 2004 roku ich biuro w Magnusie zostało najechane przez uzbrojony specjalny oddział policji „Tytan”. Funkcjonariusze zarekwirowali firmowe dokumenty i pieczątki. A jak mówi Konik, na Ukrainie pieczątka jest najważniejsza – o jej wydaniu decyduje milicja. Cała interwencja miała przyzwolenie sądu. Ale nie lwowskiego, tylko z odległego o 500 km Boryspola. Sąd zablokował polskie udziały w spółce przed całą akcją i uznał wcześniejszą decyzję zarządu podjętą pod nieobecność Polaków, która pozbawiała ich kontroli nad spółką. – Na Ukrainie można kupić każdy wyrok w każdym sądzie. Często orzeczenia są w sposób jawny sprzeczne z obowiązującym prawem – mówi Jerzy Konik.

Tak rozpoczęła się walka Polaków z ukraińskim wymiarem sprawiedliwości. Sprawa przeszła przez około 30 sądów. Jeśli jakaś decyzja była korzystna dla prawowitych właścicieli domu towarowego, zmieniał ją sąd w innym mieście. Dochodzenie roszczeń trwało dwa lata. Dlaczego tak długo? Lwowskie gazety donosiły, że przejęciem domu towarowego zainteresowany był Wiktor Medwedczuk, szef administracji prezydenta Leonida Kuczmy, zaś jego brat Serhij zrealizował przekręt.

– Trudno walczyć, kiedy wszystkie instytucje były przeciw nam i nie mieliśmy żadnej pomocy prawnej ze strony polskiego konsulatu we Lwowie – skarży się „Rynkom Zagranicznym” Jerzy Konik. Właściciel Magnusa chwali za to młody zespół prawników, który nie bał się zająć sprawą. Postępowanie zakończyło się w Sądzie Najwyższym. Zwycięstwo polscy inwestorzy zawdzięczają „własnym układom i pieniądzom”. Sąd Najwyższy orzekł, że decyzja pozbawiająca Polaków kontroli nad spółką była nielegalna. Po wygraniu sprawy inwestorzy zdecydowali, że nie warto dalej prowadzić centrum handlowego i sprzedali swoje udziały jednemu z ukraińskich parlamentarzystów.

Ukraińskie pułapki

Okiem eksperta

W kodeksie karnym Ukrainy przewidziano odpowiedzialność za doprowadzenie przedsiębiorstwa do bankructwa, fikcyjne bankructwo, nielegalne machinacje środkami finansowymi. Nie istnieje jednak odrębny paragraf dotyczący „kradzieży firmy”. Chociaż w Radzie Najwyższej jest projekt ustawy o odpowiedzialności karnej za przechwycenie przedsiębiorstwa (art. 224 KK Ukrainy). Przyjęto też Dekret Prezydenta Ukrainy „O środkach wzmacniających prawa dotyczące własności”. Najważniejsze to starać się zapobiegać sytuacjom, które mogłyby uwikłać przedsiębiorcę w sądowe procesy.

Michał Kubara, adwokat, specjalista prawa gospodarczego, dyrektor Kancelarii Prawnej LEX w Mościskach na Ukrainie
Kradzieże to najgorsze, co może spotkać inwestorów na Ukrainie. Na przedsiębiorców, którzy zaczynają działalność na Ukrainie, czeka jednak więcej pułapek. Marian Przeździecki, doradca prezesa Kredobanku, wyjaśnia, że Polacy często sami się o nie proszą, wybierając niewłaściwy model obecności biznesowej. – Polacy dają swoje środki, maszyny oraz technologie i szukają ukraińskiego partnera, który ma wiedzę o rynku – mówi Przeździecki.

Wiele osób liczy, że takie połączenie gwarantuje złoty interes. Niestety, często okazuje się, że polscy przedsiębiorcy są zachęcani przez ukraińskich partnerów do wikłania się w lewe interesy. – Obchodzenie przepisów to prosty sposób na porażkę – mówi Przeździecki. Poza tym Polacy wchodzą w specyficzny sektor. Większość inwestycji ma wartość mniejszą niż kilka milionów dolarów i są one lokowane w zakłady w mniejszych miejscowościach. A im dalej od Kijowa, tym większa samowola urzędników. Im mniejszy biznes, tym łatwiej urzędnikom podporządkować sobie inwestora.

Kolejnym problemem jest personel. Na Ukrainie jest bardzo niskie bezrobocie, na co nakłada się problem z dostępem do dobrze wykształconych kadr. – Umiejętności ukraińskich pracowników są mniejsze, efektywność niższa, ale ich pensje w Kijowie wyższe niż warszawskie – mówi Przeździecki.

Dodatkowo prawo pracy w większym stopniu chroni pracownika niż pracodawcę i nie zanosi się na zmianę sytuacji. Jak zauważa Jacek Austen, prezes PZU Ukraina, miejscowi pracownicy bardzo często zmieniają miejsce zatrudnienia, a fluktuacja w firmach sięga rocznie 30-40%. – To chyba wynika z mentalności. Jeśli pracownik dostanie w innej firmie pensję większą o kilkadziesiąt dolarów, to do niej przechodzi. Powszechne jest też zjawisko podkupywania pracowników – dodaje Austen. Dlatego inwestowanie w szkolenie personelu jest dość ryzykowne.

Brak konkurencji na rynku pracy powoduje, że dobrze przygotowany pracownik jest na wagę złota. Dlatego wszyscy radzą, żeby sprowadzić kadry, przynajmniej kierownicze, z Polski. Jak twierdzi prezes PZU Ukraina, miejscowi pracownicy nie utożsamiają się z firmą, nie planują przyszłości i nie widać, żeby zależało im na wynikach przedsiębiorstwa. Dlatego bardzo trudno przekonać ich do przejścia na system premii, uzależnionych od efektów ich działalności.

Ekspert radzi

Zasady bezpiecznego biznesu na Ukrainie to:

1. Inwestując w ukraińską firmę musisz zabezpieczyć sobie nad nią kontrolę (50% udziałów plus jeden głos), albo posiadać udział, który może blokować każdą decyzję założycieli.

2.Wielką uwagę poświęć pełnomocnictwom dyrektora, prokurenta czy innego organu wykonawczego przedsiębiorstwa. Dobrze jest ograniczyć możliwość zaciągania zobowiązań, np. do kwoty 20 tys. dolarów. Uwaga! Określając kwotę ograniczenia uwzględnij to, że z jednej strony trzeba stworzyć dyrektorowi warunki, do normalnego działania, a z drugiej powstrzymywać go od możliwości nadużycia przekazanych praw.

3. Trzeba kontrolować najważniejsze kierunki działalności przedsiębiorstwa i przyglądać się finansom: sprzedaży, zamówieniom, itd.

4. Patrzeć na ręce partnerom i nie rozpalać ich wyobraźni wizjami wielkich zysków. Rozczarowanie poziomem korzyści to pewny konflikt właścicielski.

5. Decydując się na utworzenie własnej firmy na Ukrainie, jako formę prawną najlepiej jest wybrać prywatne przedsiębiorstwo z możliwie małą liczbą wspólników.

Michał Kubara
Również ukraińskie prawodawstwo nie ułatwia życia inwestorom. – Nawet jeśli do Wierchownej Rady (tamtejszego parlamentu) wpływają jakieś sensowne projekty, to po przejściu przez komisje rzadko kiedy zostaje z nich coś wartościowego – mówi „Rynkom Zagranicznym” Jacek Austen. Marian Przeździecki przyznaje, że przepisy są tak zagmatwane, że w ogóle trudno je zrozumieć. Prawodawstwo jest bardzo niechlujnie tworzone, co daje urzędnikom dużą swobodę interpretacji. A stąd prosta droga do korupcji. Firmy są nachodzone przez fale kontrolerów, które zawsze znajdą jakiś niedopełniony obowiązek, o którego istnieniu właściciel w ogóle nie wiedział.

Jednak dla wielu przedsiębiorców wysokie ryzyko działania na Ukrainie rekompensuje perspektywa podobnie wysokich zysków. Marian Przeździecki twierdzi, że mimo wszystko jest to świetny rynek. – Na Ukrainę trzeba wchodzić, ale z zachowaniem ostrożności. Normalność jest kwestią czasu – dodaje. Zdaniem eksperta z Kredobanku trzeba porzucić dotychczasowy model obecności – najlepiej tworzyć własną firmę wyłącznie z własnym kapitałem zamiast spółki joint-venture, pamiętać o przestrzeganiu standardów zarządzania i wchodzić przede wszystkim do większych miast.

Jerzy Konik, który dalej prowadzi interesy na Ukrainie, przyznaje rację Przeździeckiemu – do spółki lepiej nie dopuszczać Ukraińców. Grzegorz Kostrzewski dalej widzi potencjał w rynku. – Trzeba mieć cierpliwość, grubą skórę, patrzeć ludziom na ręce i zdobyć pracowników, którzy już bywali w świecie – mówi właściciel Hatora.

