REKLAMA
ZOOM NA SPÓŁKI

24 godziny byczej bufonady

2007-09-21 11:00
publikacja
2007-09-21 11:00
Vivat, hurra! Ukochany Uncle Ben (Bernanke) ze swoją świtą obniżyli stopy o pół procent! Dow Jones wzrósł najsilniej od 5 lat! Królestwo hossy i spekulantów pozostanie niezagrożone! ...I tak dalej w tym rodzaju na przestrzeni ostatniej doby. Rozgońmy opary pochodzące z dymiących głów, opuśćmy na chwilę stado rozpędzonych bizonów ze wszech kontynentów i spróbujmy zbadać drugie dno tego "zbawiennego" ruchu.

"Wchodzisz na sam szczyt, a tam nie ma nic..." - brzmi tekst jeszcze dość świeżej piosenki z repertuaru grupy Kombi. Jest całkiem realne, że za post-FED-owskim byczym szturmem prowadzącym indeksy amerykańskie w okolice rekordów, poza emocjami nie ma nic. Makroekonomia, zagrożenia, prawa cykli poszły w las. Ben Bernanke nie dość że pogrzebał dolara i mit niezależności banku centralnego, to - co jeszcze groźniejsze dla przyszłych notowań - dał zielone światło globalnym spekulantom.

Mówienie o groźbie recesji (od dawna wiadomo, że jest ona realna, tym bardziej, że ten wyrok został odroczony przez politykę Alana Greenspana) jest tylko częścią prawdy. Oto jako jeden z kluczowych argumentów za silniejszą obniżką stóp podano... ostatnie zawirowania na rynkach finansowych. Turbulencje te wynikły z kilku przyczyn, które bynajmniej nie powinny być usprawiedliwieniem dla ruchów monetarnych.

Przypomnijmy krótko genezę letniego załamania na amerykańskim rynku kredytowym. Mówiąc opisowo, instytucje finansowe zawiązały z agencjami ratingowymi swoiste towarzystwo wzajemnej adoracji. Instytucje oferujące kredyty hipoteczne rzeszom klientów o wątpliwej lub wprost zerowej wiarygodności kredytowej (subprime) "upakowywały", z udziałem banków inwestycyjnych, te pożyczki w strukturyzowane produkty finansowe. Tak powstały instrumenty typu mortgage-backed securities czy collateralized debt obligations (MBS, CDO). Interes kręcił się dobre pięć lat, od czasu pęknięcia internetowej bańki. Nadmuchano kolejny bąbel spekulacyjny, który pękł gdy zaczęły się piętrzyć niewypłacalności kredytobiorców, a ceny domów poczęły spadać. Instytucje finansowe zaangażowane w segment subprime (fundusze hedgingowe, emerytalne, banki i pośrednio klienci tych wszystkich podmiotów) zostały z niemal bezwartościowymi cudami "inżynierii finansowej", notując przy tym miliardy dolarów strat. Przyznajmy: strat wynikłych z negacji ryzyka, cynicznie, interesownie sprowokowanej przez podkolorowane pseudoratingi autorstwa kilku pierwszoligowych agencji.

Ważniejsze światowe banki centralne awaryjnie wpompowały w instytucje komercyjne łączną równowartość kilkuset miliardów dolarów celem podtrzymania ich płynności. Niewybaczalnym błędem agencji ratingowych było nadawanie śmieciowym produktom opartym na rynku subprime wysokich ratingów "investment grade". Spekulanci solidnie się sparzyli, również ci spod flagi carry-trade. Podkreślmy, że sparzyli się wskutek niewydolności całego systemu i własnej chciwości. Ale i podmioty nie nastawione na spekulację doznały bolesnych strat, gdyż ślepo wierzyły w niezawodność przyznanych ratingów.

I nagle z pomocą przychodzi FED, co w świetle poprzednich kryzysów staje się tradycją. Mocna obniżka stóp (stopę dyskontową obcięto od sierpnia o cały punkt procentowy), gotowość dokonania kolejnej oraz wspomniane miliardy dostarczane przez banki centralne niosą czytelne przesłanie dla spekulantów: niczym się nie przejmujcie, w razie kłopotów wam pomożemy. Po angielsku takie ratowanie bankrutów nazywa się bail-out (vide fundusz LTCM A.D. 1998). Faktycznie jest to nic innego jak moralny hazard, na nowo siejący degrengoladę praktyk inwestycyjnych.

