REKLAMA
ZOOM NA SPÓŁKI

Polskie płace gonią niemieckie. Ale dystans pozostaje ogromny

Krzysztof Kolany2025-04-14 06:00główny analityk Bankier.pl
publikacja
2025-04-14 06:00

W 2024 roku Polska odnotowała jeden z najszybszych wzrostów kosztów pracy w Unii Europejskiej. Nadal jednak stawki płacone pracownikom nad Wisłą i Odrą pozostają znacznie niższe od tych w zachodniej części Europy.

Polskie płace gonią niemieckie. Ale dystans pozostaje ogromny
Polskie płace gonią niemieckie. Ale dystans pozostaje ogromny
fot. Lumi Studio / / Shutterstock

Pod koniec marca Eurostat opublikował dane na temat średniego godzinowego kosztu pracy w krajach Unii Europejskiej. Statystyka ta obejmuje nie tylko „gołe” pensje wypłacane pracownikom, ale też podatki i „składki” na świadczenia społeczne odprowadzane przez pracodawcę. (angielski eufemizm na określenie tego procederu nosi nazwę „non-wage costs). Jest to zatem tzw. duże brutto – czyli godzinowa stawka brutto w polskim przypadku powiększona o 20% „składek” na ZUS formalnie pozostających „po stronie” zatrudniającego.

Eurostat

Z danych Eurostatu wynika, że w 2024 roku średni godzinowy koszt pracy w Polsce wyniósł 17,3€. Dane te dotyczą tylko sektora przedsiębiorstw zatrudniających przynajmniej 10 osób. Nie obejmują zatem ani mikro i małych firm, ani rolnictwa, ani sektora publicznego, ani mundurowych. Wynik dla Polski był przy tym zbliżony do innych krajów naszego regionu: Litwy (16,3€), Chorwacji (16,5€), Czech (18,2€) oraz Słowacji (18,5€). Warto odnotować, że był to rezultat wyraźnie wyższy niż na Węgrzech (14,1€) i Rumunii (12,5€), a nawet nieco wyższy niż w Grecji (16,7€).

Nadal jednak bardzo dużo brakuje nam do poziomów notowanych w „starej Europie”. Średnia dla całej Unii wyniosła bowiem 33,5€ na godzinę i była zawyżana przez takie kraje jak: Niemcy (43,4€), Francja (43,7€) czy Holandia i Irlandia (po 45,2€). Najwyższe stawki godzinowe obowiązywały w Belgii (48,2€) i Danii (50,1€). Jeszcze lepiej płacono w krajach EFTA nienależących do UE: w Norwegii było to 53,7€, a na Islandii 53€.

O ile przeciętne stawki w Polsce wciąż pozostają 2,5-krotnie niższe niż w Niemczech, to trzeba odnotować, że w poprzednich kilku latach szybko niwelujemy ten dystans. W samym tylko 2024 roku polskie płace wyrażone w euro wzrosły aż o 12,8% rdr, co było pochodną zarówno silnego wzrostu płac nominalnych, jak i umocnienia złotego w stosunku do euro. Podobną (a nawet nieco wyższą) dynamikę „eurowej” stawki godzinowej zaobserwowano na Węgrzech, w Bułgarii czy w Rumunii.

Bankier.pl na podstawie danych Eurostatu

Warto też dane o wynagrodzeniach zestawić w dłuższym terminie. Jeszcze w roku 2016 przeciętna stawka godzinowa w Polsce (tj. w ujęciu brutto brutto) wynosiła zaledwie 8,7€, co stanowiło nieco ponad jedną czwartą wynagrodzenia pracownika w Niemczech (wówczas: 32,8€). W zeszłym roku było to już 40%.  A zatem w ostatnich kilku latach polskie płace szybko nadrabiały dystans dzielący je od wynagrodzeń w bogatszych krajach Europy. Choć do liderów brakuje nam jeszcze bardzo dużo, to już europejscy średniacy pokroju Hiszpanii (25,5€) czy Portugalii (18,2€) niedługo mogą znaleźć się w naszym zasięgu.