Tomasz Sikorski, tygodnik Rynki Zagraniczne
Źródło:

Do pobrania

ukrainabalonjpg
Tematy
Najlepsze konta premium – wrzesień 2025 r.
Najlepsze konta premium – wrzesień 2025 r.
Advertisement

Komentarze (9)

dodaj komentarz
~jarek
toż to prawie taka sama dzicz prawno-urzędnicza jak w Polsze
~hyzio
nie pomoze 60% udzialu bo tak okradna, tam nie obowiazuje zadne prawo ani ustawy tylko prawo dzungli. Nawet majac 100% udzialow to i tak nic nie pomoze, bo zalatwi to dyrektor.
Jedynie miec dobra "krysze" to mozna jako tako dzialac, choc tez nie wiadomo czy do konca.
Ukraińcy jedno jest pewne bardzo nienawidza Polaków
nie pomoze 60% udzialu bo tak okradna, tam nie obowiazuje zadne prawo ani ustawy tylko prawo dzungli. Nawet majac 100% udzialow to i tak nic nie pomoze, bo zalatwi to dyrektor.
Jedynie miec dobra "krysze" to mozna jako tako dzialac, choc tez nie wiadomo czy do konca.
Ukraińcy jedno jest pewne bardzo nienawidza Polaków i dla nich jest honorem oszukac, okraść Polaka, wiem coś o tym bo byłem tam prawie 5 lat, a najgorsze jest w tym wszystkim
to ze niema co liczyc na pomoc ze strony konsolatow i słuzb w Polsce jak rowniez politykow,
bo zgodnie z "polityką" naszych władców podobno niema "WOLNEJ POLSKI BEZ WOLNEJ UKRAINY" i za wszelka cene musza być UE
~Polak
Bo Ukraińcy się trzymają razem i jest im dobrze oni niechcą reform ani rewolucji
potrzebna im silna władza która ich potrafi utrzymać w wodzach to my polacy uchodzimy za buntowników ,u nich korupcja to podstawa ,,chcesz zarobić daj zarobić'' wiedzą że w Polsce wcale niema dobrobytu tak samo jak u nich jest bieda i nikt
Bo Ukraińcy się trzymają razem i jest im dobrze oni niechcą reform ani rewolucji
potrzebna im silna władza która ich potrafi utrzymać w wodzach to my polacy uchodzimy za buntowników ,u nich korupcja to podstawa ,,chcesz zarobić daj zarobić'' wiedzą że w Polsce wcale niema dobrobytu tak samo jak u nich jest bieda i nikt niechce systemu płac uzależnionego od wyników pracy ,on musi wiedzieć że jeżeli idzie do pracy pracuje
8 godzin to zarobi np: 100 Hrywien Proste jak drut ,oni niechcą zachodnich wyzyskiwaczy
jest im dobrze.Pozatym idzie do pracy musi mieć lepiej niż ten co nie pracuje !!!
~kancelaria prawna
Opinie przedstawione przez eksperta nie gwarantują w całości zabezpieczenia interesów inwestorów.
Po pierwsze - należy posiadać więcej niż 60% ( art.60 Ustawy Ukrainy " O spółkach gospodarczych");
Po drugie - wskazana forma prawna - prywatne przedsiębiorstwo.
Najbezpieczniejszą i najbardziej rozpowszechnioną
Opinie przedstawione przez eksperta nie gwarantują w całości zabezpieczenia interesów inwestorów.
Po pierwsze - należy posiadać więcej niż 60% ( art.60 Ustawy Ukrainy " O spółkach gospodarczych");
Po drugie - wskazana forma prawna - prywatne przedsiębiorstwo.
Najbezpieczniejszą i najbardziej rozpowszechnioną formą prawną jest spółka z o.o, którą może założyć zarówno osoba fizyczna jak i prawna obejmując w niej 100% udziałów.
Do zabezpieczenia interesów inwestorów wystarczy odpowiednio sporządzić dokumenty założycielskie ( w przypadku spółki z o.o - najważniejszym dokumentem podlegającym rejestracji jest statut).
Głównym problemem opisywanych przypadków jak również odpowiedniego funkcjonowania podmiotów prawnych rejestrowanych na Ukrainie jest nieodpowiednie sporządzanie dokumentów założycielskich, podpisywanie przez inwestorów " cudownie" tłumaczonych przez tłumaczy przysięgłych ( UA lub PL) dokumentów prawnych, nie znających prawa i terminologii prawnej!
O innych przypadkach wykorzystywania niewiedzy, popełnianych błędach nie wspomnę !
Każdy dzień od lat 16-stu dostarcza mi nowe !




