REKLAMA

Polscy przewoźnicy tracą na płacy minimalnej

2015-10-08 14:20
publikacja
2015-10-08 14:20

Ustawa o płacy minimalnej w Niemczech (MiLoG) może spowodować, że nawet 53 tys. polskich pracowników firm transportowych straci pracę - wynika z raportu Deloitte. Takie rozwiązania mogą sprawić, że polskie firmy zaczną przenosić się do Niemiec.

fot. Andrzej Bogacz / / FORUM

W czwartek w siedzibie Lewiatana w Warszawie odbyła się konferencja nt. wpływu ustawy o płacy minimalnej w Niemczech na sytuację polskich firm transportowych.

"Jesteśmy jednym z beneficjentów (branża transportowa) wejścia Polski do UE, bo zlikwidowane zostały bariery czysto administracyjne polegające m.in. na konieczności zezwoleń dwustronnych, które kiedyś były niezbędne do wykonywania transportu drogowego w UE. Niestety zmienia się to po niemieckiej ustawie o płacy minimalnej" - powiedział przewodniczący związku pracodawców "Transport i Logistyka Polska" Maciej Wroński.

Przypomniał, że niemieckie regulacje w tej sprawie obowiązują od 1 stycznia 2015 r. Są one stosowane do wszystkich kierowców branży transportowej, niezależnie od czasu, jaki przebywają na terytorium tego państwa. Przyznał, że także po interwencji polskiego rządu, przepisy ustawy są czasowo zawieszone wobec kierowców, którzy znajdują się w tranzycie. "Natomiast jest ona nadal stosowana wobec dostaw czy odbioru towarów z Niemiec czy przewozów kabotażowych (miejsce załadunku i rozładunku) znajduje się na terytorium Niemiec" - podkreślił Wroński.

Komisja Europejska również przygląda się niemieckim regulacjom czy są one zgodne z prawem Wspólnoty.

Zdaniem Wrońskiego niemiecka ustawa spowodowała efekt domina, ponieważ inne państwa UE zaczynają, bądź chcą też wprowadzić takie przepisy. Chodzi m.in. o Francję, gdzie takie regulacje mają zacząć obowiązywać od stycznia 2016 roku, podobne regulacje planowane są w państwach Beneluksu czy we Włoszech.

Jak podkreślił, takie prawo oznacza problemy dla polskich firm transportowych. Dodał, że regulacje te nie uwzględniają m.in. innych sposobów rozliczania pracy kierowców. Zwrócił uwagę, że w Polsce kierowcy nie są rozliczani za godzinę pracy (Niemcy chcą, by było to minimum 8,5 euro za godzinę). "Mamy zupełnie inną strukturę wynagrodzeń. Nasi kierowcy dostają podobne kwoty. Nie są one wynagrodzeniem zasadniczym, ale zgodnie z polskim prawem mają stanowić rekompensatę za zwiększone koszty utrzymania za granicą (ryczałty; diety)" - wyjaśnił Wroński.

Julia Patorska z Deloitte dodała, że polscy przewoźnicy są liderami w Europie, ponieważ realizują blisko 25 proc. przewozów międzynarodowych, a sektor transportowy generuje ponad 6 proc. polskiego PKB.

"Branża jest bardzo konkurencyjna, a każdy rynek konkurencyjne działa na bardzo niskich marżach. Zmiany kosztowe są zatem bardzo odczuwalne" - zaznaczyła Patorska.

Zgodnie z raportem, w pesymistycznym wariancie wzrost wynagrodzeń w polskich firmach transportowych za pracę na terenie Niemiec wyniesie 113 proc. Jak wyjaśniła przedstawicielka Deloitte oznaczałoby to, że takie firmy musiałyby średnio zwiększyć swoje koszty o 600 tys. zł rocznie, co oznaczałoby, że ponad 40 proc. przedsiębiorstw miałoby ujemną marżę netto. W konsekwencji groziłoby to bankructwem tych firm.

