Rząd w trakcie debaty o OFE straszył Polaków. Twierdzono, że jeśli nie przeniesie się środków z OFE do ZUS-u to trzeba będzie podnieść podatek VAT o 4 pp, a stawkę podatku dochodowego o 3 pp. To prosta i stara jak świat retoryka: jeśli nie pozwolisz mi ukraść auta, to spalę ci dom.

Źródło: Thinkstock
Pojęcie własności środków zgromadzonych w OFE jest względne. Obywatel pieniędzy nie mógł wypłacić, nie mógł wpływać na decyzje inwestycyjne funduszu ani nie mógł swobodnie kształtować wysokości składki. W zasadzie bardziej przypominała ona podatek płacony na rozwój rynku kapitałowego w Polsce w zamian za przyrzeczenie, że dzięki tym nakładom wzrośnie ogólny dobrobyt kraju, co przyczyni się do wzrostu świadczeń emerytalnych.
W Sejmie przegłosowano ustawę, której celem jest przeniesienie części aktywów OFE do ZUS-u. W ten sposób rząd obniży dług publiczny o 140 mld zł, które w swoich portfelach w formie obligacji trzymają Otwarte Fundusze Emerytalne. W teorii były to obligacje kupione za pieniądze pochodzące od pracujących obywateli, którym to samo państwo 15 lat temu obiecało, że filar kapitałowy będzie najlepszym zabezpieczeń świadczeń w przyszłości.
Bezsensowna alternatywa
Argument musiał mieć odpowiedni kontrast i tak też było - VAT podnieść do 27%, a PIT do 21%. Oczywiście zastosowanie tego rozwiązania byłoby katastrofalne dla polskiej gospodarki. Praktycznie natychmiast wzrosłoby bezrobocie, a kraj opuściliby zagraniczni inwestorzy. Setki tysięcy Polaków wyjechałyby w bardziej przyjazne rejony Unii Europejskiej.
Tak się zarabia w Europie. Polska w grupie biedaków | |
![]() |
Średnia płaca brutto w Szwajcarii to w przeliczeniu prawie siedem tysięcy dolarów. Polak zarabia mniej więcej tyle, co Rosjanin, Turek czy Słowak, ale płaci wyższe podatki.
więcej… |
Żaden polityk nigdy nie odważyłby się na tak radykalne podniesienie podatków, bo to automatycznie oznaczałoby jego przegraną w wyborach. Ta propozycja miała jedynie charakter PR-owy - wybór między większym a mniejszym złem, gdzie przeniesienie aktywów z OFE do ZUS-u było tym drugim.
Szkoda, że nikt nie zaproponował trzeciej drogi
Nawet ekonomiści uparcie broniący OFE nie podsunęli rządzącym innego rozwiązania, które może byłoby lepsze od rządowej ustawy. Nigdy nie jest tak, że są tylko dwie opcje, a już na pewno nie w przypadku tak poważnych reform. Proste przeniesienie aktywów do ZUS-u nie rozwiązuje problemu.
Wszystkie prognozy demograficzne wskazują, że bez cięcia przywilejów emerytalnych dla niektórych grup zawodowych i podniesienia wieku emerytalnego system w tej formie po prostu nie ma racji bytu. Nie przekonamy imigrantów do pracy w Polsce, jeżeli prócz względnego bezpieczeństwa na ulicach w zamian dostaną wizję śmierci głodowej po osiągnięciu wieku emerytalnego.
Należy zrewidować wydatki budżetowe
Konieczne jest również takie cięcie wydatków budżetowych, by móc przenieść ciężar utrzymania przyszłych emerytów na państwo. Już teraz w ustawie budżetowej mamy setki różnych pozycji, z których bez strat dla przeciętnego obywatela spokojnie można zrezygnować. Niepotrzebne są nam dziesiątki instytucji, kilkanaście resortów oraz aż 460 posłów, z których większość i tak głosuje tak, jak każe wódz partii.

Do tego wymagana jest reforma systemu podatkowego, która zachęci Polaków do wyjścia z szarej strefy, a tego nie da się zrobić bez obniżenia danin. Miliardy złotych rocznie tracimy tylko na utrzymanie całego sektora gospodarki odpowiedzialnego za prawidłowe odprowadzenie danin publicznych i ukrywanie bezrobocia na stażach i szkoleniach.
Te pieniądze mogłyby zostać w rękach przedsiębiorczych obywateli i wspierać prawdziwe, a nie urojone innowacje, z których część z pewnością przyczyniłaby się do powstania setek tysięcy nowych miejsc pracy. Wtedy być może nie trzeba by utrzymywać tysięcy etatów w sektorze publicznym. Niestety, do tego potrzeba odwagi, wizji i woli działania. Dyskusja na temat reformy OFE pokazała, że tego właśnie nam najbardziej brakuje.
Łukasz Piechowiak,Główny ekonomista Bankier.pl