Po czwartkowym tąpnięciu piątkowa sesja przyniosła odreagowanie. Główne indeksy na GPW wzrosły po blisko 2%, niwelując straty z dwóch poprzednich dni. Choć po publikacji danych z USA wydawało się, że jest szansa na więcej.
Inwestorzy z Książęcej nieco ochłonęli i najwyraźniej doszli do wniosku, że faktyczna likwidacja OFE nie oznacza końca rynku akcji nad Wisłą. I choć nikt nie ma złudzeń, że od wczoraj GPW będzie słabsza niż dotąd, to jednak znalazło się trochę amatorów przecenionych akcji.
WIG20 od rana systematycznie powiększał skalę zwyżki. Po publikacji zaskakująco słabych danych z amerykańskiego rynku pracy indeksy mocno... poszły w górę. Stało się tak, ponieważ inwestorzy mogli spekulować, iż słabsze dane ostudzą zapał amerykańskich władz monetarnych do ograniczenia programu skupu obligacji (QE3) – czyli głównego motoru hossy na Wall Street.
Jednak amerykańskie indeksy zaczęły dzień na neutralnych poziomach, więc i GPW przyhamowała ze wzrostami. Ostatecznie WIG urósł o 1,9%, WIG20 zyskał 1,7%, zaś indeksy małych i średnich spółę poszły w górę po przeszło 2%.
W gronie blue chipów czwartkowe załamanie kontynuowały jedynie walory GTC. Akcje dewelopera potaniały o 3,6% po tym, jak dzień wcześniej straciły na wartości 8,1%. Za to sporą część czwartkowych strat odrobił KGHM, którego kurs wzrósł ostatecznie o 3%, choć w trakcie sesji zwyżkował nawet o 5%.
Krzysztof Kolany
Bankier.pl























































