Środowy festiwal rekordów na nowojorskich parkietach to efekt „wyciśnięcia” dużych graczy z krótkich pozycji, a nie optymizmu inwestorów – twierdzi Nigam Arora, wydawca „The Aurora Report”.


Podczas wczorajszej sesji Dow Jones zyskał ponad 300 punktów, zameldował się z nowym rekordem wszech czasów i po raz pierwszy w dziejach przekroczył 21 000 punktów. W posesyjnych komentarzach pisano, że to efekt optymizmu inwestorów wywołanego przemówieniem Donalda Trumpa oraz spekulacjami na temat podwyżki (!) stóp procentowych w Rezerwie Federalnej.
Ale najprawdopodobniej prawda jest zupełnie inna. Przed środową sesją wielu dużych inwestorów zajęło krótkie pozycje (czyli grali na spadki) spekulując, że brak konkretów w wystąpieniu Trumpa rozczaruje inwestorów i będzie zapalnikiem silnej korekty trwających od listopada wzrostów. I faktycznie, Trump podobnie jak zdecydowana większość jego poprzedników przy tego typu okazjach, nie powiedział niczego nowego. Ale wbrew oczekiwaniom analityków rynek nie poszedł w dół, tylko w górę. Grający na krótko pozostali z nieudanym zakładem i dużymi przynoszącymi straty pozycjami.
„Po przemówieniu Trumpa, gdy rynek nie spadł, grający na krótko zostali zmuszeni do zamknięcia swoich pozycji (czyli odkupienia kontraktów – przyp. red.), co napędziło wzrost cen akcji. Ten wymuszony popyt doprowadził do wzrostu notowań kontraktów terminowych przed rozpoczynającą się o 9:30 (15:30 czasu polskiego – przyp. red.) sesją w Nowym Jorku. Gdy rynek otworzył się z luką hossy, komputery i ich algorytmu przejęły stery i agresywnie kupowały. To aktywowało kolejne algorytmy, które zwiększyły siłę tego ruchu” – wyjaśnia Nigam Arora cytowany przez portal marketwach.com.
Takie zachowanie rynku komentatorzy i analitycy zinterpretowali jako pozytywną reakcję na przemówienie Trumpa, co mogło nie mieć większego związku z rzeczywistością. Tak po prostu działa mechanika współczesnych mediów, które wiążą reakcję rynku z najbardziej medialnym w danym okresie wydarzeniem, bez głębszej refleksji i pogłębionej analizy zdarzeń.
"Większość +gadających głów+ nie ma stawki w grze. Oni nie obracają swoimi pieniędzmi i dlatego są nieświadomi mechaniki rynku. Ich profesją nie jest inwestowanie, lecz gadanie” – Nigam Arora nie ma litości dla rynkowych komentatorów.
Według algorytmów opracowanych przez Arorę za trzy czwarte środowej zwyżki odpowiada właśnie „short squeeze”, czyli wymuszone zamykania krótkich pozycji. Ktoś, kto nigdy nie stawiał swoich pieniędzy przeciwko rosnącemu rynkowi, nigdy nie zrozumie nadzwyczajnie silnych emocji, które w takich momentach rządzą inwestorami. Także tymi profesjonalnymi grającymi o duże stawki. Nerwy są tym większe, że przy lewarowanej krótkiej pozycji na rosnącym rynku potencjalne straty inwestora są nieograniczone. Przynajmniej aż do wyzerowania depozytu zabezpieczającego u brokera.
KK/marketwatch


























































