35,4 mld zł – tyle w 2016 roku wydamy na obronę narodową. Dodatkowe 445 mln zł w ramach wydatków obronnych przeznaczymy m.in. na naukę i gospodarkę, w tym m.in. na szczyt NATO. W sumie w 2016 roku prawdopodobnie na wojsko wydamy 9% więcej pieniędzy niż w analogicznym okresie rok temu – oznacza to wydatki wyższe o ponad 3 mld zł.
Z danych udostępnionych przez MON wynika, że Siły Zbrojne RP dysponują 124 tys. żołnierzy. W tym mamy 101 tys. żołnierzy zawodowych, 20 tys. żołnierzy w Narodowych Siłach Rezerwowych i 2,8 tys. kandydatów na żołnierzy zawodowych.
Z listu żołnierzy protestujących przeciwko ograniczeniu służby zawodowej w korpusie szeregowych do 12 lat czytamy, że na 23 tys. oficerów i 41 tys. podoficerów przypada tylko 33 tys. szeregowych. Jednocześnie mamy ok. 120 generałów. Dla porównania w Chinach, gdzie armia liczy 2,5 mln ludzi, generałów jest ok. 200.
W wydatkach na wojsko na świadczenia (w tym emerytury) wydamy 7,3 mld zł. Liczba emerytów wojskowych jest większa niż żołnierzy – ok. 120 tys. W sumie na same emerytury wydamy nie mniej niż 5 mld zł. Średnie świadczenie wynosi ok. 3,2 tys. zł brutto (2,3 tys. netto).
Zobacz także
Na pensje żołnierzy wydamy w sumie 8,2 mld zł. Przeciętny żołnierz zarobi 4944 zł brutto (ok. 3,7 tys. zł netto). W służbie cywilnej zarobki są niższe – średnio 3,7 tys. zł brutto, czyli 2,8 tys. zł netto. Pozostali pracownicy zarobią średnio 3,1 tys. zł brutto, czyli 2,2 tys. zł netto. Wydatki majątkowe wyniosą 10,2 mld zł – to wzrost o prawie 2 mld zł w stosunku do 2014 roku.
Przeczytaj także
Wydajemy dużo czy mało?
W sumie na wojsko w 2016 roku wydamy nieco ponad 2,1%. Średnia w NATO wynosi 2,4%, ale zawyżają ją Turcja i Stany Zjednoczone, gdzie na wojsko przeznaczane jest prawie 4% PKB. W europejskich państwach NATO średnia relacja do PKB wynosi 1,42%. W przeliczeniu na jednego mieszkańca polskie wydatki na wojsko wynoszą 272 dolarów rocznie. W krajach NATO średnia wynosi 931 dolarów (w europejskich 464 dolary) a w USA – 1871 dolarów.
Siły Zbrojne RP stają przed niezwykle trudnym zadaniem – w trudnych politycznie czasach silna armia jest warunkiem zachowania bezpieczeństwa. W sensie ekonomicznym wydatki na broń to zmarnowane pieniądze, ale gdy zaczniemy ją traktować jako opłatę za spokój to niewykluczone, że płacimy za mało. W istocie jednak chodzi o to, by pieniądze przeznaczane na wojsko w największym stopniu szły na obronność, a nie świadczenia socjalne.
W rankingu Global Fire Power zajmujemy wysokie 19. miejsce. W teorii jesteśmy silniejsi niż Hiszpania, Szwecja czy Ukraina. W praktyce to cały ten ranking jest nic niewarty, bo życie to nie jest gra turowa.
Czy czeka nas powtórka kryzysu z 2008?

Paniczna wyprzedaż akcji banków sprawiła, że styczeń i luty A.D. 2016 przywołały wspomnienia sprzed ośmiu lat. Ekonomiści i decydenci zapewniają, że wszelkie podobieństwa są czysto przypadkowe. I mają rację. Bo tym razem będzie jeszcze gorzej. Od początku roku akcje europejskich banków potaniały o 22% i to już z uwzględnieniem piątkowo-poniedziałkowego odreagowania (w czwartek strata indeksu STOXX 600 Banks sięgała 28% YTD). Akcje Deutsche Banku od początku roku straciły 40% i w ubiegłym tygodniu były wyceniane najniżej od 15 lat. Kurs papierów UniCredit spadł o 45%, zbliżając się do dna z wiosny 2012 roku.





















































