„Odwołanie Bogdana Kosturka i zawieszenie Andrzeja Kosturka (…) sygnalizowane zamiary odejścia innych osób będzie początkiem końca firmy Winuel oraz nieodwracalną utratą pozycji rynkowej Grupy Sygnity w sektorze utilities” - piszą pracownicy giełdowej spółki do Piotra Kardacha i rady nadzorczej. Apel podpisało większość pracowników Winuela - aż 243 osoby.
Rewolucja w Sygnity zaczęła się w czwartek (3 września) wieczorem – odwołano Bogdana Kosturka, w reakcji na co jego brat – Andrzej Kosturek - złożył rezygnację. Chwilę po tym bracia stracili także stanowiska w Winuelu, spółce zależnej Sygnity, którą rządzili niepodzielnie od kilkunastu lat. To nie była zwyczajna wymiana menedżerów po fatalnych wynikach półrocza (ponad 90 mln zł strat). Obaj bracia byli niezwykle ważnymi członkami władz spółki, odpowiedzialnymi za najbardziej wartościową część biznesu – sektor utilities. Według naszych informacji, przyczyną nie były też same wyniki, tylko spory w zarządzie pomiędzy Bogdanem Kosturkiem a specami od restrukturyzacji. - Teraz spółkę będzie znacznie łatwiej zrestrukturyzować – powiedziała nam osoba z kierownictwa.
Do wczoraj Sygnity unikało komentarza. Rynek zaczął jednak spekulować, że zmiany oznaczają chęć sprzedaży Winuela. Spółka szybko zaprzeczyła.
„Niedawne decyzje personalne, w tym odwołanie z funkcji wiceprezesa zarządu Bogdana Kosturka (...) należy interpretować w dużej mierze jako wynik braku satysfakcjonujących rezultatów w obszarze efektywności pionu realizacji – podało Sygnity w komunikacie.
Apel 243
Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Pracownicy Winuela napisali stanowczy apel do prezesa i rady nadzorczej, sugerując, że jeśli zmiany nie zostaną odwołane, Sygnity może utracić swoją pozycję na rynku.
„Nasz apel podyktowany jest głównie troską o pozycję rynkową Winuel S.A. Oraz Grupy Sygnity w sektorze utilities. Produkty oraz sposób działania na tym rynku są pochodną wizji rozwoju i determinacji Bogdana Kosturka i Andrzeja Kosturka, zasiadających w Zarządach Winuel i Sygnity oraz Elżbiety Płonki-Szydłak, Dyrektor Generalnej Domeny Utilities, która w zaistniałej sytuacji publicznie zapowiedziała swoje odejście” - pisze 243 „buntowników”.
Według naszych informacji, apel to też reakcja na sposób dokonania zmian – bez żadnego uprzedzenia pracowników czy członków zarządu. We Wrocławiu pojawiły się też plotki o działaniach prewencyjnych wobec pracowników (rzekomo poblokowano im skrzynki mailowe, podobnie jak byłym członkom zarządu).
- Tak się nie robi z osobami, które tworzyły tę firmę od lat. Takie działania świadczą o dużej nerwowości w spółce, co nie wyjdzie jej na dobre. Sygnity krótkoterminowo może i się zrestrukturyzuje, ale długoterminowo utraci pozycję i nigdy już jej nie odzyska – uważa jeden z pracowników.
Sam Andrzej Kosturek jeszcze nie chce komentować sprawy. Wczoraj nie udało nam się uzyskać żadnej opinii z jego strony. - Ale jeśli Sygnity dalej będzie rozpowszechniać nieprawdziwe informacje, jakoby Bogdan Kosturek był winny jakimś zaniedbaniom w realizacji, to możemy spodziewać się reakcji. Prawda jest taka, że powodem odwołania były różnice zdań, a nie jakiekolwiek zarzuty. Ich nie było. Łatwo jest teraz wydawać takie komunikaty bez komentarza samego zainteresowanego – mówi nasz rozmówca.
Chętni do przejęcia
Konkurenci Sygnity zacierają zaś ręce. Według naszych informacji już kilka firm próbuje „zakręcić się” koło braci Kosturków i Winuela. Ta spółka odpowiadała za kontrakty w największych firmach i grupach energetycznych i przemysłowych (PSE, PGE, Tauron, Energa, Vattenfall, KGHM, PGNiG) czy Poczcie Polskiej.
- Gdzieś przeczytałem, że Sygnity chce zwolnić 200 osób. No to już nie musi szukać, niech wyrzucą cały zespół Winuela, a my chętnie ich weźmiemy – mówi żartem jeden z konkurentów.
Wczoraj wieczorem (w chwili otrzymania listu od pracowników) nie zdołaliśmy już uzyskać komentarza rzecznika Sygnity.
Mariusz Zielke