18 września o 20:15 czasu polskiego giełdy opanowuje fala euforii, która rozlewa się na następną sesję w miarę jak otwierają się kolejne parkiety. Polski indeks WIG20 zbliżył się na dystans 100 punktów od rekordu, w USA S&P500, DJIA niemal wyrównują szczyty. Wbrew logice po obniżce dolar znacznie umacnia się do jena, a zgodnie z logiką traci do euro. Drugą dobę szaleje nowa odsłona globalnej spekulacji, a hurraoptymizm widać po wysokich bazach na notowaniach kontraktów terminowych. Hossa, droga do nieba, uśmiechnięci analitycy, głosy rozsądku w mniejszości i znowu szum wokół agresywnych funduszy bo przecież "trzeba wsiadać do ruszającego pociągu wielkich zysków". Od razu pojawiło się nagabywanie M. Hartnetta z Merrill Lynch, jakoby obniżki stóp w USA były wielką okazją do inwestowania w aktywa emerging markets. Tak wyglądały pierwsze 24 godziny po decyzji FED.

Tymczasem pośród byczego napadu piętrzą się nieustannie złe informacje, które w normalnych warunkach przełożyłyby się na swobodną kontynuację trendu spadkowego. A są to: ubytek miejsc pracy w amerykańskim sektorze pozarolniczym (pierwsi na bruk lecą agenci biur nieruchomości...); kolejne rekordy słabości rynku nieruchomości (najniższa od 12 lat liczba zaczętych budów domów) które dopiero przekładają się na długoterminowy spadek cen domostw (a nie chwilowy, jak by sobie życzyli lobbyści i niepoprawni optymiści), docelowo przynajmniej o 20-25 proc. od szczytu; galopujące ceny paliw oraz żywności, muszące się przełożyć na nawrót inflacji. Szczególnie ten ostatni czynnik każe sądzić, że mimo zagrożenia recesją tak silna obniżka stóp jest chybiona i przez to może się powtórzyć bolesna końcówka lat 70. XX w.

Oprócz tego nad rynkami wisi widmo krachu na giełdzie chińskiej, a jest ono groźniejsze wraz każdym kolejnym wzrostem na giełdzie w Szanghaju. Tamtejsze załamanie będzie bezprecedensowe i warto się na nie dobrze przygotować. Śmiem zaryzykować tezę, że paniczna wyprzedaż zmiecie tamtejsze indeksy o 50 proc. od szczytu. Ponadto wszelkie znaki wskazują, że na horyzoncie widać już zaczątki załamania cen nieruchomości brytyjskich i ogólnie całego rynku kredytowego na Wyspach (vide: bail-out banku Northern Rock kilka dni temu), gdyż od lat konsumuje się tam na kredyt grubo ponad stan. Od kilku miesięcy spływają słabe wskaźniki koniunktury w gospodarce niemieckiej. Zjawiska te odbywają się w asyście rosnących napięć inflacyjnych. Rosnących nie tylko wskutek hossy surowcowej, ale także wzrostu inflacji oraz kosztów produkcji w Chinach. I gdzie tu miejsce na luzowanie ceny pieniądza?

W mojej opinii ostatnie odreagowanie letnich spadków, które przerodziło się w krótkowzroczną euforię, jest swego rodzaju byczą bufonadą mającą zakrzyczeć poważne problemy. Drugi powód to zbiorowa walka o taki lifting kwartalnych wyników wszelakich funduszy, aby nie było widać strat z zaistniałego kryzysu. Toczy się pogoń zarządzających za premiami, które niechybnie uciekłyby, gdyby kursy zostały na poziomach z połowy sierpnia (byłby to najgorszy kwartał od 5 lat). Moralny hazard władz FEDu stał się faktem, gdyż dano przyzwolenie dla kontynuacji niezdrowej spekulacji. Zwykła euforia sponsorowana, prowadząca do szczytów, na których nie ma nic. Co bardziej niedorzeczne, manewr taki wykonano gdy główne indeksy straciły zaledwie po 10-15 proc. od wieloletnich rekordów. Widać tutaj nieodpartą chęć podtrzymywania hossy za wszelką cenę, a w istocie jest to odroczenie wyroku, który będzie tym boleśniejszy im później wykonany. Czy przy każdej większej turbulencji jedynym lekarstwem będzie obniżanie stóp, pompowanie kapitału i tworzenie zalążków nowego kryzysu, większego niż poprzedni?

Dla części polskich inwestorów powrót cen do obecnych poziomów jest bodaj ostatnią szansą wyjścia z agresywnych funduszy, jeśli nie zdążyli z tym w lipcu. Bardziej naiwna część inwestorów, ta nie doświadczona przez bessę, zapewne rzuci się w wir euforii i kupi agresywne fundusze lub samodzielnie obstawi dalsze wzrosty. Tymczasem jest wielce prawdopodobne, że ostatnia spekulacyjna fala wzrostowa podkarmiona przez FED to tylko podzwonne pięcioletniej hossy. Warto przy tej okazji prześledzić dzieje notowań przy okazji podobnych ruchów monetarnych w historii. Silne obniżki stóp w styczniu 2001 wywołały krótką euforię, podczas której "wyciśnięto" część niedźwiedzi i nabrano część byków. A potem już tylko spadki, spadki, miesiące spadków. Osobiście nie przykładam nawet złotówki do obecnego niezdrowego "zaciągu", a sukcesu inwestycyjnego upatruję w kontrariańskim podejściu do rynku: im większa euforia, tym większy potencjał przyszłych spadków.

Bartosz Stawiarski,

Wealth Solutions

20 września 2007
Źródło:
Tematy
Najlepsze konta premium – wrzesień 2025 r.
Najlepsze konta premium – wrzesień 2025 r.
Advertisement

Komentarze (28)

dodaj komentarz
~Realista



Oczywiście, prawda. Śmieszni ci krytycy artykułu. Oni wierzą - no właśnie wiara - że będzie rosło i rosło, bez końca, jak ci "specjaliści z tvn24": " wie pan o ile wzrosła wczoraj kapitalizacja naszej giełdy, o 20 mld", na papierze, wirtualnie. Spróbujcie wszyscy skorzystać z tych pieniędzy. Oczywiście



Oczywiście, prawda. Śmieszni ci krytycy artykułu. Oni wierzą - no właśnie wiara - że będzie rosło i rosło, bez końca, jak ci "specjaliści z tvn24": " wie pan o ile wzrosła wczoraj kapitalizacja naszej giełdy, o 20 mld", na papierze, wirtualnie. Spróbujcie wszyscy skorzystać z tych pieniędzy. Oczywiście legalna piramida, ale to nie jest krytyka, raczej chęć bycia mądrzejszym w tym buszu cwaniaczków. A po za tym. Propagujcie, ZNAK POPARCIA STAWIAMY PRZY OSTATNIM NAZWISKU NA LIŚCIE. Nigdy nie przy pierwszym!!! Wtedy jest prawdziwa demokracja i prawdziwie nasz głos i nasza decyzja. Listy układają oni, MY UKŁADAJMY SKŁAD SEJMU. To propagujcie w swoich komentarzach. Taki podpis. Dlaczego to brudni politycy mają za nas decydować kto będzie w sejmie. BĘDZIE WESOŁO!!!A więc gratuluję pisowi wyniku wyborczego: 48 % za pisem. Komuch, z ust - raczej pisowskiej gęby - to brzmi dumnie!
~misiek
Ło matko, a ta maruda się za Kossowskim przetransportowała do tej firmy o dziwnej nazwie???? Pan Stawiarski pisze bardzo obrazowo, ale bycie rozsądnym i wieczne wieszczenie bessy to nie to samo. Koleś, ciągle piszesz to samo. Jak jest tak źle, to zajmij się czymś bardziej optymistycznym
~clip$$er
Już dawno nie czytałem tak mądrego komentarza. A jaka kultura języka! Pozazdrościć! Złote pióro dla autora! Jestem pod wrażeniem i dziękuję. Kuczyński, zasrańcu jeden, czytaj i ucz się gamoniu jak należy myśleć i pisać.
~wega
Naciągacze na spadki Nie Oszukujmy się Wzajemnie dobrze wszyscy wiemy, że nasza giełda nie ma prawa wejść aktualnie w fazę bessy nie przy takim PKB i dynamice inwestycji strukturalnych, przeczą również temu wszystkie znane teorie łącznie z teorią cyklu koniunkturalnego (dno światowego cyklu najwcześniej w 2011 ale Euro 2012 zniweluje Naciągacze na spadki Nie Oszukujmy się Wzajemnie dobrze wszyscy wiemy, że nasza giełda nie ma prawa wejść aktualnie w fazę bessy nie przy takim PKB i dynamice inwestycji strukturalnych, przeczą również temu wszystkie znane teorie łącznie z teorią cyklu koniunkturalnego (dno światowego cyklu najwcześniej w 2011 ale Euro 2012 zniweluje nawet tą datę) wczoraj cały dzień siedziałem w archiwach analizując wszystkie bessy światowe i wszystkie miały wspólny mianownik: stagnacja i tragiczne PKB nie wspominając o innych parametrach jak ogromna inflacja czy megadeficyt budżetowy no i katastrofy np.11 września 2001 natomiast wszystkie inne załamania jeżeli tylko miały miejsce przy silnej gospodarce lub umiarkowanej to szybko mijały. Aktualna analiza GPW: Wig20 w trendzie wzrostowym a mWIG40 i sWIG80 w trendzie horyzontalnym ale już z wygenerowanymi sygnałami kupna, niskie obroty świadczą o nadziejach na powrót wzrostów. Jak wiemy wrzesień na ogół to miesiąc marazmu na naszej giełdzie lecz już w październiku i listopadzie nastąpi silne wybicie z aktualnej konsolidacji małych i średnich spółek. Bardzo dużo inwestorów trzyma gotówkę gotową pod kupno (wnioskuje to po rozmowach inwestorów w moim domu maklerskim na sali dogrywek) i wierzcie mi jak znam Polski parkiet długo tej gotówki nie potrzymają. Amerykańska gospodarka która prawie wcale nie ma wpływu na nasze PKB niedługo zacznie się stabilizować- zobaczycie! Zadziwiające, że wszyscy politycy i znani ekonomiści w mediach telewizyjnych ani razu nie wspomnieli o zagrożeniu dla Polskiej gospodarki ze Strony USA a wręcz przeciwnie, dobrze wiemy, że jakby faktycznie było jakieś realne zagrożenie dla naszej gospodarki ze strony Amerykańskich kredytów subprime to politycy w swoich kampaniach wyborczych użyli by tego jako narzędzia. Niedawny ruch Fed i cięcie stóp o 50 pkt bazowych pozwoli ze wstępnych obliczeń zaoszczędzić przez rok ponad bilion dolarów w systemie finansowym Stanów Zjednoczonych a słaby dolar zwiększy zyski z eksportu. W dobie internetu i gigantycznej światowej gotówki spekulacyjnej oraz rynków wschodzących łącznie z tygrysami- Brazylją, Indiami, Ukrainą, krajami bałtyckimi no i Chińskim PKB 11% to nie są już te same czasy co w 1929r czy w 2001r, radzę poczytać współczesną ekonomię i znaczenie giełd światowych najlepiej w wersji oryginalnej angielskiej, dowiecie się wtedy, że żeby przewidzieć kryzys sugerując się historią to trzeba mieć te same warunki bazowe w porównywanych okresach zbudowane na modelu matematycznym. Dlatego przyrównywanie tamtejszych kryzysów do dzisiejszych czasów jest samobójstwem wszak wtedy nie było rynków wschodzących które terytorialnie stanowią prawie 30% obszaru (niedawno wspominał nawet o tym prezes Ludwik Sobolewski, oczywiście powtarzał to co mówili mu jego doradcy ekonomiczni do spraw giełdy). Życzę wszystkim dużych stop zwrotu oraz stalowych nerwów w walce z nieukami wmawiającymi wszystkim kryzys w Polsce ale trzeba też tym osobą współczuć gdyż same ze sobą mają kryzys niewiedząc kiedy wejść na rynek. Poczytajcie sobie wypowiedzi premiera Irlandii Bertie Aherna, prezesa związku banków polskich Krzysztofa Pietraszkiewicza czy prezesa EBC Jeana-Claude Tricheta na temat kryzysu Amerykańskiego i przyszłego PKB w Europie to zobaczycie, że w moim komentarzu jest dużo racji.

~AO
Musisz mieć bardzo małego...Ale ciągłym wklejamiem go nie powiększysz..
~mis kolargol
ciekawy artykuł. A nie peplanita, której pełno na wszystkich portalach.(o komentarzach nie wspomne) Pozdrowienia dla autora.
~ac dc
Brak wiedzy merytorycznej i obiektywizmu. Reklama i usprawiedliwianie własnej pozycji.
Doradzam lekture o poprzednich kryzysach począwszy od tego z 1929. Autor chyba tylko udaje ze ma wiedze.
gazebo144
Przynajmniej ktoś podchodzi do calej tej dziecinady z rozsądkiem. Przecież wszyscy wiedzą że tak długie wzrosty są nienaturalne. Uważam jednak, że dobrze się stało, bo przynajmniej będziemy mogli opuścić co gorsze (vide: ryzykowne) inwestycje i przerzucić kapitał do np. funduszy pieniężnych! Ja już dawno rozpoczałęm proces przenoszenia Przynajmniej ktoś podchodzi do calej tej dziecinady z rozsądkiem. Przecież wszyscy wiedzą że tak długie wzrosty są nienaturalne. Uważam jednak, że dobrze się stało, bo przynajmniej będziemy mogli opuścić co gorsze (vide: ryzykowne) inwestycje i przerzucić kapitał do np. funduszy pieniężnych! Ja już dawno rozpoczałęm proces przenoszenia kapitału do parasoli UniFundusze i Skarbca, żeby za kilka dni się zabezpieczyć przed spadkami.

~fred

bardzo trafny artykuił. życzę PANU powodzenia

Powiązane: Sektor bankowy

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki