REKLAMA
TYLKO U NAS

Kryzys walutowy

2008-01-08 09:54
publikacja
2008-01-08 09:54
W 2007 r. FED średnio co miesiąc decydował się na interwencję na rynku finansowym. Banki podniosły koszty udzielania kredytów, a rynek amerykańskich subprime’ów „skurczył się” o 20%. Dolar spadł do najniższego poziomu od czasów kryzysu paliwowego w 1973 r. Ceny surowców biją rekordy. Czy to sygnały kryzysu?

Powodów kryzysu walutowego może być wiele. Destabilizacja gospodarcza, zmiana polityki fiskalnej lub monetarnej, zmiana władzy czy rozpoczęcie nowej ofensywy militarnej. Bez względu na towarzyszące kryzysowi walutowemu okoliczności, jego objawy są zawsze widoczne w utracie zaufania do pieniądza.

Początek kryzysu finansowego ma zwykle miejsce na rynku walutowym. Krótkoterminowi inwestorzy pod wpływem informacji z rynku wycofują się z transakcji w bardzo szybkim tempie. Efekt owczego pędu potęguje spadki. Jeśli inwestorzy instytucjonalni zaczynają zamykać transakcje bazujące na danej walucie, skutkuje to dużymi spadkami rezerw walutowych. Następnym etapem kryzysu jest spadek cen akcji i nieruchomości, co wiąże się z podniesieniem przez banki komercyjne stóp procentowych. Przy braku zaufania społeczeństwa najgorszym scenariuszem może być wycofywanie oszczędności z banków. Następuje kryzys sektora bankowego.

Takie sytuacje miały już miejsce na świecie – Urugwaj w 2002r. – paniczne wycofywanie oszczędności z banków, Rosja do końca 1997r. - spadek PKB i wzrost deficytu budżetowego. Czy chociażby omówiona poniżej Argentyna oraz USA - żaden z ekonomistów nie był w stanie przewidzieć następstw zaobserwowanych zjawisk.
Jedną z metod walki z kryzysem walutowym jest sztywny kurs, ustalany przez rząd na dłuższy okres czasu. Jest określany dopuszczalny korytarz wahań waluty wokół parytetu (kursu centralnego). Dzięki temu bank centralny ma budzić wśród inwestorów zaufanie i wiarygodność. Ofiarą tej metody stosunkowo niedawno okazała się Argentyna. Aby zatrzymać galopującą inflację spowodowaną olbrzymim deficytem budżetowym z czasów populistów, bank centralny próbował usztywnić kurs peso. Skutkiem tych działań był odpływ kapitału zagranicznego, wzrost stóp procentowych i brak rezerw w bankach komercyjnych. Był to jeden z najbardziej spektakularnych kryzysów na świecie, podczas którego zdesperowani ludzie wynosili ze sklepów żywność. Władza nie była w stanie w żaden sposób uspokoić społecznego buntu i wszechobecnego chaosu.

Kolejnym przykładem stał się Meksyk, który zbagatelizował potrzebę zwiększania rezerw walutowych adekwatnie do zwiększającego się deficytu budżetowego. W momencie wykupu bonów skarbowych denominowanych w dolarach przez rząd o wartości 30 mld dolarów wyszło na jaw, że rezerwy dewizowe Meksyku wynoszą jedynie 10 mld dol. Czujni inwestorzy doprowadzili do dewaluacji peso o 40 proc.

Następny kryzys, o którym warto wspomnieć choćby ze względu na rozmiar, to kryzys na rynku ropy naftowej w 1973 roku. Przyczyną był konflikt pomiędzy Izraelem a koalicją Egiptu i Syrii – wojna Jom Kippur. Podczas wojny arabscy członkowie OPEC zdecydowali wstrzymać handel ropą naftową z krajami popierającymi Izrael, między innymi z USA. Nałożenie embarga spowodowało sześciokrotny skok ceny surowca, co znacząco odbiło się na kondycji gospodarek państw uzależnionych od dostaw arabskiej ropy - USA, Japonii, Europy Zachodniej. Okres taniej ropy zakończył się.

