Spekulacyjna pozycja na nowojorskim rynku kontraktów terminowych na złoto osiągnęła absolutnie rekordowe rozmiary, zdecydowanie przewyższając wartości z lat 2009-10. W przeszłości taka sytuacja często poprzedzała wystąpienie spadków.


Tydzień temu (to najnowsze dostępne dane) zaangażowanie funduszy inwestycyjnych (kategoria „managed money”) w kontrakty terminowe i opcje na złoto sięgnęła rekordowych 286 921 kontraktów netto.
Jest to różnica pomiędzy liczbą kontraktów kupionych (315 643) i wystawionych (28 722) przez tę grupę uczestników rynku.
Dane dotyczą tylko kontraktów i opcji notowanych na nowojorskiej giełdzie towarowej (Comex). Statystyki te raz w tygodniu są zbierane i publikowane przez amerykański nadzór nad rynkami surowcowymi (Commodity Futures Trading Commission).
A jeszcze pod koniec grudnia pozycja netto funduszy w kontraktach na złoto była ujemna! Oznacza to, że ta grupa per saldo grała na dalsze spadki cen złota, które wówczas osiągnęły 5-letnie minimum. Nie jest przypadkiem, że złoto prawdopodobnie wyznaczyło dołek bessy, gdy większość dużych spekulantów miało pozycję krótką.
Pół roku później sytuacja odwróciła się o 180 stopni. Na rynku zapanowała wręcz panika kupna – wielu zarządzających nagle zapragnęło uzupełnić portfele złotem traktowanym jako polisa ubezpieczeniowa na niepewne czasy. Niepewność wzmogły objawy kryzysu bankowego w Europie, podwyżka stóp procentowych w USA oraz geopolityczny wstrząs, jakim okazał się rezultat brytyjskiego referendum.
Na pierwszy rzut oka powyższe wykresy są sygnałem alarmowym i skłaniają do realizacji zysków ze spekulacyjnych pozycji na dalszy wzrost cen złota. Po trwającym pół roku rajdzie, który podniósł dolarowe ceny kruszcu o ponad 30%, nawet studolarowa korekta byłaby wręcz pożądana z punktu widzenia rysującego się nowego trendu wzrostowego.
Z drugiej strony napływ świeżej gotówki na rynek złota jest warunkiem absolutnie koniecznym dla zbudowania nowej hossy. Napływ inwestorów widać nie tylko w statystykach rynku terminowego. Najbardziej rozpowszechniona w USA forma inwestowania w królewski metal – czyli fundusze typu ETF – od początku roku do końca czerwca kupiły 579,2 ton złota, zwiększając stan posiadania o 36% do 2189,8 ton. To jednak wciąż o 646 ton mniej niż w rekordowym grudniu 2012 roku.
Wraz ze wzrostem zaangażowania tzw. dużych spekulantów notowano potężny przyrost liczby otwartych pozycji (LoP). Tydzień temu LoP w kontraktach terminowych na złoto notowanych na nowojorskim Comeksie sięgnął 652 971, nieznacznie pobijając dotychczasowy rekord z listopada 2010 roku. To poziom o 62,5% wyższy niż na początku roku!
Jednak nawet gdyby odnieść wielkość zaangażowania spekulantów do liczby otwartych pozycji, to rynek wydaje się „przegrzewać”. Przez ostatnią dekadę udział liczby długich pozycji funduszy w LoP wahał się od 15% do 35%. Dotychczasowy rekord to 36% z października 2010 roku. Miesiąc później na rynku złota pojawiła się korekta, ale po niej ceny rosły aż do przełomu sierpnia i września 2011 r. Sama końcówka tamtej hossy odbywała się już bez udziału tzw. smart money.

























































