Bank Japonii musiał interweniować, aby uspokoić atmosferę na rynku obligacji. Także giełda przeżywa ciężkie chwile – Nikkei 225 stracił ponad 7 proc.
Bank Japonii został zmuszony do dostarczenia dodatkowej płynności dla rynku obligacji ze względu na paniczną wyprzedaż japońskich papierów. Wielkość operacji wynosi 2 biliony jenów (czyli 18 mld dolarów). Ponadto uruchomił dwie operacje skupu obligacji za kwotę 810 mld jenów.
| »Japonia drukuje mimo wyprzedaży obligacji |
Bezpośrednią przyczyną interwencji władz monetarnych był skokowy wzrost rentowności obligacji dziesięcioletnich do poziomu 1 proc. dzisiaj, po tym jak dochodowość papierów zakończyła środowe notowania na poziomie 0,885 proc.
Zobacz także

Indeks Nikkei 225. Źródło: Bankier.pl
Wyprzedaż obligacji tokijskiego rządu jest konsekwencją działań podjętych przez Bank Centralny, który w ramach walki z deflacją przyjął wysoki dwuprocentowy cel inflacyjny. Pobudzenie inflacji ma przynieść podwojenie bazy monetarnej w perspektywie dwóch lat oraz osłabienie krajowej waluty.
Z perspektywy inwestorów obligacje o rentowności poniżej 1 proc. w sytuacji działań banku centralnego nakierowanych na wywołanie wysokiej inflacji to bardzo nietrafiony interes. Ponadto istnieje niebezpieczeństwo, że raz obudzona wysoka inflacja będzie trudna do okiełzania.
| Dobre kursy walut |
Istotne znaczenie ma fakt, że relacja długu publicznego do produktu krajowego brutto Japonii wynosi według danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego to 236,6 proc. (w przypadku Grecji to niespełna 153 proc.). To sprawia, że dla finansów publicznych każdy wzrost rentowności długu to olbrzymie wyzwanie.
Na majowym posiedzeniu Banku Japonii, które miało miejsce wczoraj, władze monetarne podtrzymały założenia polityki pieniężnej. Natomiast nie ustosunkowały się do napiętej atmosfery na rynku obligacji, która jest widoczna już od ponad miesiąca, co zostało źle odebrane przez inwestorów.
Także japońska giełda została poturbowana przez panikę na rynku obligacji. Indeks Nikkei 225 stracił 7,3 proc., po tym jak wczoraj zyskał 2 proc. Tym samym wskaźnik zawrócił z najwyższego poziomu od ponad pięciu lat.
To skutek nieodpowiedzialnych działań Banku Japonii
Panika na rynkach jest konsekwencją nieodpowiedzialnych działań podejmowanych przez władze monetarne. Bank Japonii wyprzedza na tym polu wszystkie inne banki centralne.
| »Bank Japonii idzie na wojnę totalną z deflacją |
Bank Japonii podjął bezprecedensowe działania, aby przezwyciężyć deflację oraz w rezultacie postawić gospodarkę na nogi. Założone cele miały zostać osiągnięte przez podwojenie bazy monetarnej w perspektywie dwóch lat, co miało zaowocować dwuprocentową inflacją oraz osłabieniem jen wspierającym eksporterów.
W międzyczasie okazało się jednak, że działania podjęte przez bank centralny poważnie zniechęciły inwestorów do japońskich obligacji. Japońskie papiery zapewniając niską rentowność, są mało atrakcyjne w sytuacji, kiedy bank centralny zamierza wywołać wysoką inflację jak na standardy Kraju Kwitnącej Wiśni.
Stąd widziana w ostatnich tygodniach wyprzedaż japońskich obligacji, która dzisiaj doprowadziła do wzrostu rentowności powyżej 1 proc. oraz zmusiła ostatecznie Bank Japonii do interwencji ukierunkowanej na okiełznanie paniki.
Napięta sytuacja na rynku długu przeniosła się na rynek akcji, co zaowocowało spadkami na japońskiej giełdzie, które wyniosły 7,3 proc. Na europejskich giełdach także dominuje dzisiaj czerwony kolor.
Sytuacji smaczku dodaje fakt, że wczoraj podczas przesłuchania przed senacką komisja prezes Fed Ben Bernanke chwalił Bank Japonii za podjęte działania.
Z polskiej perspektywy istotny jest fakt, że Narodowy Bank Polski jest zdecydowanie bardziej zachowawczy w stosunku do najważniejszych banków centralnych. To sprawia, że nie grozi nam scenariusz obserwowany dzisiaj w Japonii, chociaż stopy procentowe na wysokości 3 proc. – czyli najniższym poziomie w historii – wydają się jednak zbyt niskie.
Piotr Lonczak




























