Patorska dodała, że taka sytuacja mogłaby spowodować utracenie 53 tys. miejsc pracy w naszym kraju. "Troska o naszych kierowców w kontekście podniesienia im płacy, po to, żeby nie wykorzystywać niższych kosztów płacy do konkurencji na rynku europejskim, może de facto doprowadzić do czegoś zupełnie odwrotnego, czyli do utraty miejsc pracy w Polsce" - zaznaczyła.

Zwróciła uwagę, że taka sytuacja będzie miała też wpływ na inne sektory w tym finansowy, ponieważ przedsiębiorstwa transportowe nie kupuje taboru tylko go leasinguje.

"Podniesienie cen przewozu spowoduje też w konsekwencji podniesienie cen towarów, za co na końcu będziemy płacić my" - dodała przedstawicielka Deloitte. (PAP)

mick/ dym/

Źródło:IAR
Tematy
Wyjątkowa Wyprzedaż Forda. Hybrydowe SUVy już od 88 900 zł.
Wyjątkowa Wyprzedaż Forda. Hybrydowe SUVy już od 88 900 zł.

Komentarze (58)

dodaj komentarz
~Artur
Kiedy zakładałem firmę liczyłem na dobrą i prężną organizację oraz na dobre warunki współpracy, lojalnych partnerów i profesjonalną obsługę. Teraz już, że w temacie transportu http://zmudatrans.pl/pl/index nie ma sobie równych: towar zawsze dotrze do celu bez uszkodzeń i na czas zagwarantowany w umowie. I mam nadzieję, że nowe przepisy Kiedy zakładałem firmę liczyłem na dobrą i prężną organizację oraz na dobre warunki współpracy, lojalnych partnerów i profesjonalną obsługę. Teraz już, że w temacie transportu http://zmudatrans.pl/pl/index nie ma sobie równych: towar zawsze dotrze do celu bez uszkodzeń i na czas zagwarantowany w umowie. I mam nadzieję, że nowe przepisy nie wpłyną na naszą dalszą współpracę.
~szatek
Artur zapomnij o tym nie ma lojalnych partnerów
~wyzyskPolakaprzezPol
kiedyś pojechałem z polską firmą do Belgii na budowę (ładowanie cegieł z
rozbiórki do "fadromy - ręcznie)..
..ja miałem 7e/h firma za mnie dostawała 24e/h
~Sławek
Jak chcę coś przewieźć, to wybieram usługę tańszą, więc jeśli Polak pracuje za mniej, to opłaca się pokryć koszty dojazdu do Niemiec, gdzie zostanie załadowany i przewiezie towar w dowolne miejsce. Jeśli koszty pracy będą takie same, (a de facto obciążenie pracy jest w Polsce większe - kwota wolna, zus) i pozostałe ceny również są Jak chcę coś przewieźć, to wybieram usługę tańszą, więc jeśli Polak pracuje za mniej, to opłaca się pokryć koszty dojazdu do Niemiec, gdzie zostanie załadowany i przewiezie towar w dowolne miejsce. Jeśli koszty pracy będą takie same, (a de facto obciążenie pracy jest w Polsce większe - kwota wolna, zus) i pozostałe ceny również są niekonkurencyjne, to tańsza będzie lokalna firma niemiecka, albo kolej/transport morski. Właściwie to analogiczna sytuacja jak z fabryką samochodów, w Polsce się opłaca produkować, bo jest tańszy pracownik, ale jeśli by zarabiał tyle samo co Włoch, to po co budować daleko zakład (ponosić później zwiększone koszty zdalnego zarządzania i kontroli produkcji), skoro można we Włoszech?
~StanRS
Dlatego gamonie korwinowskie Polska powinna rozwijać swój przemysł, a nie konkurować jedynie płacami i montowniami zagranicznych firm.