Rzecz jasna płacowy medal ma dwie strony. Z jednej strony cieszymy się, że jako pracownicy (i całe społeczeństwo) zarabiamy coraz więcej i w całkiem niezłym tempie gonimy poziom dochodów osiąganych na do niedawna wręcz mitycznym „Zachodzie”. Teraz uwzględniając wciąż korzystne na rzecz Polski różnice w kosztach życia (aczkolwiek z roku na rok coraz mniejsze) polski pracownik generuje siłę nabywczą zbliżoną do wartości w krajach europejskiego Południa. Jednakże z drugiej strony Polska szybko traci konkurencyjność cenową w branżach produkcyjnych, zwłaszcza przy wykonywaniu prac relatywnie prostych. Problemy ma nie tylko drobny krajowy biznes. Odnotowały to nawet zagraniczne korporacje, które coraz częściej przenoszą fabryki z Polski do krajów z tańszą siłą roboczą w Afryce czy na Bliskim Wschodzie. I to jest trend, z którym w najbliższych latach będziemy musieli się zmierzyć.

Źródło:
Krzysztof Kolany
Krzysztof Kolany
główny analityk Bankier.pl

Absolwent Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. Analityk rynków finansowych i gospodarki. Analizuje trendy makroekonomiczne i bada ich przełożenie na rynki finansowe. Specjalizuje się w rynkach metali szlachetnych oraz monitoruje politykę najważniejszych banków centralnych. Inwestor giełdowy z 20-letnim stażem. Jest trzykrotnym laureatem prestiżowego konkursu Narodowego Banku Polskiego dla dziennikarzy ekonomicznych. W 2016 roku otrzymał także tytuł Herosa Rynku Kapitałowego przyznawany przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych. Telefon: 697 660 684

Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (27)

dodaj komentarz
vacarius
Ale ceny nieruchomości już przeskoczyły Hiszpańskie i doganiają niemieckie. Widocznie lepiej jest żyć bliżej wojny.
bha
Najszybciej jak już to raczej na tych szczytach i wierzchołkach fotelowych, krzesłowych i stołkowych tzw.Gór!.
mluczkiewicz
Same "cyferki" o pacy minimalnej, średniej , przeciętnej to tylko cyferki. Wśród tych cyferek nie widzę minimalnej, średniej czy przeciętnej pełnej emerytury - dlaczego? W statystyce nominalnych zarobków ważne jest równoczesne porównanie kosztów utrzymaniana na tle tych płac. Jaką część w tych "rosnących" płacach Same "cyferki" o pacy minimalnej, średniej , przeciętnej to tylko cyferki. Wśród tych cyferek nie widzę minimalnej, średniej czy przeciętnej pełnej emerytury - dlaczego? W statystyce nominalnych zarobków ważne jest równoczesne porównanie kosztów utrzymaniana na tle tych płac. Jaką część w tych "rosnących" płacach zawdzięczane jest rosnącej inflacji. Ktoś kiedyś dawno temu powiedział, że statystyka jest jak kostium kąpiielowy bikini, odsłania bowiem prawie wszystko ale tylko prawie, gdyż istotę kryje szczelnie. Tan artykuł w pełni odpowiada tej starej opinii.
antonio_costa
Statystyki do niczego i falszywe. W Portuugalii gdzie mieszkam, srednio nie ma takich plac. Sa duzo mniejsze. Robotnicy rolni dostaja: kobiety 40 euro dziennie, faceci 50-55 euro dzieniie.
zenonn
Parobek na Podlasiu też zarabia mało, mniej niż glazurnik w Warszawie.
onurb
Polskie płace może i gonią niemieckie i francuskie, ale CENY też. Płace dogonić nie mogą, a ceny już i owszem. Benzyna 95 w Paryżu 1,76Euro (7,53 zł) za litr cena z 12 kwietnia. W Polsce 5,99 zł/l. We Francji benzyna jest droższa o 30% z tym, że Francuz zarabia prawie trzy razy tyle co Polak. O jakim doganianiu my mówimy. Śmiech na sali.
to_i_owo
We Francji bardzo dużo ludzi zarabia na reke w okolicach minimalnej 1500eur, 2k to już całkiem niezła wyplata, nieosiągalna dla większości
Czyli mają tak z 50% więcej, co nie zmienia że poziom życia mają nadal wyższy
bha
Nie rzadko już w detalu przegoniły
aztexa
Gonią ale nie doganiają, jak może się wydawać z niektórych komentarzy.

Najlepszym porównaniem jest uwzględnienie siły nabywczej danej płacy minimalnej - np. wybrać koszyk 20 podstawowych produktów w Lidlu i porównać zarówno ich ceny po obu stronach granicy, jak i wspomnianą powyżej siłę nabywczą pensji.
carlito1
A może by tak ująć co można kupić w Polin za minimalną, a co można w Niemczech?

Powiązane: Unia Europejska

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki