
Certyfikaty językowe to lipa? Niekoniecznie
Dla 73 proc. pracodawców ważne jest, aby pracownik znał przynajmniej jeden język obcy. 32 proc. wystarczy zwykłe określenie poziomu w CV. U 21 proc. mile widziane są certyfikaty językowe. W tej grupie jednak blisko 70 proc. przyznaje, że dyplom wcale nie oddaje poziomu znajomości języka i często jest pustym papierkiem - wynika z danych Language Abroad.
| Kobiecy pomysł na biznes e-booki do nauki języków obcych |
I dodaje: - Niestety wielu młodych ludzi zdaje też tego typu certyfikaty jeszcze na studiach, chcąc uniknąć egzaminów. Wolą, więc upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Mieć ciekawy dyplom do wpisania w CV i zaliczony egzamin. Tymczasem taki dyplom na nic się zdaje, jeśli nauka do niego kończyła się jedynie na wykuwaniu gramatyki i słówek - mówi Juszczyk.
Test językowy - do you speak?
Dlatego też coraz częściej już na rozmowie kwalifikacyjnej HR-owcy robią przyszłym pracownikom test ze znajomości języka, przechodząc w trakcie spotkania na rozmowę w języku angielskim czy niemieckim. - Certyfikaty nie są dzisiaj żadnym wyróżnikiem w CV, troszkę spowszechniały, tym bardziej, że rynek pracy mocno zasilili filolodzy, mający lepsze przygotowanie językowe niż osoby z takimi dyplomami. Pracodawcy dobrze o tym wiedzą, dlatego też coraz częściej zamiast osobę ze stosem dyplomów, wybierają pracowników po filologii lub takich, którzy spędzili rok lub dwa za granicą - mówi Juszczyk.
| » Interwencja Bankier.pl: czy należy mi się odszkodowanie za wcześniejsze zwolnienie? |
Ci drudzy są dziś chętnie poszukiwani przez duże korporacje, w których wymagana jest płynna znajomość języka. - Absolwenci, którzy wyjechali do pracy do Wielkiej Brytanii lub Niemiec i teraz wracają do Polski i szukają tutaj pracy wygrywają rywalizacje o miejsca pracy, na których wymagana jest biegła znajomość języka. Podobnie jest z osobami, które języka obcego uczyły się w zagranicznych szkołach np. w Wielkiej Brytanii lub we Francji. Szefowie doceniają zarówno płynność, z jaką tacy pracownicy posługują się językiem i akcent, którego nie nauczymy się ani na studiach, ani w polskiej szkole językowej - mówi Juszczyk.
Staż językowy w Nowej Zelandii
Te wymagania coraz częściej dotyczą specjalistów- inżynierów, pracowników IT, marketingowców, finansistów i lekarzy. W ponad 90 proc. ogłoszeń na te stanowiska pojawia się dziś wymóg doświadczenia językowego i bardzo dobrej znajomości, najlepiej doświadczenia popartego certyfikatem. Nic, więc dziwnego, że polscy specjaliści coraz częściej zasięgają korepetycji, ale nie w polskich szkołach, a brytyjskich. - W Bournemouth działa szkoła, która co roku przyjmuje kilkadziesiąt tysięcy specjalistów z całego świata na kursy językowe. Z Polski wyjeżdża na nie, co roku grupa kilkuset lekarzy, inżynierów, prawników, managerów i matematyków. Wracają oni nie tylko ze specjalistycznymi certyfikatami, które dokumentują znajomość języka specjalistycznego, ale także nową pozycją CV - doświadczenie językowe i praktykę - tłumaczy Juszczyk.
| Interwencja Bankier.pl czy opłaca się założyć firmę w Niemczech? |
Z tego typu edukacji chętnie korzystają przede wszystkim lekarze, managerowie i inżynierowie. - Staż językowy lub praktyka w zagranicznej firmie wzbogaca CV o doświadczenie w pracy w zagranicznej firmie, co więcej jest gwarantem, że przyszły pracownik faktycznie, na co dzień musiał posługiwać się językiem obcym, nabierając przy tym akcentu i ucząc się niezbędnego w swoim fachu słownictwa - mówi Juszczyk.
**Sondę Language Abroad przeprowadzono na grupie 300 firm z woj. śląskiego, mazowieckiego, małopolskiego i dolnośląskiego.
Źródło:Informacja prasowa
























































