Obligacje bardziej sexy od akcji
Polscy inwestorzy sparzyli się na akcjach i od kilku lat unikają giełdy. Zaledwie rok temu w funduszach dłużnych mieli ulokowane 24,1 mld złotych. Na koniec sierpnia było to już 33,7 mld zł – wynika z danych firmy Analizy Online. To samo źródło podaje, że tylko w sierpniu do funduszy dłużnych napłynęło 0,8 mld zl netto. Pociąg do obligacji dostrzegli już emitenci korporacyjni, którzy coraz częściej kuszą drobnych inwestorów odsetkami rzędu 9-12%. Liczba obligacji nieskarbowych notowanych na rynku Catalyst wzrosła do 147 wobec niespełna stu na koniec ubiegłego roku.
Aktywa polskich funduszy inwestycyjnych w mld zł.

Źródło: Analizy Online.
Hossę na rynku długu jeszcze lepiej widać na wykresach papierów skarbowych, gdzie zniżkująca rentowność oznacza wzrost cen obligacji. 19. października rentowność polskich obligacji 10-letnich spadła do najniższego poziomu w historii i wyniosła 4,531% wobec niemal 5,5% jeszcze rok wcześniej. Papiery 2-letnie płacą zaledwie 3,92%, choć rok temu było to niemal 5%.
Rentowność polskich obligacji 10-letnich

Źródło: stooq.pl
Hossę na rynku długu widać także na Zachodzie. Rentowność 10-letnich obligacji Francji wynosi obecnie 2,2% wobec 3,7% w listopadzie ubiegłego roku. Analogiczne papiery niemieckie płacą zaledwie 1,6%, amerykańskie 1,8%, brytyjskie 1,9%, a japońskie ledwie 0,8%. We wszystkich przypadkach są to poziomy tylko nieznacznie wyższe od historycznych minimów osiągniętych w lipcu 2012 r.
Strach i płynność budują hossę
![]() | »Jak skutecznie inwestować na rynku Forex? |
Potop pieniądza z banków centralnych w Europie został spotęgowany ucieczką kapitału z Włoch i Hiszpanii. Te dwa duże rynki długu w ciągu ostatniego roku zostały praktycznie odcięte od zagranicznego kapitału. Pieniądze uciekające z tonącego europejskiego Południa powędrowały na północ i wschód. Zagraniczny kapitał zrozumiał, że lepiej mieć dość bezpieczne obligacje Polski płacące 5% niż tylko trochę bardziej dochodowy dług Włoch czy Hiszpanii.
Ostatnim czynnikiem przemawiającym za zakupem obligacji były bardzo słabe perspektywy gospodarcze. Strefa euro znalazła się w recesji i mimo wysiłków EBC wciąż grozi jej fragmentacja. Polską gospodarkę także czeka bardzo trudny rok, co zniechęca inwestorów do podejmowania ryzyka i kupowania akcji. W teorii finansów obligacje są bezpieczniejsze od akcji i w przeciwieństwie do nich oferują inwestorowi stałą stopę zwrotu.
Uciekaj z obligacji!
![]() | »Jak i gdzie sensownie inwestować w złoto? |
Moim zdaniem zbliżamy się do szczytowego momentu dwóch hoss na rynkach obligacji. Po pierwsze, kończy się średnioterminowa fala aprecjacji długu rozpoczęta wiosną 2011 roku. A po drugie, dobiega końca trwająca od 30 lat wielka hossa na obligacjach amerykańskich. Odwrócenie tych dwóch procesów jest w mojej ocenie nieuchronne i w ciągu najbliższych kilku lat doprowadzi do realnego (czyli po uwzględnieniu inflacji) wydrenowania portfeli amatorów obligacji.
Jeśli mam rację, to nadszedł czas na sprzedaż obligacji lub jednostek uczestnictwa w funduszach dłużnych. Czas za to rozejrzeć się za akcjami spółek o mocnych fundamentach, które przetrwają zawieruchę roku 2013 i które w zbliżającej się (lub już trwającej) hossie na GPW pozwolą zarobić znacznie więcej niż najlepsza obligacja.
Krzysztof Kolany
Główny analityk Bankier.pl