Niewiele zabrakło, a Dow Jones dokonałby rzeczy niebywałej – 13. sesję z rzędu ustanawiając rekord wszech czasów. Mimo to luty był kolejnym udanym miesiącem dla posiadaczy amerykańskich akcji.


Przed wtorkową sesją średnia przemysłowa Dow Jonesa miała na koncie serię 12. historycznych rekordów z rzędu, wyrównując tym samym osiągnięcie z roku 1987. Dziś walka szła o „trzynastkę”, która zapisałaby się w giełdowych kronikach jako najdłuższa tego typu seria w 121-letnich dziejach nowojorskiego indeksu.
Jednak tym razem się nie udało. Choć w ostatnich minutach handlu giełdowe byki dokonały desperackiej próby wyniesienia Dow Jonesa ponad kreskę, to ostatecznie skończyło się stratą 0,12%. S&P500 także stracił niewiele, osuwając się o 0,26% i notując 95. sesję bez spadku o choćby 1%. Nasdaq oddał już trochę więcej, obniżając się o 0,62%. Wszystkie trzy indeksy wciąż znajdują się tylko tuż poniżej historycznych maksimów.
Wstrzemięźliwość inwestorów nie powinna dziwić zważywszy na to, co wydarzy się w nocy z wtorku na środę. Ponoć ma być to najważniejsze przemówienie A.D. 2017. Na forum połączonych izb Kongresu wystąpi prezydent Donald Trump. Wielu inwestorów i analityków liczy, że gospodarz Białego Domu powie coś więcej na temat reformy podatkowej, deregulacji, polityki handlowej i zagranicznej. Przed czymś takim rozsądnie było zrealizować zyski z długich pozycji.
A było co realizować. Tylko w lutym DJIA zyskał 4,8%, S&P500 3,6%, a Nasdaq 3,8%. Licząc od początku roku Dow Jones jest do przodu o 5,3%, S&P500 5,6%, Nasdaq aż 8,2%.
Spoglądając na niedawne wyniki amerykańskiej gospodarki taki optymizm wydaje się niezbyt uzasadniony. Biuro Analiz Gospodarczych w ramach pierwszej rewizji oszacowało anaulizowany wzrost PKB w czwartym kwartale na 1,9% wobec 3,5% kwartał wcześniej i 2,1% oczekiwanych przez ekonomistów. W całym 2016 roku największa gospodarka świata urosła zaledwie o 1,6%. Sceptycy kręcą nosem, że był to 11 rok z rzędu bez wzrostu PKB o przynajmniej 3%.
Krzysztof Kolany