~Krzysiek
Rosjanie to narod cywilizowany. Maja historie, kulture, nauke, technologie
(lotnicze, kosmiczne, atomowe).
Tego nie mozna porownywac!
Porownywanie Ukraincow i Rosjan
to troche tak, jakby porownywac Krakow z Bilgorajem
(z calym szacynkiem dla Bilogaja).
Bylem w Moskwie i bylem na Ukrainie.
To dwa rozne swiaty.
Rosjanie to narod cywilizowany. Maja historie, kulture, nauke, technologie
(lotnicze, kosmiczne, atomowe).
Tego nie mozna porownywac!
Porownywanie Ukraincow i Rosjan
to troche tak, jakby porownywac Krakow z Bilgorajem
(z calym szacynkiem dla Bilogaja).
Bylem w Moskwie i bylem na Ukrainie.
To dwa rozne swiaty.
Nie wierzycie - jedzcie do Moskwy.
~Adam
Ukraincy nie maja "kregoslupa".
Walczyli RAZEM Z HITLEREM przeciw Rosjanom i Polakom.
I teraz tez kradna ile wlezie. Okradaja Polakow, okradaja Rosjan, Gazprom,
po prostu smiagaja wszystko, co sie napatoczy.
Najlepiej niech ich Janukowicz przylaczy do Rosji,
bo jak wejda do NATO, albo do Unii, to sie z
Ukraincy nie maja "kregoslupa".
Walczyli RAZEM Z HITLEREM przeciw Rosjanom i Polakom.
I teraz tez kradna ile wlezie. Okradaja Polakow, okradaja Rosjan, Gazprom,
po prostu smiagaja wszystko, co sie napatoczy.
Najlepiej niech ich Janukowicz przylaczy do Rosji,
bo jak wejda do NATO, albo do Unii, to sie z nimi nie pozbieramy!
Spedzilem na Ukrainie 5 lat zycia.
Studiowalem na Politechnice Lwowskiej.
To SWIETA PRAWDA, ze na Ukrainie mozna przekupic kazdego i zawsze.
Oni po prostu za pieniadze sprzedali by wlasna matke, a nas
sprzedadza zanim sie zdarzymy zorientowac.
~niepo
A mieli nas w przyszłości straszyć; "jeśli nie będziecie efektywnie pracować, produkcję przeniesiemy na Ukrainę lub Białoruś". Proszę, więc niech spróbują i przeniosą.
~tom
Już stojąc w kolejce na granicy podszedł do nas ukraiński żołnierz i chciał łapówkę - pytał czy mamy jakieś ubezpieczenie ( mieliśmy wszystko co trzeba) ale wymyślił takie którego nie mieliśmy i zapłaciliśmy. Podając mu kase przez okno krzyknął schowaj to nie podnoś tak wysoko ręki z pieniędzmi, wtedy zajarzyliśmy z to przekręt,Już stojąc w kolejce na granicy podszedł do nas ukraiński żołnierz i chciał łapówkę - pytał czy mamy jakieś ubezpieczenie ( mieliśmy wszystko co trzeba) ale wymyślił takie którego nie mieliśmy i zapłaciliśmy. Podając mu kase przez okno krzyknął schowaj to nie podnoś tak wysoko ręki z pieniędzmi, wtedy zajarzyliśmy z to przekręt, inni polacy z kolejki mowili że to normalne.

któregoś dnia zamówiliśmy taksówkę i pani taksówkarz zjechała mnie za to ze zapiołem pasy bezpieczeństwa. Dosłownie powiedziała ze to nie Polska i ona jest super kierowcą a jak zapinam pasy to znaczy że jej nie wierze.

W jednje z knajp zamówiliśmy kawe pani nic nie chciala mowić po Polsku tylko po ukraińsku i angielsku. Pomyslalem ok nie zna Polskiego. Jak regulowalem rachunek i zostawiłem napiwek od razu zaczęła po Polsku dziękować i zapraszać.

Poza tymi przypadkami wszyscy byliśmy zauroczeni ludzmi i tym jak to tam wszystko wygląda. Taka Polska kilka - kilkanaście lat temu. samochody albo kilkudziesiecioletnie albo takie fury których w Polsce nie zobaczysz.

Znajomy ukrainiec mieszkający w Polsce od kilku lat powiedzial nam że na Ukrainie nie mozna dojść do bogactwa w normalny sposób, ci co są bogaci to same przekrety i zlodzieje. Nie wiem czy to prawda ale chyba mu wierze
~tolek
pkt. 6 Najlepiej dać sobie święty spokój. A w ogóle, niech tę całą nację weźmie sobie Rosja. W końcu swój swojemu krzywdy nie zrobi.

Powiązane: Ukraina

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki