Międzynarodowy Fundusz Walutowy przestrzega europejskie władze przed użyciem dyrektywy BRRD na włoskich bankach. To poparcie dla działań premiera Renziego, którego rząd chciałby ratować padające banki z pieniędzy podatników.
„Obawy związane z wywłaszczeniem (ang. bail-in) inwestorów indywidualnych powinny zostać odpowiednio rozwiązane”, ponieważ „reforma branży finansowej jest krytyczna dla obwarowania stabilności finansowej i wsparcia ożywienia gospodarczego” – stwierdza MFW w raporcie dotyczącym Włoch. W tym samym dokumencie MFW wieszczy Italii kolejne 20 lat stagnacji gospodarczej.
Kondycja włoskiego sektora bankowego w ostatnich tygodniach stała się jednym z największych zmartwień na rynkach finansowych. Banki w Italii obciążone są 360 mld euro niespłacanych kredytów, co stanowi ok. 18% całego portfela. Stagnacja gospodarcza, wysokie bezrobocie i nieskuteczny system sądowniczy utrudniają skuteczną egzekucję długów, a niska rentowność włoskich kredytodawców uniemożliwia im pokrywanie strat z bieżących zysków.
Dlatego rząd premiera Matteo Renziego od kilku tygodni usilnie zabiega w Brukseli i Berlinie o zgodę na dokapitalizowanie banków z pieniędzy podatników (tzw. bail-out). Problem w tym, że takiego działania zabrania dopiero co wmuszona krajom unijnym dyrektywa BRRD.
Przeczytaj także
W ramach nowego unijnego prawa bail-outy mają zastąpić bail-iny – czyli operacje, w ramach których za straty niewypłacalnych banków płacą akcjonariusze, obligatariusze i posiadacze depozytów powyżej "gwarantowanej" przez państwo kwoty stu tysięcy euro.
Problem tkwi w tym, że masowe użycie procedury bail-in może wywołać run na banki – tysiące inwestorów detalicznych może zacząć wyprzedawać bankowe obligacje (co zresztą powinni byli zrobić już dawno) i wypłacać pieniądze z lokat. W tym sensie ostrzeżenie z MFW przeznaczone jest nie tyle dla władz włoskich, co dla decydentów w Komisji Europejskiej i w Berlinie.
Zobacz także
Główny ekonomista Deutsche Banku oszacował potrzeby kapitałowe włoskich banków na „zaledwie” 40 miliardów euro, czyli równowartość pół miesiąca „drukowania” pieniędzy przez Europejski Bank Centralny. Najbliższe tygodnie będą więc kluczowe dla losów Europy: albo KE da zielone światło tradycyjnemu bail-outowi, albo zaryzykuje poważny kryzys, wymuszając bail-in.

























































