To nie była dobra sesja dla amerykańskich aktywów. Dolar osłabił się względem euro. Nasdaq spadł o 1%. Spadły też ceny obligacji USA. „Winnego” upatruje się w słabszych od oczekiwań danych z rynku pracy.


Raport ADP ewidentnie rozczarował. W czerwcu w amerykańskim sektorze prywatnym przybyło tylko 158 tys. etatów. To zdecydowanie mniej niż 230 tys. w maju i 185 tys. oczekiwanych przez ekonomistów. To zły prognostyk przed piątkowym oficjalnym raportem Biura Statystyki Pracy, po którym rynek spodziewa się (spodziewał?) 179 tysięcy nowych miejsc pracy.
Jeszcze kilka lat temu Wall Street przyjęłaby takie dane z entuzjazmem, ponieważ oddalałyby one podwyżkę stóp procentowych. Ale teraz kierownictwo Fedu wygląda na dość zdeterminowane, aby podnosić stopy pomimo nie najlepszych danych napływających z gospodarki USA. Najbliższej podwyżki oczekuje się jednak dopiero w grudniu, ale już we wrześniu Fed może zacząć redukcję swojego portfela obligacji skarbowych.
Była to spadkowa mieszanka dla cen akcji. Nasdaq stracił 1% i zanotował najniższy kurs zamknięcia od maja. Spółki technologiczne (zwłaszcza te spod szyldu FANG), które od kilku lat były ulubieńcami inwestorów, od miesiąca pozostają w niełasce, radząc sobie słabiej od rynku.
Kiepski dzień mieli zwłaszcza akcjonariusze Tesli, której akcje przeceniono o 5,6%. W ciągu niespełna dwóch tygodni firma Elona Muska straciła 20% wartości rynkowej.
Indeks S&P500 stracił 0,94% i opuścił dołem korytarz, w którym poruszał się przez cały czerwiec. Dow Jones oddał ponad 150 punktów, czyli 0,74%.
Spadkom na Wall Street zwykle towarzyszą rosnące ceny obligacji. Ale w czwartek było inaczej. Rentowność 10-letniech Treasuries poszła w górę o blisko 5 pb., osiągając najwyższy poziom od maja. Rosnąca rentowność oznacza spadek ceny obligacji.
Tracił także dolar. Kurs EUR/USD wzrósł o 0,6%, odrabiając straty z początku tygodnia.
Krzysztof Kolany


























