Silne uzależnienie USA od ropy naftowej spowodowało niesamowitą inflację i dewaluację dolara amerykańskiego, który już wtedy pełnił funkcję światowej waluty. Amerykańska giełda spadła o 15 procent w ciągu pierwszego miesiąca, a w ciągu następnego roku 45 procent. Ceny żywności i wyrobów przemysłowych bardzo wzrosły, inflacja sięgała 10 procent. W wyniku światowej recesji wielu Amerykanów straciło pracę, bo fabryki ograniczały produkcję. Potężny wcześniej przemysł samochodowy w USA zaczął gwałtownie tracić rynek na rzecz mniej paliwożernych aut europejskich i japońskich.
Innym skutkiem podbicia cen ropy naftowej było nagłe wzbogacenie się państw arabskich. Na rynkach pojawiły się miliardy petrodolarów, które lokowano w bankach. Te zaś nie wiedząc co zrobić z nadpłynnością, zaczęły udzielać niskooprocentowanych kredytów innym państwom. Po kilku latach banki zmieniły warunki umów, co spowodowało pułapkę zadłużeniową w przypadku wielu krajów. Jednocześnie podczas pogłębiającego się kryzysu walutowego w Stanach Zjednoczonych zapadła decyzja o zaprzestaniu wymiany dolara na złoto, co jeszcze bardziej wprowadziło gospodarkę amerykańską w recesję.

Czy dzisiejszy stan dolara amerykańskiego to kryzys walutowy?

Zdania są podzielone. Można doszukiwać się analogii w historii, ale jedno jest pewne: dolar jako waluta nie cieszy się już takim zaufaniem, jak na początku lat 90. Największym czynnikiem wpływającym na zachwianie stabilności dolara amerykańskiego jest niespokojne sytuacja w rejonie Zatoki Perskiej - wojna z Irakiem i rosnące napięcie pomiędzy USA a Iranem. W związku z sytuacją polityczną na świecie i ryzykiem wojennym w Zatoce Perskiej, istnieje możliwość kolejnego kryzysu na rynku ropy naftowej. 11 grudnia 2007 zapadła kolejna decyzja FED o obniżeniu stóp procentowych o 0,25 punktu bazowego do poziomu 4,25. Czy to pomoże wyjść gospodarce amerykańskiej z recesji?

Dolara amerykańskiego ciągle brakuje na rynku. Banki ponoszące miliardowe straty z tytułu niewypłacalności kredytobiorców podniosły mocno koszty tej waluty w ciągu kilku ostatnich tygodni. A wszystko rozpoczęło się od niewinnie wyglądającego problemu w segmencie kredytów subprime – kredyt udzielany klientom ze „złą historią”. Problem polegał na spowolnieniu na rynku nieruchomości i podniesieniu przez FED stóp procentowych (z 1% do 5,25%). Podrożał dolar, więc większość klientów nie była w stanie spłacić kolejnej raty swego kredytu. Banki UBS i Citi poniosły ponad 10 mld dolarów strat z tytułu kryzysu kredytów subprime. Niewypłacalność doprowadziła do bankructwa kilka funduszy inwestycyjnych powiązanych z amerykańskim rynkiem nieruchomości. Skutkiem były silne korekty na światowych giełdach. Rząd amerykański i prezydent Bush również próbują ratować sytuację. Ich propozycją jest ubezpieczanie skonsolidowanych najbardziej ryzykownych kredytów hipotecznych. Inwestorzy czerpiąc nauki z historii wiedzą już, że to właśnie złoto jest najbezpieczniejszą inwestycją, co odzwierciedlają rekordowe ceny tego kruszcu.

W USA od dwóch lat mamy doczynienia ze spowolnieniem gospodarczym. Inwestorzy uważnie przysłuchują się nowym danym – bezrobocie wzrasta, FED nieustannie obniża stopy procentowe, liczba kredytobiorców spada. Czy geniusz ekonomiczny Alan Greenspan podszepnie swojemu następcy pomysł na niższe podatki? Na pewno rynek amerykański potrzebuje bodźca.


Kliknij, aby powiększyć wykres

Wykres miesięczny od początku 2004 roku:
- długoterminowy trend spadkowy.
- od marca do lipca zarysowała się znacząca korekta. Na szczycie wspomnianej korekty zarysowała się idealna formacja „podwójnego szczytu”. Po odreagowaniu rynku nastąpił powrót do trendu spadkowego wyższego rzędu.
- ciekawy jest fakt, że od momentu zakończenia korekty praktycznie każdy dołek jest wybijany ze stosunkowo dużą siłą. To zdecydowanie rynku świadczy o sile trendu spadkowego.
- aktualnie wykres znajduje się w dolnej części kanału trendowego, co sugeruje dalsze spadki w rejonie kanału. Możliwe jest nawet wybicie kursu dołem.
- złoty od sierpnia do listopada 2007 odnotował bardzo silny wzrost swojej wartości, o około 43 gr. Oznacza to spadek wartości dolara o ok. 15%.

Joanna Pużuk
Źródło: www.inwestycjealternatywne.pl</i?
Źródło:
Tematy
Najlepsze konta premium – wrzesień 2025 r.
Najlepsze konta premium – wrzesień 2025 r.
Advertisement

Komentarze (0)

dodaj komentarz

Powiązane: Sektor bankowy

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki