Atak Stanów Zjednoczonych na bazę lotniczą syryjskich wojsk spotkał się z reakcją rynków finansowych. Drożeją ropa i złoto, tanieje natomiast rosyjski rubel.


Do ataku na bazę lotniczą Shayrat, na którą wystrzelono 59 pocisków Tomahawk, doszło w nocy z czwartku na piątek. Władze syryjskie potwierdziły atak i przyznały, że poniosły straty. Równocześnie oskarżyły Waszyngton, iż swym atakiem wzmocnił tzw. Państwo Islamskie. Więcej na ten temat przeczytasz w tym artykule.
Reakcję rynków na wydarzenia w Syrii nazwać można wręcz podręcznikową. Wzrost napięcia na Bliskim Wschodzie oraz uderzenie w interesy Rosji poskutkowały wzrostem ceny ropy naftowej - baryłka Brent podrożała o 1,4%, przebijając po raz pierwszy od miesiąca poziom 55 dolarów.
Odpowiedzią na zbrojną interwencję USA jest też wzrost cen bezpiecznych aktywów ze złotem na czele. Żółty metal drożeje o 1% i jeżeli piątkowe notowania uda mu się zakończyć na obecnym poziomie (1266 USD za uncję) to będzie to najwyższa wycena od dnia, w którym Donald Trump został wybrany prezydentem USA. Na rosnącą awersję do ryzyka wskazywały także spadek notowań kontraktów na amerykańskie indeksy giełdowe (o -0,2% do -0,5%) oraz wzrost zainteresowania obligacjami.
Na rynku walutowym panuje względny spokój – kurs EUR/USD pozostaje niemal w miejscu, jen lekko umacnia się względem dolara. Wyraźniejszą reakcję widać natomiast na notowaniach rosyjskiego rubla, co tłumaczyć można zaangażowaniem Rosji we wspieranie rządów Asada. Za dolara płacimy dziś rano blisko 57 rubli, o 1% więcej niż na wczorajszym zamknięciu.
Pierwotnie gwałtowna reakcja rynków finansowych zaczęła słabnąć, gdy agencja Reutera, powołując się na anonimowego przedstawiciela Pentagonu, poinformowała, że operacja amerykańskich wojsk była „jednorazowa” i obecnie nie ma planów dalszego eskalowania konfliktu.
Michał Żuławiński