Policzmy opłacalność prowadzenia punktu dla zaproponowanych 2000 przelewów miesięcznie.
Koszty stałe:
460 - opłata dla banku w wersji proponowanej przez Jarka
850 - ZUS (początkujący ma ulgę przez 2 lata i płaci ok 300 zł, albo
poczekać z prowadzeniem punktu do emerytury, wtedy zapłacimy samą składkę zdrowotną w wys. 200 zł)
500 - lokal (ja w biedronce płaciłem 460 brutto, różnie to wygląda)
---
1810 zł razem!!! - do tego opłata za biuro rachunkowe, internet, ubezpieczenie, paliwo aby dojechać do punktu, z punktu do banku i inne pierdółki. Oczywiście KPIR można prowadzić samemu a internet wykorzystywać domowy (wpisujemy przelewy do laptopa, którego zabieramy do domu i dopiero puszczamy paczkę). Wszystkie te pierdółki niech dadzą dodatkowo 500 zł miesięcznie, czyli koszty całkowite punktu to 2310 zł
Przychody:
2000 rachunków x 1,70 zł (średnio za przelew)= 3400 zł
Dochód:
3400 - 2300 = 1100 zł
Czyli marna pensja. Gra nie warta świeczki przy tej ilości przelewów.
Może się opłacać jedynie emerytowi, który prowadzi punkt opłat we własnym lokalu:)))
Prowadzenie punktu zaczyna wyglądać obiecująco dopiero przy ilości ok 3000 sztuk miesięcznie.
Oczywiście złotówkarze, czyli "wszystkie przelewy za złotówkę" NIE MAJĄ SZANS przetrwać przy podobnych kosztach bo pozbawiają się dochodów w głupi sposób.