Za sprawą "reform" Balcerowcza, Bieleckiego, Lewandowskiego Polska cofnęła się do czasów przedindustrialnych. Te szkody wyrządzone przez żydów po 89r. będzie trzeba przez kilka pokoleń naprawiać.
~satyryk
Piloci równiez ??? -ekonomisci to kretyni szukajacy frajerów.Aby zniszczyc neokolonializm ONZ musi narzucic płace z kraj. pochodzenia.LPP szwaczkom z bangla- deszu płaci w złotówkach 15 zł /h a Addidas wietnamczykom płaci w euro 8.5.Do eksportu nie zalicza sie produkcji obcych firm.Fiat ,Opel płaci w Euro ale zalicza produkcje do Piloci równiez ??? -ekonomisci to kretyni szukajacy frajerów.Aby zniszczyc neokolonializm ONZ musi narzucic płace z kraj. pochodzenia.LPP szwaczkom z bangla- deszu płaci w złotówkach 15 zł /h a Addidas wietnamczykom płaci w euro 8.5.Do eksportu nie zalicza sie produkcji obcych firm.Fiat ,Opel płaci w Euro ale zalicza produkcje do PKB Niemiec.Wówczas cała bajka POo silnym polskim przemysle prysnie jak banka ..na giełdzie.
~Buuuuhahahaha
Tymi płacami w Bangladeszu i Wietnamie to mnie dopiero ubawiłeś
~Adrian
Proszę uczciwie, niech mi ktoś to wytłumaczy, bo nie bardzo mogę zrozumieć. Jeśli polski przedsiębiorca realizuje przewozy w Niemczech to ma dokładnie takie same przychody jak przedsiębiorca niemiecki. Koszty pozapłacowe - paliwo itd też będą te same. Sprzęt też kosztuje tyle samo. Podatki w Niemczech są nawet wyższe niż w Polsce.Proszę uczciwie, niech mi ktoś to wytłumaczy, bo nie bardzo mogę zrozumieć. Jeśli polski przedsiębiorca realizuje przewozy w Niemczech to ma dokładnie takie same przychody jak przedsiębiorca niemiecki. Koszty pozapłacowe - paliwo itd też będą te same. Sprzęt też kosztuje tyle samo. Podatki w Niemczech są nawet wyższe niż w Polsce. To jak to jest, że Niemiec może płacić min 8,5E i osiąga zyski, a Polak upadnie i będzie musiał zamknąć firmę. Proszę tylko o uczciwe odpowiedzi, bez chamstwa i złośliwości
~byly_szofer
niemiec jeździ za 1,5 euro za kilometr a polak za 1 euro
~Poco
"Julia Patorska z Deloitte dodała, że polscy przewoźnicy są liderami w Europie, ponieważ realizują blisko 25 proc. przewozów międzynarodowych..."

To zdanie chyba wszystko wyjaśnia. Skoro polskie firmy realizują 1/4 przewozów międzynarodowych to mogą pozwolić sobie na obniżanie kosztów do minimum. Poza tym wcale nie
"Julia Patorska z Deloitte dodała, że polscy przewoźnicy są liderami w Europie, ponieważ realizują blisko 25 proc. przewozów międzynarodowych..."

To zdanie chyba wszystko wyjaśnia. Skoro polskie firmy realizują 1/4 przewozów międzynarodowych to mogą pozwolić sobie na obniżanie kosztów do minimum. Poza tym wcale nie jest tak, że Niemiec ma takie same koszta. Pamiętaj, że przelewy realizuje się w euro, a tankuje w złotówkach i ostatecznie rozlicza się również w złotówkach. To generuje dodatkowe problemy bo oferując stawkę na poziomie 25 euro centów (nie wiem skąd ten gościu wziął 1,5 € albo 1 € ^^) trzeba z tego pokryć wszelkie wydatki uwzględniając jednocześnie możliwą zmianę kursu. Dzisiaj 25 centów warte jest 1 zł, a jutro może to być 80 gr, a uwierz mi na słowo stawki często utrzymywane są na minimalnym zysku.

Powiązane: Niemcy

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki