Delegalizacja kredytów sięgających w swojej konstrukcji do walut obcych, możliwość przeprowadzenia restrukturyzacji trwających i spłaconych zobowiązań, a także wypowiedzianych umów oraz opcja „oddania kluczy” do mieszkania – to najważniejsze założenia projektu, który oparty został na propozycjach stowarzyszeń kredytobiorców frankowych.
28 kwietnia złożono w Sejmie projekt ustawy dotyczącej kredytów indeksowanych i denominowanych do walut obcych. Dokument przedstawiła grupa posłów Kukiz’15, ale został on przygotowany w oparciu o propozycje stowarzyszeń grupujących kredytobiorców. Można zatem potraktować go jako wizję rozwiązania „frankowego pata” pochodzącą od środowisk, które są bezpośrednio zainteresowane zmianą status quo.


Przypomnijmy, że zbuntowani frankowcy brali udział w tworzeniu prezydenckiej wersji projektu ustawy, ale pod koniec zeszłego roku stało się jasne, że mają nieco inne oczekiwania niż realizująca swoją wyborczą obietnicę głowa państwa. W styczniu 2016 r. światło dzienne ujrzała wersja promowana przez prezydenta, a teraz do parlamentu trafia rozwiązanie, za którym stoi m.in. Stowarzyszenie „Stop Bankowemu Bezprawiu”.
Zakaz udzielania kredytów związanych z kursem waluty obcej
Projekt już w samej nazwie zawiera jeden z najważniejszych postulatów dokumentu. „Ustawa o restrukturyzacji kredytów denominowanych lub indeksowanych do waluty innej niż waluta polska oraz o wprowadzeniu zakazu udzielania takich kredytów” w odróżnieniu od propozycji prezydenckiej nie nawiązuje do „przywrócenia równości stron”. Punktem wyjścia jest uznanie tego rodzaju produktów za nielegalne i szkodliwe.
Zakłada się, że zakazane będzie oferowanie kredytów i pożyczek, których rozliczenie oparte jest o walutę inną niż złoty. W przypadku już udzielonych kredytów klienci będą mogli dokonać restrukturyzacji.
Ustawa ma objąć wszystkie kredyty denominowane lub indeksowane do waluty innej niż polska, udzielone po 1 stycznia 2000 r. Pod względem granicznej daty projekt jest zbieżny z propozycją prezydencką. Są jednak również istotne różnice:
- z restrukturyzacji mogłyby skorzystać także osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą (bez dodatkowych warunków),
- ustawa obejmie tylko zobowiązania na okres dłuższy niż 5 lat (a więc wykluczy np. niektóre kredyty samochodowe udzielane we frankach lub euro),
- zapisy ustawy dotyczyłyby także kredytów spłaconych w całości lub wypowiedzianych i rozliczonych.
Przeczytaj także
Banki nie potrafią się wytłumaczyć z kredytów frankowych
Przeczytaj także
Restrukturyzacja – kredytobiorcę wesprze Rzecznik Finansowy lub sąd
Proces restrukturyzacji składać ma się z następujących kroków:
- kredytobiorca składa w banku notyfikację w terminie 2 lat od dnia wejścia w życie ustawy,
- bank ma 30 dni na przedstawienie symulacji stanu zobowiązania po restrukturyzacji (w tym wartości długu, harmonogramu spłat w kolejnych 12 miesiącach),
- kredytobiorca może w ciągu 2 miesięcy złożyć wniosek o restrukturyzację.
Wyliczenia przedstawione przez bank klient będzie mógł zakwestionować. Wówczas do akcji wkroczy Rzecznik Finansowy, który w ramach mediacji dokona ustalenia zasad restrukturyzacji. Kredytobiorcy będą mogli nie przyjąć propozycji Rzecznika i skierować wniosek do sądu. Postępowanie ma się toczyć w trybie nieprocesowym, a dla konsumenta będzie oznaczać wydatek w wysokości 100 zł. Dla osób w finansowych tarapatach istotne będzie założenie, iż rozpoczęcie procedury zawiesza postępowanie egzekucyjne.
W odróżnieniu od projektu prezydenckiego nie przewiduje się kilku typów procedury restrukturyzacji (dobrowolnej, przymusowej, „oddania kluczy”). Ścieżka jest jedna i prowadzi do wyeliminowania z umowy kredytu wszystkich zapisów odnoszących się do waluty obcej.
Kredyt w złotych oparty na stopie referencyjnej NBP
Prezydencki projekt zasłynął wprowadzeniem do obiegu nowego terminu – „kursu sprawiedliwego”. Idea bazowała na zrównaniu, na określony moment, sytuacji kredytobiorcy i hipotetycznego posiadacza analogicznego kredytu w złotych. W propozycji frankowców procedura jest znacznie prostsza i polega na:
- ustaleniu, jaką kwotę wypłacono kredytobiorcy w złotych,
- przyjęciu oprocentowania jako sumy stopy bazowej, czyli stopy referencyjnej NBP oraz marży z umowy kredytowej,
- ustaleniu wysokości innych kosztów (prowizje itp.), jeśli zostały one ustalone w oparciu o walutę obcą, jako płatności w złotych według kursu z dnia dokonania wpłaty do kredytodawcy,
- porównaniu dotychczas dokonanych spłat z wartością należną wyliczoną zgodnie z powyższymi założeniami. Jeśli klient wpłacił więcej, nadwyżka obniży wysokość jego zadłużenia. Jeśli mniej, różnica zwiększy zadłużenie.
Warto zauważyć, że konstrukcja kredytu po restrukturyzacji nie bazuje na stopie WIBOR. W żadnej z dotychczasowych propozycji odnoszących się do kredytów frankowych nie przyjęto podobnego, korzystnego dla kredytobiorców, założenia. Stawka referencyjna kształtuje się zazwyczaj poniżej WIBOR3M.
W uzasadnieniu projektu czytamy, że „stopa referencyjna NBP została przyjęta jako punkt odniesienia, gdyż jej wysokość kształtuje stopy rynkowe w Polsce, a z kolei odnoszenie się w ustawie do stawek oprocentowania wyznaczanych przez banki, w rodzaju wskaźnika WIBOR, przy ujawnionych właśnie przypadkach manipulowania tego typu wskaźnikami przez duże banki na rynku w Londynie byłoby nierozsądne”.
„Bezpieczniki” dla kredytobiorców
Schemat restrukturyzacji kredytów przewiduje kilka dodatkowych scenariuszy, istotnych dla niektórych grup klientów. W przypadku zobowiązań z „prezesowskim” oprocentowaniem zakłada się, że marża wynosić będzie 0 proc. Gdyby restrukturyzacja miała doprowadzić do istotnego wzrostu wielkości raty (co najmniej 10 proc. powyżej pierwszej raty), kredytobiorca mógłby wydłużyć maksymalnie o 10 lat okres spłaty tak, aby nie odczuć zwiększenia obciążenia.
Jeżeli restrukturyzacja dotyczy kredytu, który został wypowiedziany, wypowiedzenie umowy kredytowej staje się bezskuteczne. Po restrukturyzacji kredytu zwiększa się jego kwotę o 1% wartości zaległości, zaliczając zwiększoną wartość zobowiązania do kapitału oraz przedstawia się nowy harmonogram spłaty.
W projekcie przewidziano także wprowadzenie poprawki do prawa bankowego, dającej kredytobiorcom możliwość zwolnienia się z długu zabezpieczonego hipoteką na nieruchomości poprzez przeniesienie jej własności na bank. Pojawia się zatem mechanizm „oddania kluczy” znany także z dokumentu prezydenckiego. Brak jest jednak dodatkowych warunków ograniczających dostęp do tej możliwości (m.in. wymagania dotyczącego poziomu wskaźnika LTV powyżej 130 proc.).
Projekt skazany na zapomnienie?
Jeśli projekt wniesiony przez Kukiz’15 trafi pod obrady Sejmu, stanie się kolejną okazją do dyskusji o sytuacji kredytobiorców. Trudno się jednak spodziewać, że wygra konkurencję z propozycją przygotowaną przez kancelarię prezydenta, która już stała się obiektem obróbki i poprawek łagodzących finansowe skutki procesu „odfrankowienia” dla banków. Zapewne będzie dla niej tłem, przykładem, że możliwe są bardziej radykalne i prostsze rozwiązania. Warto jednak odnotować, że frankowcom udała się dość rzadko spotykana sztuka – w stosunkowo krótkim czasie nie tylko zostali dostrzeżeni jako licząca się grupa interesu, ale także byli w stanie przygotować i wprowadzić do parlamentu własną propozycję ujętą w legislacyjne ramy.
Złotówkowcy mają się lepiej niż frankowcy? Wyniki badania Bankier.pl

Panuje przekonanie, że spłacający kredyty w rodzimej walucie mają się lepiej niż tzw. frankowcy, o których problemach głośno rozpisują się media. Tymczasem 30 proc. badanych przez Bankier.pl „złotówkowców” wydaje na ratę więcej niż 1/3 miesięcznych dochodów.